Jak zdobywano Szczecinek
Rano 24 lutego 1945 roku, po krótkim, ale bardzo gwałtownym przygotowaniu artyleryjskim, wojska 2 Frontu
Białoruskiego pod dowództwem marszałka K. Rokossowskiego, zmasowanym natarciem
przełamały obronę niemiecką pod Chojnicami. W tej części frontu Rosjanie
posiadali wielokrotną przewagę nad Niemcami : w piechocie 3-krotną, w czołgach i
działach pancernych 2-krotną, w artylerii 3-krotną, w moździerzach 4-krotną.
Przewaga ta stała się wręcz przygniatająca na 10 kilometrowym odcinku natarcia,
gdzie skupiono między innymi 70 batalionów piechoty i 1520 dział. Mimo
rozpaczliwej obrony niemieckiej w pierwszych dniach ofensywy Rosjanie zdobyli
Czarne i Biały Bór.
Sukcesy 2 F Białoruskiego nie zostały podchwycone przez wojska 1 Frontu
Białoruskiego marszałka G.K. Żukowa, które tkwiły na poprzednich pozycjach
jeszcze sprzed natarcia. Niepokoił szczególnie obszar Szczecinka. Zwiad lotniczy
4 Mieszanej Dywizji Lotniczej donosił o koncentracji w tym rejonie licznych
oddziałów wojskowych, łącznie z jednostkami pancernymi.
Zaniepokojony możliwością uderzenia Niemców spod Szczecinka w odsłonięte lewe
skrzydło 1 Frontu Białoruskiego K. Rokossowski interweniował u Stalina. Nalegał
na szybkie podjęcie ataku przez wojska G.K. Żukowa. Ostatecznie Stalin obiecał
rozpoczęcie ofensywy przez wojska 1 Frontu Białoruskiego, chciał jednak, aby to
właśnie dywizje K. Rokossowskiego zdobyły Szczecinek. Jeśli tego dokonacie, na
waszą cześć oddany zostanie salut miał powiedzieć Stalin.
Słabe współdziałanie obu Frontów Białoruskich miało swe podłoże we wzajemnej
niechęci obu marszałków. Natychmiast po rozmowie ze Stalinem Rokossowski
skontaktował się z gen. N.S.Oslikowskim dowódcą 3 Korpusu Kawalerii Gwardii
(3KKw. Gw.) i rozkazał mu zdobyć Szczecinek. Do bezpośredniego ataku na miasto
wyznaczono 32 Dywizję Kawalerii Gwardii (32 DKw.Gw.) pod dowództwem gen. lejtn.
J.P.Kałużnego z którym miały współpracować jednostki 5 i 6 DKw.Gw.
Szczecinka miały bronić oddziały 15 Dyw. SS, pułki Schneider i Niderlandy, oraz
dwie kompanie miejscowego Volkssturmu. Całością ok. 2000 żołnierzy dowodził
pułk. Kropp. Wartość bojowa żołnierzy niemieckich nie była zbyt duża. Wojska
regularne stanowiły zlepek wcześniej rozbitych oddziałów, pośpiesznie
zreorganizowanych w obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa. Część z nich to
Volkssturm rodzaj pospolitego ruszenia. Nie bez wpływu na morale żołnierzy, były
ciągłe klęski ponoszone przez Wehrmacht, w szczególności zaś przełamanie frontu
w okolicach Chojnic.
Atutem obrońców były natomiast korzystne warunki terenowe. Liczne jeziora,
rzeczki, bagna, lasy były naturalnymi przeszkodami. Zalety te dobrze
wykorzystały umocnienia tzw. Wału Pomorskiego. W przeciwieństwie do linii
Maginota we Francji, były to niezbyt duże żelbetowe bunkry mieszczące od kilku
do kilkudziesięciu ludzi załogi. Rozproszone w terenie, powiązane ze sobą dobrze
pomyślanym systemem ognia zaporowego, pól minowych, blokad drogowych etc.
Stanowiły trudną do pokonania przeszkodę. Jednak zasadnicza linia obrony Wału
Pomorskiego biegła na zachód od Szczecinka, co dowodzi, że miasto ostatecznie
miało być Rosjanom po wstępnym boju oddane. Szczecinek od wschodu i południa
chronił pas przesłaniania na linii Węgorzewo Lotyń Wilcze Laski i wątła obrona
na linii Gwda Drawień Turowo Sitno. Wreszcie przed samym miastem już na
przedpolach dworca zbudowano dwa pierścienie transzei i prawdopodobnie pola
minowe. W samym mieście wzniesiono kilkanaście ruchomych barykad na ważniejszych
skrzyżowaniach.
Mimo, że wynik wojny, a tym samym i los Pomorza Zachodniego był z dawna
przesądzony, Niemcy do ostatka zwlekali z ewakuacją ludności cywilnej,
irracjonalnie wierząc, że zdołają zatrzymać ofensywę wojsk sowieckich. Część
mieszkańców miasta, szczególnie miejscowych dygnitarzy ewakuowała się jeszcze w
końcu 1944 roku, później było to znacznie trudniejsze. Kolumny uciekinierów
przeżyły gehennę na mroźnych i ośnieżonych szlakach ewakuacji. Polacy, którzy
wcześniej przeżyli wrzesień 1939 roku, a teraz widzieli z bliska cierpienia
ludności cywilnej mimo wszystko współczuli jej. Daje temu wyraz polski proboszcz
z Trójmiasta, który pisał za Biblią: "proście aby uciekanie wasze nie było w
zimie". Potrzebne były zresztą specjalne zezwolenia ewakuacyjne bez posiadania
których w okresie terroru hitlerowców trudno było nawet myśleć o ucieczce przed
Rosjanami. Ostatni pociąg ewakuacyjny odjechał ze Szczecinka 27 lutego już pod
obstrzałem Rosjan. Wielu ludzi szczególnie z okolicznych wsi na południe od
Szczecinka na próżno oczekiwało na pozwolenie ewakuacji. Powszechnie słuchano
radia w nadziei na taki sygnał, na wskazówki, którymi drogami można jeszcze
uciekać na próżno. Obawa przed wojskami rosyjskimi była wręcz paniczna.
Przejście frontu w każdej sytuacji było ogromnie niebezpieczne, ale zachowanie
Rosjan nie można było porównać do niczego. Wiedziano co działo się w Prusach
Wschodnich, jak traktowano cywilów. Nierzadkie były wypadki rozjeżdżania przez
czołgi bezbronnych kolumn cywili, głównie starców kobiet i dzieci. Gwałty
kobiet, a nawet dzieci to zjawisko wówczas niestety powszechne. Niezależnie od
stopnia odpowiedzialności i współudziału lub nie w zbrodniczym reżimie
hitlerowskim dla wszystkich mieszkańców był to koniec ich świata. Stąd tak
liczne samobójstwa całych rodzin niemieckich.
Nacierające radzieckie oddziały 32 Dyw. Kawalerii Gwardii pod dowództwem gen J.P.
Kałużnego posiadały około 10 15.000 dobrze uzbrojonych żołnierzy. Dywizję
wzmocniono ponadto przydzielonym jej 207 Batalionem Pancernym. Dysproporcja sił
na niekorzyść Niemców była więc wielokrotna co najmniej jak 1 : 5., a zważywszy
wartość bojową poszczególnych jednostek była z pewnością jeszcze większa. Ponad
to z 32 Dywizją miały współdziałać 6 i 5 Dywizje Kaw. Gwardii. Nic więc
dziwnego, że hitlerowcy nie mogli długo bronić miasta, zwłaszcza że zasadnicza
linia obrony biegła wzdłuż umocnień tzw. Wału Pomorskiego to jest ok. 1 km na
zachód od miasta.
Zanim jeszcze doszło do bezpośrednich walk o miasto, rejon Szczecinka atakowały samoloty polskiej 4
Mieszanej Dywizji Lotniczej. W dniach 13, 17, 18, 19 i 20 lutego bombardowano
transporty kolejowe i zgrupowania wojsk. 26 lutego dotarła na przedmieścia
miasta cudem uratowana z okrążonej Piły grupa wojsk ppłk. Sanna i zajęła pozycje
obronne na południowych peryferiach Szczecinka. Pierwszy atak Rosjan nastąpił 27
lutego około godz. 3 w nocy. Na przesmyk między jeziorami Trzesiecko i Wilczkowo
uderzyły 86 i 121 pułki kawalerii. Natrafiły one na silny ogień broni maszynowej
z ulokowanych tu schronów bojowych i wycofały się. Zapewne na odgłos walki
pozostała w mieście ludność rzuciła się do ucieczki. Dwie godziny wcześniej
przez miasto rozpoczęła przemarsz artyleria polowa i przeciwlotnicza francuskich
ochotników z rozbitej wcześniej 33 Dywizji Grenadierów SS Charlemage. Podążała
ona do rejonu koncentracji w Białogardzie. Dowódca Francuzów Oberführer Paud na
próbę Niemców wydzielił ze swojej jednostki po jednej baterii artylerii
przeciwlotniczej i przeciwpancernej dla wzmocnienia pułku Sann.
Przed świtem ponowiono atak tym razem wzdłuż ulicy Szczecińskiej (kawaleria i czołgi 207 batalionu) Następny
atak wyprowadziły szwadrony 65 pułk kawalerii, które zaatakowały dworzec
kolejowy. Po krótkim ostrzale artyleryjskim spieszeni artylerzyści zdobyli 2
linie okopów i opanowali stację. W walce tej zginął m.in. major Tkaczenko. Po
zdobyciu dworca część 65 pułku pod dowództwem st. Lejtnanta Batowa kontynuowała
natarcie wzdłuż ul. Gdańskiej i Piłsudskiego, druga pod dowództwem Grigoriewa
(?) atakowała ulicą Wyszyńskiego. Oddział ten wzmocniły 3 czołgi i 3 działa
samobieżne. Pierwszy szwadron 65 pułku pod dowództwem st. lejtnanta Łazariewa
uderzył na miasto od strony cmentarza i tu podobno rozegrały się najkrwawsze
walki. Wreszcie jeszcze inne szwadrony tego pułku obeszły miasto od północy i
uderzyły od strony ul. Koszalińskiej.
Nieliczne, słabo uzbrojone oddziały niemieckie dość szybko zaczęły wycofywać się
z miasta. Odwrót ten został przyśpieszony uderzeniem 5 Dywizji Kawalerii
Gwardii, i odcięciem Niemcom odwrotu szosą koszalińską na północ. Wówczas
pośpiesznie ewakuował się sztab (w czasie walk zajmował willę Seeblick- dzisiaj
Camping), a resztki kompanii ochrony sztabu pod d-wem Steltera odjechały
rowerami do Kołobrzegu. Także dwie kompanie Volkssturmu mjr Wachlina wycofały
się pieszo wzdłuż linii kolejowej na Białogard. Było to możliwe tylko dzięki
uporczywej obronie przez Niemców Trzesieki, i utrzymaniu jedynej drogi ewakuacji
na Parsęcko. Jeszcze przed rozpoczęciem walk z miasta ewakuowały się do
Lubogoszczy władze cywilne. Około godziny 15 -ej miasto właściwie już było
opanowane przez Rosjan. Broniły się jedynie pojedyncze izolowane grupki Niemców.
O godzinie 18.00 dzwony kościoła mariackiego oznajmiły, że miasto zostało
wzięte. Dnia 27 lutego o godzinie 22 do dowódcy 2 Frontu Białoruskiego,
marszałka Rokossowskiego wysłano meldunek o zdobyciu Szczecinka. Niemcy nie
śpieszyli się z powiadomieniem naczelnego dowództwa o utracie miasta. Odpowiedni
meldunek do Kwatery Głównej OKH w Zossen został wysłany przez gen. Rausa dopiero
28 lutego o 1.20. Naczelne dowództwo nie rozumiejąc powagi sytuacji kazało sobie
zameldować, jak mogło dojść do przełamania dobrze rozbudowanej Pozycji
Pomorskiej.
Szczecinek został zdobyty 27 lutego, a nie jak dotychczas utrzymywano 28 lutego. Stalin dotrzymał słowa.
Mimo, że walki o miasto nie były długie, ani specjalnie krwawe w Moskwie 28
lutego na cześć zdobywców oddano salut honorowy. Zapewne z tego powodu datę
zajęcia Szczecinka przez wojska radzieckie ustalono na dzień 28 lutego 1945.
Jakie były straty stron walczących? Do niedawna obowiązywał pogląd o krwawych,
zaciętych i wyniszczających miasto walkach. Z akt ?Grobownictwa wojennego
przechowywanych w Archiwum w Szczecinku, wynika, że przy ul. Lipowej pochowano
48 żołnierzy radzieckich zabitych w walce o miasto. Być może do tej liczby
trzeba dodać 8 innych żołnierzy radzieckich pochowanych w rejonie ul.
Koszalińskiej. Pomnik na pl. Przyjaźni rozebrany kilka lat temu upamiętniał
jedynie 18 krasnoarmiejców pochowanych na cmentarzu, którzy jednak niekoniecznie
wszyscy musieli zginąć w trakcie walk o miasto. Znany jest przypadek mechanika
baterii katiusz P.A.Kostiuchowa, który zginą w nieszczęśliwym wypadku
14.03.1945r. Wiemy, że w walkach o dworzec kolejowy zginął major Tkaczenko.
Kałużny wymienia jeszcze swego adiutanta lejtnanta S. Borowina. W czasie walk
zginął też od odłamku granatu polski robotnik przymusowy Feliks Krauze ur. W
Poznaniu w 1914 roku.
Co się tyczy strat niemieckich to wiadomo, że w pobliżu cmentarza pochowano 188
żołnierzy niemieckich, najpewniej poległych w walce o Szczecinek. Krążą też
pogłoski o niemieckich grobach w innych częściach miasta, ale jak dotychczas nie
zostały one zweryfikowane. Także w zabudowie miasto poniosło tylko nieznaczne
straty. Do końca funkcjonowały wszystkie urządzenia komunalne.
Z przedstawionej rekonstrukcji zdarzeń wynika, że walki o miasto Szczecinek nie
były ani długotrwałe, ani krwawe przynajmniej jak na warunki II wojny światowej.
Nie znaczy to przecież, że o tej daninie krwi nie powinniśmy pamiętać.
Jerzy Dudź
Defilada wojsk Armii Czerwonej na Placu Wolności.
Walki na pl. Wolności.
Przemarsz wojska radzieckiego przez ul. Powstańców Wielkopolskich.
źródła:
opis: Jerzy Dudź - www.muzeum.szczecinek.pl
skany: www.plus-minus.net.pl
rysunki-mapki wykonał: bronx