Legendarny saturator
No patrzcie! I jakoś te dziwne doświadczenia przeżyliśmy. Podobnie jak płukanie kufli od piwa w baseniku, poprzez szybkie zanurzenie i wyjęcie. Podobnie też jak sinicę w jeziorze. I niech mi nikt nie wmawia, że jej nie było. Odgarniało się zielony kożuszek i wchodziło do wody. Tylko kto wtedy wiedział, że jest to sinica? I kto wiedział, że na szklaneczkach z saturatora, może się na nas czaić jakaś sepsa, czy inne świństwo?
Aby już Wam Wszystkim do szczętu obrzydzić temat to:
1. Chyba do roku 1953-5 na dworcach PKP i PKS przy ścianach holu i poczekalni stały z reguły emaliowane spluwaczki z wiadomą zawartością /plucie do celu wtedy miało swoją wartość!/.
2. W ustronnym miejscu /szalety publiczne/ w szczególności na dworcach były płaskie misy z otworem i żeberkowanymi stopami nieco podniesionymi nad dno misy na których stawiało się stopy kucając i załatwiając swoją potrzebę. O bodźcach wizualnych i zapachowych nie wspomnę.
3. Nie wiem czy jeszcze pamiętacie ale były też saturatory automaty i one miewały szklanki na łańcuchu /niestety nie zrobiłem fotki / bowiem taki obrazek pamiętam z Warszawy /wiadomo stolica!/ gdzieś z roku 1964-66.
Czy w Szczecinku był taki? Niestety pamięć moja tu nie dopisuje.
1. Chyba do roku 1953-5 na dworcach PKP i PKS przy ścianach holu i poczekalni stały z reguły emaliowane spluwaczki z wiadomą zawartością /plucie do celu wtedy miało swoją wartość!/.
2. W ustronnym miejscu /szalety publiczne/ w szczególności na dworcach były płaskie misy z otworem i żeberkowanymi stopami nieco podniesionymi nad dno misy na których stawiało się stopy kucając i załatwiając swoją potrzebę. O bodźcach wizualnych i zapachowych nie wspomnę.
3. Nie wiem czy jeszcze pamiętacie ale były też saturatory automaty i one miewały szklanki na łańcuchu /niestety nie zrobiłem fotki / bowiem taki obrazek pamiętam z Warszawy /wiadomo stolica!/ gdzieś z roku 1964-66.
Czy w Szczecinku był taki? Niestety pamięć moja tu nie dopisuje.
Izydor Węcławowicz
[Verum].... nuli enim nisi audiituro dicendum est.
Lucii Annaei Senecae
Prawdę....należy mówić tylko temu, kto chce jej słuchać. L. A. Seneka
[Verum].... nuli enim nisi audiituro dicendum est.
Lucii Annaei Senecae
Prawdę....należy mówić tylko temu, kto chce jej słuchać. L. A. Seneka
Oj Gizio! To był niedawno powtarzany film "Miś" Łyżek na łańcuchu w rzeczywistości nie było. To była przenośnia poetycka a szklanki na łańcuchu przy automatach na wodę sodową z sokiem i bez naprawdę w rzeczywistości nie filmowej /czyli w realu, jak dzisiaj się mówi/ były. Muszę lojalnie przyznać, że miały też natryskowe spłukiwanie szklanek. Dzisiaj na 100% Sanepid by się załamał.
Izydor Węcławowicz
[Verum].... nuli enim nisi audiituro dicendum est.
Lucii Annaei Senecae
Prawdę....należy mówić tylko temu, kto chce jej słuchać. L. A. Seneka
[Verum].... nuli enim nisi audiituro dicendum est.
Lucii Annaei Senecae
Prawdę....należy mówić tylko temu, kto chce jej słuchać. L. A. Seneka
Serwo
Powiem lepiej.Pamiętam jak na Lipowej mój kolega latał do klopa na podwórko.Kibel znajdował się na podwórku dobre dwadzieścia metrów od zabudowań.Zimą lało się do wiaderka ,a później wynosiło do sracza,gorzej było ze stolcem.Latem natomiast tak waniało aż strach i robactwa pełno się matało.Kurde naprawdę było mi go żal.Kibel był obudowany w środku dechy wycięta dziura i dół do którego się........,a co dwa tygodnie-trzy przyjeżdzał beczkowóz i zabierał zawartość dołka. Kurde podziwiałem go za odwagę kiedy korzystał z tego przybytku.Pozdro.
Powiem lepiej.Pamiętam jak na Lipowej mój kolega latał do klopa na podwórko.Kibel znajdował się na podwórku dobre dwadzieścia metrów od zabudowań.Zimą lało się do wiaderka ,a później wynosiło do sracza,gorzej było ze stolcem.Latem natomiast tak waniało aż strach i robactwa pełno się matało.Kurde naprawdę było mi go żal.Kibel był obudowany w środku dechy wycięta dziura i dół do którego się........,a co dwa tygodnie-trzy przyjeżdzał beczkowóz i zabierał zawartość dołka. Kurde podziwiałem go za odwagę kiedy korzystał z tego przybytku.Pozdro.