Opowieści pokopkowe

Ogólna dyskusja historyczna, niezwiązana z miastem oraz ziemią szczecinecką.
GIZIO

Post by GIZIO »

Ciekawa opowieść geofizyka.

Pracując w Polskiej Geofizyce w latach 1965-73 miałem okazje poznać te nie wykończone autostrady na terenie Polski.Najciekawsze były rejony Pomorza Zachodniego. Rejon od Szczecina w kierunku na Maszewo,gdzie lotnictwo używało autostrady jako lotniska zapasowego. Nastepnie Rejon Chociwela,Ińsko,Drawsko Pomorskie.Tutaj był szok. Na dużych łąkach stojące jak stoły do kart potężne mosty żelbetowe nie ukończone, nasypy cała infrastruktura w budowie.Miejscowa ludność brała żwirek i piasek już z korony autostrady do budowy domków i innych gospodarczych urządzeń. Drugi szok,wystarczyło wziąść łopate i pogrzebać,to
iluż nieszczęśników było zakopanych w tych nasypach,byli to jeńcy sowieccy lub robotnicy,niewolnicy,jakich narodowości nie wiem. Można się tylko domyslać. Miałem osobiste przeżycie niedaleko Drawska Pomorskiego.Wokół dużo Jednostek Wojska Polskiego siedzącyh w lasach i nigdzie na mapach nie zaznaczonych.Używaliśmy mapy Werhmachtu z nazewnictwem niemieckim,tylko po polsku obok "Geheim" było koślawe "Tajne".Na tych mapach były wyszczególnione
niemieckie urządzenia cywilne i wojskowe i po tych mapach wiedzieliśmy gdzie się nie wolno zapuszczać w las gdyż można było oberwać.
W miescu przechodzenia nasypów autostrady przez szose Drawsko-Ińsko patrząc w kierunku na Ińsko,miałem sposobność prowadzenia prac geofizycznych metodą sejsmiczną.
Nasi Geodeci częściowo wykorzystując korone autostrady poprowadzili linie naszych prac po niej.Gąszcz straszny wszysko zarośnięte tylko rosnące sosny,tak właśnie wtedy miały po 22 lata był to rok 1967 czerwiec.Nawet mam film na taśmie 8mm z tego okresu właśnie po tej historii co się stało.
Normalny tryb prowadzenia prac,wiertnicy wiercą otwory w koronie na głębokość około 30 m i strzelcy ładują ładunki dynamitu max do 20 kg.Ja podjeżdżam,aparaturę sejsmiczną podczepiam do uprzednio rozmieszczonych w terenie kabli i geofonów.Sprawdzam działanie podaję komende i ładunek jest odpalany.Zawsze zatrzęsie troche strzał jest zarejestrowany optycznie na papierze światłoczułym i taśmie magnetycznej szerokiej na 1 cala. Tak się dzieje co pół godziny lub
godzinę.W tym pechowym miejscu jest piękny wysoki las,tylko autosrtada
zarośnięta "młodzież".Podaje komende do strzału. Gotowe. Pal. Puszczam
aparature wszystko prawidłowo słychać. Stłumione jękniecie ziemi i nagle wrzask strzałowego.Boże zginiemy-uciekać. Odwracam głowe i przez otwarte drzwi widze taki widok,olbrzymnie drzewa chowają się w ziemie jakby wsadzać nóż w masło.
Wokół robi się kipiel błota. Gardło jest sztywne i dre się do kierowcy startuj i odjeżdżaj.Ten skoczył do kabiny i na rozrusznik nożny i zapomniał przekręcić zapłon.Wiecie Gaz-63 z paką (aparatura sejsmiczna) szarpie ale idzie na rozrusznku już jest metr pokonany chce wyskoczyć z auta już nie ma możliwości widze jak sprzęt kable już wszystko wyłazi z ziemi i się kotłuje nie ma gdzie uciekać paka jest metalowa.Dre morde p.Kaziu zapłon ku.. zaplłonnnnnn.Chłopak był w moim wieku z nerwów,jak opowiadał zapomniał,a potem przekercił śilnik ryknął i skoczył na dwóch napędach włączonych. Paska zaczeła majestatycznie jechać 10km /h i oddalać się od wlewającej ściany piachu korony autostrady.Wokół bulgocząca kipiel.Jesteśmy od tego miejsca z około 50m.Stajemy,powoli się wszystko uspokaja jest cisza,gdzie nie gdzie pokazuje się woda i tylko śpiewają ptaki.Po południu przyjeżdżam z całą ekipą i filmuje prywatnie.Zostaje stwierdzone,że to albo kurzawka,albo wysadziliśmy podziemne instalacje niemieckie.Takowe być mogły,gdyż obok było w rzeczywistości,coś takiego i super strzeżonego pod zarządem WP.Byłem później po miesiącu,ale wszystko już zarosło.
Odwiedziłem to miejsce w roku 1990,to już żadnego śladu nie było. 8)
GIZIO

Post by GIZIO »

FORUM POSZUKIWACZY MAGNESEM NEODYMOWYM. 8)

http://www.magnesyneodymowe.fora.pl/
GIZIO

Post by GIZIO »

Pewien facet wybierał się na poszukiwania. Wstał raniutko, bardzo, bardzo
wcześnie. Spakował sobie kanapki, łopate i wykrywke. Cały ten szajs
zapakował do samochodu i wyjeżdża z garażu. Nagle zerwał się ostry i zimny wiatr, zaczął padać deszcz ze śniegiem, ogólnie pogoda pod psem. Facet zawrócił z powrotem do garażu i przesłuchał prognozę pogody - "w regionie pogoda fatalna, zimno, wietrznie, opady deszczu ze śniegiem". W tej sytuacji facet spasował. Wypakował graty, rozebrał się i wskoczył do
łóżka. Przytulił się do żony i szepcze jej do ucha: - Straszna pogoda na
dworze... brr... Rozespana kobitka przysuwa się do niego i mruczy-
Mhmm... a ten mój idiota... jak zwykle na wykopkach ... 8)
GIZIO

Post by GIZIO »

Dwa dzbany wypełnione sześcioma tysiącami monet pochodzącymi z okresu panowania cesarza Konstantyna I Wielkiego (307-337 n.e.) odnaleziono w walijskim miasteczku Vale of Glamorgan. To jeden z największych rzymskich skarbów, na jaki kiedykolwiek natrafiono w Walii. Skarb znaleźli nie archeolodzy, lecz poszukiwacz amator, 79-letni Derek Eveleigh. Znalezisko trafi do muzeum, a Eveleigh otrzyma nagrodę w wysokości połowy jego wartości. W Polsce amatorzy też odkrywają skarby, ale się z tym nie afiszują. Nie dość, że nie otrzymują znaleźnego, to jeszcze może się nimi zainteresować prokuratura.

Bohaterowie dziedzictwa
W zeszłym roku wyposażeni w wykrywacze metalu David Whelan i jego syn Andrew znaleźli w Harrogate w północnej Anglii wielki srebrny puchar, a w nim m.in. 617 srebrnych monet i złotą bransoletę. Jak się później okazało, był to pochodzący m.in. z Afganistanu, Rosji i Skandynawii skarb wikingów. Zdaniem ekspertów z British Museum, to najcenniejsze znalezisko w ciągu ostatnich 150 lat. Whelanowie za przekazanie go państwu dostali 500 tys. funtów. Równie hojną nagrodę otrzymali bracia Arvid i Edvin Svanborgowie, którzy na szwedzkiej Gotlandii znaleźli w 2006 r. trzy kilogramy srebrnych monet z X wieku, czy Björn Engström, który kilka lat wcześniej na tej samej wyspie wykopał największy na świecie skarb należący do wikingów: 65 kg srebrnych i 20 kg brązowych monet, naszyjniki, bransolety i inne elementy biżuterii.
W Polsce osoba, która próbowałaby naśladować brytyjskich czy szwedzkich odkrywców, mogłaby liczyć w najlepszym razie na dyplom ministra kultury i symboliczną nagrodę pieniężną. W najgorszym razie zainteresowałaby się nią prokuratura, aby sprawdzić, czy poszukiwania prowadzono zgodnie z prawem i czy żadnego ze znalezisk nie ukryto. Nic dziwnego, że wojewódzkim konserwatorom zabytków w naszym kraju zgłasza znaleziska zaledwie kilka osób rocznie, choć amatorskim poszukiwaniem skarbów ukrytych w ziemi zajmuje się nawet 100 tys. osób. Dla porównania – Portable Antiquities Scheme w Wielkiej Brytanii powiększyło w tym roku swój zbiór o ponad 50 tys. eksponatów. Od 1997 r., kiedy powołano tę instytucję, do końca 2007 r. zarejestrowano w niej ponad 300 tys. zabytków znalezionych przez amatorów. David Lammy, były minister kultury Wielkiej Brytanii, nazywa poszukiwaczy skarbów „bohaterami brytyjskiego dziedzictwa".
8)
GIZIO

Re: Opowieści pokopkowe

Post by GIZIO »

GIZIO

Re: Opowieści pokopkowe

Post by GIZIO »

Trochę się połaźiło po glebie. 8)

Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image
GIZIO

Re: Opowieści pokopkowe

Post by GIZIO »

Ale facet miał szczęście,a zarazem pecha. 8)

http://patrz.pl/filmy/skarb-na-polu
GIZIO

Re: Opowieści pokopkowe

Post by GIZIO »

Rozkopał grób z wykrywaczem metalu

W ręce policjantów z komendy wojewódzkiej w Łodzi wpadł 41-letni mężczyzna, który przyznał się że od sześciu lat ograbiał stanowiska archeologiczne. Nie zawahał się także okraść mogiłę żołnierza z II wojny światowej.

Na trop "archeologa" wpadli funkcjonariusze z zespołu do walki z przestępczością przeciwko zabytkom z komendy wojewódzkiej razem z piotrkowskimi policjantami. - 41-letni mieszkaniec gminy Sulejów wystawił na internetowej aukcji pióro oraz wojskowy nieśmiertelnik z okresu II wojny światowej - mówi młodszy aspirant Radosław Gwis z biura prasowego KWP. - Policyjne śledztwo wykazało, że posiadaczem tych przedmiotów stał się w nielegalny sposób.

Policjanci ustalili, że 41-latek zajmował się rozkopywaniem stanowisk archeologicznych na terenie powiatu piotrkowskiego, a później - przy pomocy wykrywacza metalu - szukał przedmiotów, które mógłby sprzedać kolekcjonerom. - Mężczyzna ma na sumieniu także rozkopanie grobu żołnierza, który zginął w czasie II wojny. Ten grób także ograbił - mówi Gwis.[miał nieśmiertelnik == rozkopał grób???]

W czasie przeszukania mieszkania mężczyzny policjanci odnaleźli zabytki z różnych epok. Były tam groty włóczki i strzał oraz ozdoby z czasów rzymskich, ceramika i noże z okresu średniowiecza, a także historyczne monety i wojskowe nieśmiertelniki. Mężczyzna miał także stosy amunicji. Policjantom wyznał, że nielegalne wykopaliska prowadzi od sześciu lat. Odpowie za niszczenie stanowisk archeologicznych, okradanie miejsc pochówku i posiadanie amunicji bez zezwolenia. Grozi mu nawet do dziesięciu lat więzienia.


Wytłuściłem zwykłe błędy stylistyczne/semantyczne i absurdy. Jakie prawo, jakie czynności policyjno-prokuratorskie, tacy też dziennikarze i artykuły. No i przestępca raczej byle jaki... Ale farta miał. Zgodnie z brzmieniem tytułu, w grobie znalazł wykrywacz!

M.
GIZIO

Re: Opowieści pokopkowe

Post by GIZIO »

http://walbrzych.naszemiasto.pl/wydarzenia/985568.html" onclick="window.open(this.href);return false;

Mieczysław Bojko - założyciel Towarzystwa Eksploracyjnego Poszukiwań Zaginionych Zabytków Talpa, odkrywca tajemnej komnaty w Książu i badacz kompleksu Riese - chce szkolić w Bolkowie młodych eksploratorów.

- W Polsce nikt tego nie robi, a konserwatorzy zabytków zarzucają poszukiwaczom, że niszczą stanowiska archeologiczne - wyjaśnia Mieczysław Bojko. - Wszystkim powinno zależeć na przygotowaniu w tym zakresie. Eksploratorzy przeszliby też na przykład szkolenie saperskie czy alpinistyczne po to, by byli przygotowani na różne sytuacje, jakie mogą ich spotkać w terenie.

Bojko ma w planach organizacje kursów i warsztatów dla poszukiwaczy tajemnic historii. Ogólnopolskie centrum szkolenia eksploratorów chce zlokalizować na Górze Ryszarda w Bolkowie. Wystąpił do rady gminy o dwudziestoletnią dzierżawę wzgórza. Pod koniec kwietnia radni przegłosują jego wniosek na sesji.

Góra ma być jak magnes, który będzie przyciągał do Bolkowa ludzi zafascynowanych tajemnicami historii. Nadaje się do tego idealnie. To tutaj w czasie II wojny światowej hitlerowcy wydrążyli pomieszczenia pod podziemną fabrykę zbrojeniową. Przed wkroczeniem Rosjan zdołali zasypać wiodące do hal produkcyjnych tunele. Kilka miesięcy temu Mieczysław Bojko ze swymi przyjaciółmi zdołał odkopać jeden z nich. Jeśli gmina zgodzi się na dzierżawę, będzie można udostępnić ten fragment poniemieckiej fabryki turystom.

Przez tunel ma zostać poprowadzona ścieżka edukacyjna, pokazująca, w jakich warunkach pracowali więźniowie obozu Gross-Rossen zapędzeni przez faszystów do drążenia skał w Górze Ryszarda.
To mogłaby być niesamowita lekcja historii i zarazem szansa na promocję Bolkowa. Według różnych źródeł, pod koniec wojny Niemcy mogli produkować w Bolkowie bardzo zaawansowane technologicznie części do silników samolotów i urządzeń optycznych. Być może także do rakiet V2, zdolnych przenosić ładunki nuklearne. 8)
GIZIO

Re: Opowieści pokopkowe

Post by GIZIO »

Schron pod Cyrkiem!
Miłośnicy fortyfikacji z okresu II wojny światowej w sobotę (28 bm.) odkopali wejście do bunkra, do którego nie wchodzono przez ponad... pięćdziesiąt lat!

Schron znajduje się pod kawałkiem budynku żandarmerii wojskowej przy ul. Wojska Polskiego, na terenie dawnych koszar Jednostki Wojskowej nr 1696, zwanej popularnie „Cyrkiem” w Wałczu. Bunkier był wybudowany w 1934 roku, gdy powstawały koszary w garnizonie Deutsch Krone (niemiecka nazwa Wałcza). Jest to prawdopodobnie największy schron dowodzenia spośród kilkunastu, jaki powstał w tamtym okresie. Podczas wojny to właśnie z niego dowodzono całym miastem. Obiekt ma ściany metrowej grubości i posiada tylko dwa wejścia: dla żołnierzy oraz tzw. techniczne, którym wnoszono sprzęt. Oba do tej pory były zagruzowane i zasypane.

- W okresie przedwojennym i podczas wojny były tutaj prowadzone szkolenia kadry dowódczej wojsk niemieckich – opowiada Wojciech Olek, wykwalifikowany przewodnik po Wale Pomorskim, szef Grup Warownych Pojezierza Wałeckiego opiekujących się wałeckimi bunkrami. – W styczniu 1945 roku dowódca Armii Wisła nadzorujący Wał Pomorski, był w tym schronie. Podczas wyzwolenia Wałcza 12 lutego schron zabezpieczali żołnierze Wojska Polskiego, którzy mieli tam swój sztab do 1 marca 1945 roku. W 1949 roku koszary zajęła jednostka wojskowa i go zasypano. Od tamtej pory nie było żadnych dokumentów, rysunków, planów, ani jakichkolwiek dowodów, że ten bunkier był eksploatowany. Jak to wygląda i co tam teraz się mieści, tego nikt nie wiedział. Do dzisiaj.

Nikt w schronie nie spodziewał się znaleźć skarbów, amunicji, czy odznaczeń i... nie znalazł. Po wejściu do środka okazało się, że największe znalezisko stanowiło oryginalne wyposażenie bunkra, czyli drewniane elementy, centrala telefoniczna Simensa, zróżnicowane drzwi forteczne, łącznica jedyna tego typu na całym Wale Pomorskim, zapadnie, unikalny system nawiewowego ogrzewania schronu, świetnie zachowane napisy w gotyku i strzelnica obrony wejścia.

Odkopania, udokumentowania i oczyszczenia bunkra, które potrwa prawdopodobnie do maja br., podjęli się doświadczeni przy tego typu pracach pasjonaci ze stowarzyszenia Grup Warownych Pojezierza Wałeckiego. W fortecy jest jeszcze pełno szlamu i wody.

- Wszystko co było można napisać na temat Wału Pomorskiego, zostało już dawno opisane w wielu książkach. Oprócz tego schronu – podkreśla Daniel „Wojna” Iwański, współtwórca GWPW. – Koszary, na których znajduje się ten bunkier są bardzo nowoczesne jak na tamte czasy. W 1934 roku były one wzorcem budowy koszar na terenie całej Rzeszy. Na otwarciu tego bunkra był na pewno Himmler, który jeździł i wizytował po całych Niemczech tego rodzaju obiekty. Być może był także sam Hitler, ale jak na razie nie mamy na to dowodów. Może podczas sprzątania coś znajdziemy.

Marcin KONIECKO 8)
GIZIO

Re: Opowieści pokopkowe

Post by GIZIO »

http://wiadomosci.onet.pl/123374,21,0,0,1,pokaz.html" onclick="window.open(this.href);return false;

Na początku maja do Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau zostanie przekazane niecodzienne znalezisko - butelka, w której prawdopodobnie jest list więźniów KL Auschwitz. 20 kwietnia robotnicy prowadzący prace wyburzeniowe w drugim budynku Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Oświęcimiu odkryli w ścianie butelkę, a w niej zawinięty w rulon kawałek papieru. W zakorkowanej butelce, którą zabetonowano w ścianie schronu przeciwlotniczego, umieszczono kartkę, na której znajdują się wypisane ołówkiem nazwiska siedmiu więźniów obozu, którzy pracowali przy budowie schronu. Wszyscy więźniowie byli w wieku od 18 do 20 lat, wśród nich sześciu było narodowości polskiej i jeden francuskiej. Kartka opatrzona jest datą 20 września 1944 roku. Kartka znajduje się w posiadaniu władz PWSZ w Oświęcimiu. O jej znalezieniu powiadomiono władze Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau. Wiadomo, że jeden z więźniów żyje, a list odkryto w dniu jego urodzin. 8)
Post Reply