Z dna beczki

Ogólna dyskusja historyczna, niezwiązana z miastem oraz ziemią szczecinecką.
GIZIO

Re: Z dna beczki

Post by GIZIO »

Tak tylko te czołgi zostały wywiezione nie legalnie.Zresztą bracia K są znani w środowisku jako ludzie pazerni na kasę i nic innego się dla nich nie liczy.Zresztą to było parę lat temu. Teraz wątpię,aby ten numer im przeszedł. 8)
GIZIO

Re: Z dna beczki

Post by GIZIO »

BUNKIER.

Unikatowy na skalę światową bunkier typu Bauform 251 z czasów II wojny odkryty podczas budowy wschodniej obwodnicy Bielska-Białej, nie będzie zburzony, ale zostanie przeniesiony w inne miejsce.
Właśnie trwają ustalenia z projektantem drogi na temat nowej lokalizacji budowli. - Najprawdopodobniej przeniesiemy bunkier około 20 metrów od krawędzi drogi. Będzie się znajdował w pasie drogowym, w bezpiecznym dla kierowców i pieszych miejscu - poinformowała w czwartek Dorota Marzyńska, rzeczniczka prasowa katowickiego Oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, inwestora budowy bielskiej obwodnicy wschodniej. Przyznaje, że nie będzie to łatwa operacja. Drogowcy, żeby nie naruszyć obiektu, będą musieli skorzystać ze specjalnych dźwigów i platform. Decyzja, gdzie bunkier zostanie przeniesiony, zapadnie we wrześniu
Marcin Kasprzak z Grupy Operacyjnej Bielsko-Biała, autor publikacji o fortyfikacjach na Podbeskidziu, twierdzi, że odkryty w rejonie bielskiej ulicy Krzyżowej Bauform 251 ze względu na swoją konstrukcję jest prawdopodobnie jedynym na świecie tego typu obiektem zachowanym do dziś. - Bauform 251 to żelbetowe stanowisko dla zdobycznej wieży z radzieckiego czołgu ciężkiego typu KW-1. Uzbrojenie stanowiła armata kalibru 76,2 mm oraz dwa karabiny maszynowe z przeznaczeniem niszczenia broni pancernej nieprzyjaciela w promieniu 360 stopni - informuje Kasprzak.

Wraz z systemem fortyfikacji ziemnych, uzupełnionych grupą kochbunkrów, schron stanowił fragment linii b-2, budowanej w okolicach Bielska-Białej w 1944 roku.

Drogowcy odkopali schron podczas niwelacji gruntu pod budowę wschodniej obwodnicy Bielska-Białej (na miejsce zostali wezwani saperzy, którzy stwierdzili, że w środku budowli nie ma niewybuchów i niewypałów). Bunkier znajdował się pod grubą warstwą ziemi. Wiele wskazuje na to, że po zakończeniu działań wojennych został zasypany przez ludzi, którzy w tej okolicy wybudowali domy. Dlatego przetrwał do naszych czasów.

- Decyzja, kiedy i gdzie bunkier zostanie przeniesiony zapadnie we wrześniu, po konsultacjach z wojewódzkim konserwatorem zabytków, mimo że sam obiekt nie jest zabytkiem - dodaje Marzyńska.
Przypomnijmy, że podczas budowy drogi ekspresowej w Lalikach nie udało się uratować tzw. zębów smoka, czyli unikatowych, niemieckich zapór przeciwczołgowych. 8)


http://www.polskatimes.pl/dziennikzacho ... ,id,t.html" onclick="window.open(this.href);return false;
GIZIO

Re: Z dna beczki

Post by GIZIO »

24 sierpnia 2009 działo samobieżne Sturmgeschutz IV wyjechało z hangaru. 8)


http://www.sturmgeschutziv.pl/component ... techniczny" onclick="window.open(this.href);return false;
GIZIO

Re: Z dna beczki

Post by GIZIO »

http://wyborcza.pl/1,94898,6963968,Nie_ ... bytku.html" onclick="window.open(this.href);return false;

Nie ma pieniędzy na wydobycie zabytku

Nieopodal zamku w Czersku archeolodzy odnaleźli 500-letni statek do przewozu zboża. Teraz szukają pieniędzy na wydobycie i konserwację

Szkuta znajduje się w stawie w jednym z jabłoniowych sadów obok zamku w Czersku. - Wiedziałam, że coś leży na dnie, poprosiłam więc o pomoc fachowców - mówi Katarzyna Łuczak, właścicielka ziemi. Archeolodzy z Muzeum Morskiego w Gdańsku pojawili się w Czersku rok temu. - W stawie pływały fragmenty statku. Już wtedy wiedzieliśmy, że mają co najmniej 500 lat - wspomina Waldemar Ossowski, kierownik prac i archeolog z Muzeum Morskiego w Gdańsku.

Szkuta jest cała

Tydzień temu naukowcy wrócili na miejsce. Przywieźli ze sobą ciężki sprzęt i zaczęli osuszać staw. Po kilku dniach z wody wyłoniła się 30-metrowa szkuta. Statek zachował się prawie w całości.

- Wrak jest nienaturalnie przechylony w jedną stronę. Wygląda, jakby zatonął w wyniku katastrofy. Dzięki naszemu odkryciu wreszcie poznamy, jak dokładnie był budowany - cieszy się Waldemar Ossowski.

- W historii żeglugi to zabytek najwyższej klasy. Ewenement na skalę europejską. Po raz pierwszy w Polsce odkryto szkutę w całości. Nie możemy tego zmarnować - przekonuje Adam Reszka, komandor żeglugi śródlądowej.

Szkuta to duży statek żaglowy, który w XV wieku był jednym z popularniejszych środków transportu na Wiśle. Służył do przewozu zboża. Za jednym razem zabierał nawet do 100 ton pszenicy. Zboże wysypywano do skrzyń przymocowanych do pokładu. Statek miał ponad 200-metrowe żagle. Przy dobrym wietrze łódź osiągała zawrotną jak na tamte czasy prędkość - nawet do 10 km na godz. Przy niekorzystnym wietrze szkuta wchodziła do portu bez żagli, wówczas flisacy holowali ją z lądu na linach. Odnaleziony właśnie statek obsługiwało 16 wioślarzy. Szkutę na pełnych żaglach uwiecznił sam Canaletto na obrazie "Widok Warszawy od strony Pragi".

Mazowsze szkuty nie zaleje

Wydobycie wraku i jego konserwacja może kosztować nawet kilkaset tysięcy złotych. - Bez właściwej konserwacji statek po prostu się rozsypie. Jeśli do końca tygodnia nie znajdziemy pieniędzy na jego remont, trzeba będzie znów zalać go wodą. To go uratuje - mówi Przemysław Pasek, szef fundacji Ja Wisła, która bierze udział w pracach wydobywczych.

- To niezwykle cenne znalezisko. Zależy nam na jak najszybszym wydobyciu statku. Dopiero wtedy wpiszemy go do rejestru zabytków, ale bez pieniędzy nie zrobimy nic. Zalanie go z powrotem to ryzyko. Poszukiwacze amatorzy mogą go przecież uszkodzić. Jeśli jednak nie znajdą się pieniądze, nie będzie innego wyjścia - żali się Barbara Koperska z działu archeologii Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.

Jednak to niejedyny problem. Statek po kosztownej i nawet dwuletniej konserwacji musi trafić do klimatyzowanej sali wystawowej. Sęk w tym, że takiego miejsca, gdzie można umieścić szkutę, nie ma. - Brakuje nam miejsca na ekspozycję własnych wraków. Nie wyobrażam sobie, abyśmy wzięli kolejny - mówi Waldemar Ossowski.

Znalezisko chcą zatrzymać władze gminy. - Marzy mi się budowa eleganckiej hali obok zamku w Czersku. Wrak byłby prawdziwą perełką turystyczną - twierdzi Barbara Samborska, burmistrz Góry Kalwarii.

Dziś na miejscu pojawią się władze Mazowsza i eksperci z muzeum archeologicznego. - Jesteśmy bardzo zainteresowani szkutą - twierdzi Wojciech Borkowski, wiceszef Muzeum Archeologicznego.

- Potrzebujemy dokładnej dokumentacji szkuty. Jeśli przejmie ją Muzeum Archeologiczne, poszukamy pieniędzy na remont statku. Zrobimy wszystko, aby został na Mazowszu - zapewnia odpowiedzialny za kulturę marszałek Ludwik Rakowski (PO)." 8)
GIZIO

Re: Z dna beczki

Post by GIZIO »

http://www.rp.pl/artykul/2,357967_Niewy ... lasow.html" onclick="window.open(this.href);return false;

Niewybuchy znikną z lasów

130 milionów złotych przeznaczą Lasy Państwowe na rozminowanie dawnych terenów wojskowych. Projekt współfinansuje Unia Europejska.

Lasy Państwowe oczyszczą w sumie 30 tysięcy hektarów ziemi. Saperzy usuną niewybuchy i niewypały jakie pozostały jeszcze po drugiej wojnie światowej ale także na poligonach będących pozostałością po stacjonującej na naszych ziemiach po zakończeniu wojny, Armii Radzieckiej. Ziemia zostanie oczyszczona na głębokość metra. Ale to nie wszystko. Rozebrane zostaną zdewastowane budynki, zasieki i umocnienia, zlikwidowane będą studnie, posadzone zostaną drzewa i zabezpieczone cenne siedliska, np. wrzosowiska.

- Dzięki temu tereny te staną się bezpieczne i znikną tabliczki zakazujące wstępu turystom - mówi Anna Malinowska, rzecznik lasów Państwowych. Podkreśla, że wiele z tych terenów wchodzi w obszar Natura 2000, czyli znajdujący się pod szczególną ochroną.

W projekt zaangażowanych jest 59 nadleśnictw z 16 regionalnych dyrekcji. Jak zauważa Zbigniew Filipek z Wydziału Ochrony Lasu Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych, do tej pory nadleśnictwa próbowały uprzątać tego typu tereny korzystając ze środków z budżetu lub funduszu leśnego. Teraz z pomocą przyszła Unia Europejska, która może sfinansować nawet do 85 proc. inwestycji oszacowanej na 130 mln zł.

Lasy właśnie ogłosiły przetarg na sporządzenie dokumentacji projektu. Ma być on rozstrzygnięty do końca roku. W przyszłym roku rozpoczną się prace terenowe, a do końca 2013 r. wszystkie tereny powojskowe zostaną zrekultywowane." 8)
GIZIO

Re: Z dna beczki

Post by GIZIO »

Polecam filmik o Wilczym Szańcu. 8)


http://chomikuj.pl/kwj/Filmy/Film+polski" onclick="window.open(this.href);return false;
GIZIO

Re: Z dna beczki

Post by GIZIO »

"Westerplatte - prawdziwa historia"

W medialnym zgiełku wokół "bulwersującego" scenariusza (którego, żeby było śmieszniej, nikt nie czytał, a żadnych fragmentów nie opublikowano*) do filmu Pawła Chochlewa "Tajemnica Westerplatte" zabrzmiała również insynuacja, że legendarny major Sucharski nie tylko nie był faktycznym dowódcą bohaterskiej załogi, ale także był homoseksualistą, oczywiście, jak to pedały, rozpitym i tchórzliwym, niezdolnym do sprawowania swej funkcji. Tylko tak potrafi sobie wytłumaczyć starokawalerstwo majora niejaki Mariusz Wójtowicz-Podhorski. I nie chodzi już o to, czy Sucharski "był", czy "nie był", tylko o to, że homoseksualizm wciąż służy do oczerniania ludzi i, jak za czasów ubecji, króluje na liście najcięższych kalumni. Czy "Tajemnica Westerplatte" okaże się polską odpowiedzią na "Tajemnicę Brokeback Mountain", zobaczymy w kinach

O Mariuszu Wójtowiczu-Podhorskim przyjaciele mówią - pasjonat o niespożytej energii. Dzięki niemu dawna Wojskowa Składnica Tranzytowa przestała być śmietnikiem. Wrogowie odpowiadają - to oszołom.

Początek lat 70. Sześcioletni Mariusz Wójtowicz-Podhorski z mamą i tatą po raz pierwszy w życiu zwiedza Westerplatte. Przy wartowni numer jeden stoi bohater-westerplatczyk, Franciszek Bartoszak. Przejęty chłopiec prosi go o autograf.
Dziś Wójtowicz-Podhorski tak relacjonuje tamto spotkanie:
- Spytał, czy moim zdaniem major Sucharski był bohaterem, czy podoba mi się jego postać. Powiedziałem, że tak. Padły słowa, które pamiętam do dziś i które wiele lat później sprawiły, że zainteresowałem się historią tego miejsca. Bartoszak rzekł: "No to pamiętaj synu, że to nie on nami dowodził".
Trzydzieści lat później, w 2004 roku ukazuje się komiks historyczny "Westerplatte - załoga śmierci". Autorem scenariusza, według którego obroną Wojskowej Składnicy Tranzytowej od 2 września 1939 r., faktycznie kierował kapitan Franciszek Dąbrowski, jest właśnie Mariusz Wójtowicz-Podhorski. Major Sucharski przedstawiony jest w nim jako epileptyk i tchórz, niezdolny do sprostania sytuacji, przed jaką postawiła go historia.

Dla uczestników forów internetowych, poświęconych początkom II wojny światowej, komiks ten nie był zaskoczeniem. Zdążyli wcześniej poznać coraz to bardziej radykalne opinie, podważające legendę majora Sucharskiego, zamieszczane przez internautę o nicku "Wachmistrz".
- On ma własną wizję historii - mówi jeden ze znajomych "Wachmistrza". - Uważa Sucharskiego za człowieka chorego psychicznie, epileptyka, ruskiego agenta, opowiada o skłonnościach homoseksualnych dowódcy WST. Twierdzi, że ma prawo do swojej i tylko swojej prawdy. Czasem może być to niebezpieczne.
- Zaangażował się emocjonalnie w odkrycie prawdy - tłumaczy Piotr Szalaty z Warszawy, przyjaciel Mariusza ze Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte. - Mariusz to człowiek-instytucja. Znam go od ponad 10 lat, razem "zdobywaliśmy" Saharę, jest skoczkiem spadochronowym. Spotkałem go na kursie specjalistycznego szkolenia dla przyszłych komandosów. Z kilkuset uczestników ukończyło go 23, w tym Mariusz.

Nie do przecenienia

Na początku XXI stulecia teren pierwszej bitwy II wojny światowej przypominał śmietnik. Niszczejące budynki, okupywane przez lokalnych pijaczków, zaśmiecony teren, nad którym wznosił się charakterystyczny pomnik. Mariusz Wójtowicz-Podhorski, "niedokończony" historyk, który później przeniósł się na studia ekonomiczne, wraz z przyjaciółmi ze Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte zabrał się za porządkowanie terenu. Równocześnie tworzył projekt rewitalizacji strażnicy, zbierał dokumenty, relacje uczestników walk po jednej i drugiej stronie.
- Bierzemy udział w wielu aukcjach - mówi Wójtowicz-Podhorski. - Aktualnie tropimy szablę Sucharskiego. Jest nadzieja, że trafi ona do zbiorów muzealnych. Czasem czuję się jak książkowy Pan Samochodzik, tropiący ślady historii.
Marian Kwapiński, wojewódzki konserwator zabytków nie może się go nachwalić.
- Proszę zaliczyć mnie do przyjaciół Wójtowicza-Podhorskiego. Jego działalność społeczna na rzecz rewaloryzacji Westerplatte jest nie do przecenienia.
Ale przy okazji tropienia i rekonstruowania historii Wójtowicz-Podhorski narobił sobie też wrogów. Poszło m.in. o czołg T-34 od kilkudziesięciu lat "upiększający" teren dawnej składnicy. Kierowane przez niego stowarzyszenie wystąpiło z wnioskiem o jego usunięcie z Westerplatte. Sowiecki sprzęt nijak się ma do polskiej obrony WST, argumentowali.
- Do obrony nie, ale w tym czołgu polska załoga z I Brygady Pancernej, noszącej imię Bohaterów Westerplatte walczyła na Pomorzu - wyjaśnia Zbigniew Okuniewski z sekcji historycznej Towarzystwa Przyjaciół Sopotu. - Zbroja była obca, serce nasze.
Mimo sprzeciwów m.in. Stowarzyszenia Trójmiejskiej Grupy Rekonstrukcji Historycznych, czołg wyjechał w lubuskie.
Dziś większość tzw. rekonstruktorów wydarzeń historycznych jest w konflikcie z "Wachmistrzem".
Przed kilkoma laty w rekonstrukcjach na Westerplatte brało udział wiele grup. Dziś większość nie chce z nim współpracować - twierdzi (jak zaznacza - prywatnie, a nie w imieniu całego stowarzyszenia) Michał Wierzbicki z TGRH.

Na ćwierć etatu

Usunięcie czołgu to jednak nic, przy kolejnym pomyśle Wójtowicza-Podhorskiego. Tym razem na cel wziął pomnik stojący na kopcu na Westerplatte. "Wachmistrz" uznał, że grozi on obsunięciem, a może nawet zawaleniem, a ponieważ jego wymowa ideologiczna jest też podejrzana (stanął za Gomułki), najlepiej byłoby go rozebrać. Problem polegał na tym, że te słowa wypowiadał już nie jako prywatny pasjonat historii, ale pełnomocnik wojewody pomorskiego do spraw rewaloryzacji Westerplatte. Na to stanowisko powołał go na początku listopada 2006 roku PiS-owski wojewoda, Piotr Ołowski.
Wcześniej Wójtowicz-Podhorski próbował zarazić swoją miłością do Westerplatte prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Ale projekty prac stowarzyszenia nie spotkały się z jego zainteresowaniem. Spodobały się za to ówczesnemu wiceministrowi kultury Jarosławowi Sellinowi.
- Na reakcję nie czekaliśmy długo. Niemal z miejsca premier Jarosław Kaczyński przyznał z budżetu 583 tysiące złotych na opracowanie projektu rewitalizacji Westerplatte - wpomina Wójtowicz-Podhorski.
Admiratorką poczynań "Wachmistrza" była Aleksandra Jankowska, pełniąca obowiązki wicewojewody. Dziś także gotowa jest go bronić.
- Bzdura i wymysły prasy - mówi o tym, co pisano na temat idei zburzenia pomnika. - To kulturalny, młody człowiek, który zna świetnie historię. Potrafi z wielką pasją opowiadać o Westerplatte. Oprowadzał mnie po tym miejscu przez dwie godziny. I takich historii, przekazywanych z patriotycznym uniesieniem, się nie zapomina.
Nowy wojewoda, z Platformy, zatrzymał pełnomocnika, ale tylko na jedną czwartą etatu (wcześniej było pół). Umowa obowiązuje do 8 listopada tego roku. A co potem?
Maja Opinc-Bennich, rzeczniczka wojewody pomorskiego, dyplomatycznie odpowiada, że kiedy zbliży się termin jej wygaśnięcia, szef zastanowi się nad tym, co dalej. Na razie ona, w jego imieniu, podkreśla zasługi Podhorskiego dla Westerplatte. Tłumaczy, że w urzędzie wiedzą, z jak wielkim zaangażowaniem i poświęceniem zbiera on pamiątki z Westerplatte. Rzeczniczka przypomina o ostatnim nabytku - porcelanowej zastawie, która należała do Sucharskiego.
Platforma niewątpliwie coś z "Wachmistrzem" zrobić musi. Projekt Muzeum Pola Bitwy na Westerplatte traktowany jest przez premiera Tuska jako prestiżowy w pojedynku na "politykę historyczną" z PiS. Niektórzy twierdzą, że rewizjonizm Wójtowicza-Podhoreckiego mógłby się okazać miną, na której całe to przedsięwzięcie wyleci w powietrze.
Nominacja Macieja Krupy na organizatora muzeum na Westerplatte dowodzi, że rola Wójtowicza-Podhorskiego wkrótce się skończy. Dziś Krupa twierdzi, że Wójtowicz Podhorski jest odpowiedni do prac przy rewitalizacji, ale o koncepcję przyszłego muzeum będzie pytał wielu fachowców.

Czapka na oczach

ImageNa razie za to Mariusz Wójtowicz-Podhorski bombarduje projekt filmu Pawła Chochlewa "Tajemnica Westerplatte". Jego charakterystyczna sylwetka w mundurze przedwojennego wachmistrza pojawia się w telewizyjnych programach informacyjnych, jego wypowiedzi są cytowane przez ogólnopolskie dzienniki i tygodniki.
- To ordynarny atak na polskie symbole! - mówił, mobilizując do powszechnej obrony mitu Westerplatte (choć nie jego komendanta) media oraz polityków.
Paweł Chochlew, autor scenariusza i przyszły reżyser filmu (o ile dojdzie do jego realizacji, bo kancelaria premiera zażądała od Instytutu Sztuki Filmowej wycofania dotacji), nie kryje złości do Wójtowicza-Podhorskiego. Ale też i lekceważenia dla jego sposobu noszenia się i poglądów, a może nawet rozsądku.
- Na nasze pierwsze spotkanie w restauracji przyszedł w mundurze oficera Wojska Polskiego, w za dużej czapce wojskowej - opowiada filmowiec. - Tak, że spadała mu trochę na oczy. Wyglądał zabawnie. Poza mną i moją asystentką obecny był również Robert Żołędziewski, aktor i współproducent oraz scenograf Allan Starski. Podhorski przeprowadził szturm na komendanta Sucharskiego, mówiąc, że major był gejem, chorym wenerycznie. Potem powiedział nam, że Sucharski był agentem dwóch wywiadów - niemieckiego i rosyjskiego. I miał rozkaz od swoich mocodawców poddać Westerplatte w ciągu pięciu minut. Tłumaczył, że to nowe spojrzenie na rolę komendanta znajdzie się w jego nowej książce. Starski nie wytrzymał. Wyszedł zniesmaczony. My zostaliśmy, próbując dopytać, skąd ma takie informacje. Zaczął coś przebąkiwać o trzech świadkach, których na razie ujawnić nie może. Potem poszła torpeda w stylu, że dokumenty na ten temat są w Moskwie. Po tych wypowiedziach już wiedzieliśmy, kto przed nami siedzi.
Sam Wójtowicz-Podhorski twierdzi, że wyglądało to zupełnie inaczej. Mundur miał na sobie z okazji odbywających się właśnie w Gdańsku targów militarnych.
- Ściągnięto mnie nagle do Sopotu. Nie chciałem jechać przez ten mundur, ale usłyszałem, że zainteresuje on Alana Starskiego. Pytany o pewne tajemnice związane z majorem Sucharskim, odpowiedziałem, że być może odpowiedzi trzeba szukać w rosyjskich archiwach. To wszystko.

600 stron prawdy

- Trzeba rozdzielić funkcję publiczną Wójtowicza-Podhorskiego od jego poglądów na historię - uważa wojewódzki konserwator zabytków. - Jest on pełnomocnikiem wojewody od rewaloryzacji Westerplatte, a nie od rewindykacji historycznej. Historycy dobrze wiedzą, że przed wojną do wojska nie brano homoseksualistów i epileptyków. Wyjaśnienie wszelkich niejasności i wątpliwości dotyczących obrony Westeplatte wymaga zorganizowania poważnej konferencji naukowej, selekcji dokumentów, oceny wiarygodności źródeł. To praca dla specjalistów.
Ale rozdzielenie "dwóch Podhorskich" nie jest łatwe. Podczas spotkania z ministrem Sławomirem Nowakiem na temat planów rewaloryzacji Westerplatte Wójtowicz-Podhorski zrobił na słuchaczach duże wrażenie. Mądrze mówił, z głowy, przedstawiał ciekawe i możliwe do zrealizowania pomysły. Cóż z tego, skoro chwilę później, w kuluarach z pasją w oczach zaczął opowiadać o "agencie Sucharskim".
- Nakręca się, niestety - twierdzi nasz rozmówca. - Trzeba go pilnować, by nie powiedział za dużo i nie zaszkodził sobie i innym.
Piotr Szalaty ze Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte twierdzi jednak, że pasja Mariusza w poszukiwaniu prawdy jest odpowiedzią na wcześniejsze - delikatnie mówiąc - nieścisłości.
- Oprócz niewielu szlachetnych jednostek, jak prof. Paweł Wieczorkiewicz z Uniwersytetu Jagiellońskiego, większość historyków powtarza mity. Tworzyła je propaganda komunistyczna. Teraz toczy się walka o wartości i idee.
Walka toczy się na różnych frontach. Ukoronowaniem wieloletniej pracy Mariusza Wójtowicza-Podhorskiego ma być 600-stronicowa książka o obronie Westerplatte. Do czasu jej wydania autor odmawia udzielania wywiadów na temat tego, co działo się na Westerplatte.
- Książka opiera się na dokumentach i relacjach uczestników walk, zarówno Polaków, jak i Niemców - wyjaśnia. - Każde moje słowo będzie poparte odniesieniem do źródła. Wcześniej nie mogę rozpoczynać dyskusji.
Chwali się też, że nakręci fabularyzowany dokument dla TVP Gdańsk o Westerplatte.
W telewizji gdańskiej potwierdzają, że rozmowa z Podhorskim na temat scenariusza do fabularyzowanego dokumentu była prowadzona. To były wstępne przymiarki. Niczego nie sformalizowano ani nie sfinalizowano.
Teraz, kiedy zrobiło się tak dwuznacznie wokół scenariusza Chochlewa "Tajemnice Westerplatte", wstrzymano się w telewizji od jakichkolwiek decyzji.
- Chociaż projekt tkwi nadal w naszej głowie - usłyszeliśmy.

"Wachmistrz" o majorze

* (...) Sucharski był wyjątkowo słabym dowódcą, mimo że dostał VM za "bohaterskie czyny" w wojnie z bolszewikami. Na Westerplatte spanikował i kazał spalić Książkę Szyfrowanych Depesz i Książkę Sygnałową Floty Polskiej, przez co do końca obrony Westerplatte polska placówka nie miała łączności z Dowództwem Marynarki Wojennej (w Helu), tzn. mogła nadawać otwartym tekstem, ale Hel na nie nie odpowiadał. Mało tego: Sucharski nie dopilnował wykonania tego rozkazu i lekko tylko nadpalona Książka Szyfrowanych Depesz i Książka Sygnałowa Floty Polskiej wpadły 7 września w ręce Niemców (...). Za to tylko Sucharski powinien się znaleźć przed sądem wojennym, a nie na panteonie polskich bohaterów wojennych.
* Sucharski podjął decyzję o kapitulacji w stanie, który trudno nazwać za równowagę psychiczną i fizyczną.
* Przed kilku laty w Trójmieście odbyła się msza polowa, którą odprawiał biskup Sławoj Leszek Głódź. Z tego co usłyszałem, to Głódź poinformował zebranych, że otwiera proces beatyfikacyjny Sucharskiego(!!!). Jeśli tak by było, to kto wie, czy niedługo nad Westerplatte nie będzie czuwał św. Sucharski z Gręboszowa, a wycieczki przyjeżdżające na Westerplatte będą musiały najsampierw przeżegnać się święconą wodą koło kas (za opłatą).
* (...) Jeszcze o Sucharskim słów kilka. Ciekawa sprawa dotyczy faktu, że jego rówieśnicy i koledzy z kursów i szkoleń wojskowych dawno byli już w stopniu pułkownika, a on nadal pozostawał majorem. Różnie się to tłumaczy: że był synem chłopa, itd. Ja już usłyszałem inną wersję... Także światła dziennego nie uzyskały informacje, dlaczego w wieku 40 lat nadal był kawalerem...

wpisy z internetowego forum Odkrywcy

Dorota Abramowicz i Ryszarda Wojciechowska
"POLSKA Dziennik Bałtycki", 6.09.2008
*Dopiero 8 września 2008 kontrowersyjne fragmenty scenariusza opublikował "Dziennik". Nic stricte gejowskiego tam nie ma, cała "obraza uczuć patriotycznych" zawiera się w żołnierskim chlaniu, sikaniu w spodnie i wspólnej kąpieli nago.


Żołnierz siedzi z podkulonymi kolanami, w kałuży moczu, zsikał się. Już nawet nie jest przestraszony: on już gdzieś daleko odpłynął. Milczy, nie zwracając uwagi na resztę dezerterów.

(...)

D(0): - O w mordę, moi dezerterzy!! Skurczybyki do swoich strzelacie? (...) Czy ktoś jest jeszcze w środku?

ŻOŁNIERZ (D6): - Jest jeszcze jeden, ale nie wiem, jak się nazywa.

D(0) repetuje karabin i rusza w kierunku budynku, lecz w środku rozlega się wybuch granatu. (...) Na podłodze widzi zmasakrowane ciało ŻOŁNIERZA (Pr4).

(...)

DĄBROWSKI: - Rozstrzelać wszystkich. Tak dobrze zrozumiałeś. Dezerterów rozstrzelać, natychmiast! To rozkaz, kapralu!

(...)

D(0) ze swoimi prowadzą na muszce dezerterów, wychodzą z zarośli na plażę. (...) Dezerterzy zrywają się i biegną w stronę morza. Żołnierze D(0) otwierają ogień, ŻOŁNIERZ (D6) pierwszy pada martwy, obok niego pada ŻOŁNIERZ (D5), przerażony ŻOŁNIERZ (E5) odwraca się w stronę D(0) i podnosi ręce do góry.

D(0): - Nie strzelać!

Niestety ŻOŁNIERZ (D3) posłał ostatnią serię, która ścina ŻOŁNIERZA (E5), ten upada powoli.


Scena po rozstrzelaniu (dzieje się w kantynie oficerskiej)


Burza, zaczyna padać deszcz za wybitym oknem. Błyskawica rozświetla pokój. DĄBROWSKI staje w drzwiach. Na stole pali się jedna świeca, obok stoi prawie opróżniona butelka wódki. Słychać odgłos oddawanego moczu. W kącie stoi odwrócony tyłem do wejścia D(0) i sika na podłogę. Ledwo się trzyma na nogach, jest ewidentnie pijany. Salutuje w stronę podłogi i odwraca się w kierunku DĄBROWSKIEGO. Salutuje jeszcze raz.

D(0): - Panie kapitanie melduję wykonanie rozkazu! Spooocznij!

DĄBROWSKI podchodzi do niego i widzi, że oddał mocz na portret jakiegoś generała w galowym mundurze.

DĄBROWSKI: - Podnieś to!

D(0) z trudnością podnosi portret ociekający moczem. Trzyma go przed sobą lewą ręką. Prawą salutuje do portretu. Błyskawica.

D(0): - Westerplatte walczy, he, he! Ciągle walczy jak szlag!

(...)

D(0) zataczając się, dopada stołu i ciężko siada. Nalewa kolejną szklankę wódki i pije. DĄBROWSKI siada naprzeciw niego. (...) DĄBROWSKI pije wódkę prosto z butelki. (...)

D(0): - Szwaby zgniotą nas jak wszy! A wie pan dlaczego? (...) (krzyczy) No, kurwa, wiesz dlaczego? To ci powiem, kurwa, dlaczego. Powiem, a jak. Bo my oficerku nie zasługujemy na zwycięstwo!

(błyskawica) DĄBROWSKI zrywa się od stołu. Jest wzburzony. Jak zwykle sięga po pistolet.

DĄBROWSKI: - Baczność! Baczność!

D(0): - Możesz mnie zastrzelić! Wszystko mi jedno.

D(0) bełkocze, próbuje wstać, ale zaraz upada na podłogę, jest pijany w belę. Coś jeszcze mówi niewyraźnie i po chwili zasypia. DĄBROWSKI stoi nad nim, ciężko dysząc. Bierze niedopitą wódkę i wychodzi z kantyny.

Wiatr. ulewa. Błyskawica. DĄBROWSKI wracając do koszar, ostro pociąga z butelki, jest już wstawiony ... (...)

Wiatr. Ulewa. Błoto. DĄBROWSKI jest już mocno pijany, pociąga jeszcze z butelki, zatacza się. (...) ... przewraca się. Klęczy pijany, chce się jeszcze napić, butelka pusta, odrzuca ją. Zwiesza głowę, kręci mu się w głowie, bełkocze: - Honor, żołnierzu, (krzyczy, próbuje przekrzyczeć błyskawicę) honor!!!

Scena po pierwszym ostrzale artyleryjskim

Żołnierze zaczynają porządkować stanowiska, czyszczą broń z piachu. Jeden z żołnierzy ma ślad po zmoczeniu się. Nikt tego nie komentuje, nawet nie zwracają na to uwagi.

(...)

Zbliżenie: opanowana twarz PAJĄKA, nie drgnie mu nawet powieka. Nagle krzyczy.

PAJĄK: - Ognia!!!

Wszyscy żołnierze zaczynają kanonadę. Ckm polski wypluwa kule, zwolnienie stop klatka kule wiszą w powietrzu, błyskawiczny obrót na kontrplan, kule tuż przy Niemcach, start i wpadają kule w ciała niemieckie.

Niemcy biegną kamera od tyłu za nimi i właśnie kule z karabinów w nich wpadają przelatują przez pierwszych i uderzają w następnych, i dalej, siekanka. Kamera upada razem z atakującymi.



Scena, w której mjr Sucharski po raz pierwszy decyduje się na kapitulację



SUCHARSKI: - Nadajcie im, Rasiński, nasz meldunek. Kuba [to do Dąbrowskiego - red.] zredaguje, sytuacja ogólna, straty i koniec.

(...)

DĄBROWSKI: - Ale... jeśli tylko dostaniemy wsparcie, to pogonimy ich stąd do Berlina!



Retrospektywna scena sprzed wojny, gdy Sucharski przechodzi na ty z Dąbrowskim



Wypijają do dna. Całują się z dubeltówki. Sucharski dolewa trunku.

SUCHARSKI: - To na drugą nogę.

Sucharski wypija całość, Dąbrowski tylko połowę. Dąbrowski siada. Sucharski lekko zatacza się. Podpiera się o stół i uśmiecha szeroko, coś mu się przypomniało.

SUCHARSKI: - (bełkotliwie) A znam ja taką przyśpiewkę o Kubie. Pije Kuba do Jakuba? Znasz to? Na weselach u nas na wsi to śpiewają.

(...) Sucharski w świetnym humorze, staje na środku gabinetu i zaczyna wyklaskiwać melodię, przytupując.

(...) Sucharski jest mocno pijany i właśnie odleciał w swój świat.


Scena z kąpielą pijanych żołnierzy


Sala kasyna oficerskiego, stoliki, bar, za barem poustawiane trunki. Wszystko trochę zasypane pyłem, ale ogólnie porządek.

SZAMLEWSKI: - (na widok trunków za barem) O w mordę! Trzeba aż wojny, żeby kapral się zabawił u oficerów. Dawać chłopaki.

Otwiera butelkę porządnego trunku, stawia 3 szklanki na stole i nalewa. Żołnierze ochoczo biorą, zaczynają pić.

(...)

SZAMLEWSKI idzie z ŻOŁNIERZAMI (W1) i (W2) plażą. Słoneczny dzień. Trochę się zataczając, zaczynają się rozbierać. Śpiewają na całe gardło.

WSZYSCY: - Morze, nasz morze, mamy ciebie wiernie strzec, mamy rozkaz cię utrzymać, albo na dnie twoim lec ...

Na trzy-cztery wbiegają do morza i dają nura, pluskają się na całego, robią przy tym mnóstwo hałasu, nurkują, przytapiają się jak dzieci. W oddali pojawia się okręt, który wolno wpływa w kadr. Żołnierze jeszcze go nie widzą. Nagle słychać kanonadę z karabinu od strony okrętu niemieckiego, pociski obramowują kąpiących się, a ci w pośpiechu wybiegają na brzeg, zbierają ubrania i uciekają z plaży w zarośla. Karabin cały czas strzela. SZAMLEWSKI zatrzymuje się, odwraca się w stronę okrętu.

SZAMLEWSKI: - (krzyczy) Jutro o tej samej porze, łachudry!

Seria z karabinu idzie już po plaży. SZAMLEWSKI pokazuje im zgiętą w łokciu rękę i wskakuje w krzaki.

Scena nalotu

Samoloty Junkers ze złowrogim wyciem "aaaaaa" nurkują, zrzucając bomby, jeden po drugim, parami. Kamera filmuje samoloty, lot ich bomb i gdy mają już eksplodować, kamera zaczyna uciekać w przeciwną stronę, tak, że eksplozja następuje za plecami. Kamera leci do przodu i zostaje zasypana piachem.

(...)

Bomby wybuchają dookoła, budynkiem [wartowni nr 5 - red.] trzęsie, sypie się tynk ...

PETZELT: - Wszyscy na dół, szybko!!

SZAMLEWSKI bierze wódeczkę, szklanki i zbiega na dół.

PETZELT: - Józek, szybko!!!!

KITA: - Zara...

KITA bierze kiełbasę i zbiega na dół.


Scena próby kapitulacji

SUCHARSKI zbiera resztę dokumentów do spalenia z biurka. Otwierają się drzwi i wpada DĄBROWSKI z białą flagą w jednej dłoni i pistoletem w drugiej, dyszy nienawiścią. Dokumenty wypadają majorowi z rąk. (...)

FLASHBACK SUCHARSKIEGO

Subiekt Sucharskiego: dostrzega, że Dąbrowski otwiera kaburę i wyjmuje pistolet. Sucharski odwraca się plecami do Dąbrowskiego i idzie przed siebie. DĄBROWSKI w szale mierzy do odchodzącego majora. Jego dłoń powoli naciska spust. Major znika w dymie/mgle.

Bójka żołnierzy w Wartowni nr 1

BUDER i GRYCZMAN objęci niczym w miłosnym uścisku toczą się po podłodze wartowni. ŻOŁNIERZ (6) siedzi na ŻOŁNIERZU (P8) i okłada go pięściami, ŻOŁNIERZ (P2), potężnie zbudowany mężczyzna, miota po wartowni ŻOŁNIERZAMI (4) i (1). Z dolnej wartowni wchodzą następni żołnierze, dwóch od BUDERA wskakuje na plecy ŻOŁNIERZA (P2), reszta przyłącza się do bójki, w wartowni panuje totalny chaos, już każdy walczy z każdym.


Sceny końcowe

Przez pokiereszowaną bramę składnicy wymarsz dwójkami załogi. Idą wolno, ale w równym szeregu. (...) Niemcy pokrzykują: ręce do góry. (...)

Ściemnienie.

Napis: "Każdy z nas ma swoje Westerplatte" - Jan Paweł II (oryginalny autograf papieża Polaka)

Rozjaśnienie.

Dokumentalne zdjęcia z wizyty Ojca Świętego na Westerplatte. (...) Przemówienie Jana Pawła II: "Każdy z was młodzi przyjaciele, znajdzie też w życiu jakieś swoje Westerplatte. Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć".

Koniec Filmu. Wchodzi muzyka i napisy.



Image- Scenariusz "Tajemnicy Westerplatte" daje pełny obraz człowieka, ale nie odziera walczących z bohaterstwa - uważa Jan Peszek, który w filmie ma zagrać rolę pułkownika Wincentego Sobocińskiego.



- Sobociński nie brał bezpośrednio udziału w walce i nie był obecny w trakcie obrony Westerplatte, natomiast w scenariuszu filmu są sugestie, że pułkownik przeczuwał możliwy finał walki - opowiadał Peszek.

- I tu zaczyna się niezwykle interesujący psychologiczny rys postaci, bo jest to człowiek, który nie może nazwać rzeczy po imieniu. Rozmawia z przyjaciółmi, którzy będą tam później dowodzić, a nie może zdradzić domysłu bądź wiedzy na ten temat i jednocześnie w jakimś sensie skazuje na taki, nie inny los bohaterów - mówił aktor.

Przyznał, że scenariusz go zachwycił przede wszystkim dlatego, że daje pełny obraz człowieka, pokazuje zachowania ludzi w ekstremalnych sytuacjach, ale nie odziera ich z bohaterstwa.

- Po przeczytaniu scenariusza nadal myślałem o żołnierzach jako o bohaterach. Powiedziałbym, że to umocniło nawet takie moje wyobrażenie, ponieważ jakoś mnie to do nich zbliżyło. Kiedy człowiek wyobrazi sobie koszmar tej ekstremalnej i niespodziewanej dla nich zupełnie sytuacji, zadaje sobie pytanie jak sam by się zachował - mówił Peszek.

Scenariusz filmu opowiadającego o konflikcie między mjr. Henrykiem Sucharskim a jego zastępcą kpt. Franciszkiem Dąbrowskim wywołał wiele kontrowersji. Są w nim m.in. sceny przedstawiające pijanego obrońcę Westerplatte, oddającego mocz na portret marszałka Rydza-Śmigłego czy żołnierzy liżących pornograficzne karty.

Film w maju otrzymał od Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej obietnicę dofinansowania, która może być cofnięta w związku z negatywnymi opiniami historyków na temat obrazu. Głos w sprawie zabrał m.in. minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski, który w TVN powiedział, że choć oczywiście podziela opinię, że w Polsce nigdy nie powinna wrócić cenzura, to jednak od polityków, którzy decydują o wydatkowaniu środków publicznych oczekuje się odpowiedzialności.

Tymczasem zdaniem Peszka "interpretacje polityków, którzy interweniując w możliwość ukazania się filmu zmieniają prawdę historyczną". Sprzeniewierzanie się historii przez tych, którzy nie chcą tej wersji filmu - jak mówił Peszek - polega na tym, że "chcą konstruować bohatera nie zdejmując go z cokołu".

Aktor dodał, że oczywistym jest iż życiorysy świętych były najpierw życiorysami grzeszników. Dopiero później historia, czas, fakty i potrzeby powodowały, że zostawali oni świętymi. - Przykłady czystego bohaterstwa czy świętości oczywiście historia też zna, ale w przeważającej części najpierw jest ta ciemna strona, która zawsze się ujawnia się w ekstremalnych warunkach - dodał Peszek. 8)
GIZIO

Re: Z dna beczki

Post by GIZIO »

Dla fanów programu Mam Talent.Trochę inaczej,bo po Ukraińsku. 8)


http://www.youtube.com/watch?v=WByYYMKSUZU" onclick="window.open(this.href);return false;
Waldek

Re: Z dna beczki

Post by Waldek »

Po tamtej stronie takie scenki to normalka, u nas nie do pomyślenia.
GIZIO

Re: Z dna beczki

Post by GIZIO »

Zaginął bez wieści 90 lat temu - odnaleziono go w Bałtyku.

Na Bałtyku odnaleziono wrak okrętu podwodnego, który zaginął bez wieści ponad 90 lat temu. To brytyjski okręt E-18. Odkrycia u wybrzeży Estonii dokonała szwedzka ekipa poszukiwawcza.

E-18 wraz z dwoma innymi jednostkami został wysłany podczas I wojny światowej, by wspierał sojuszniczą flotę rosyjską w walce z siłami niemieckimi. Okręty brytyjskie stacjonowały w Tallinie i zapuszczały się też na wody Zatoki Gdańskiej.

Odnaleziony w pobliżu estońskiej wyspy Hiiumaa okręt ostatni raz wysłał z morza wiadomość 26 maja 1916 roku. Na jego pokładzie znajdowała się 30-osobowa załoga brytyjska oraz trzech oficerów rosyjskich.

Szwedzcy nurkowie zauważyli otwarte włazy okrętu, co może świadczyć o tym, że znajdował się na powierzchni morza, gdy nastąpiła katastrofa. Nie udało się jednak stwierdzić, jakie były jej przyczyny.

We wrześniu znaleziono wrak rosyjskiego okrętu podwodnego zaginionego w podobnym okresie. Ocenia się, że na Bałtyku spoczywa na dnie ponad 3 tysiące zatopionych statków i okrętów. 8)


http://wiadomosci.wp.pl/kat,1515,title, ... omosc.html" onclick="window.open(this.href);return false;
GIZIO

Re: Z dna beczki

Post by GIZIO »

21 października- Dzień żołnierzy wyklętych-tych którzy nie złożyli broni po zakończeniu wojny i stawiali zbrojny opór komunizmowi i próbom zniewolenia Polski przez ZSSR.

Armia Czerwona, wkraczając w styczniu 1944 na nasze ziemie, nie niosła Polsce wolności ani pokoju... Po początkowym współdziałaniu z oddziałami Armii Krajowej przeciwko Niemcom [operacja "Burza"], NKWD przystąpiło do aresztowań polskich oficerów, natomiast zwykłych żołnierzy siłą wcielano do wojsk 1. i 2. Armii "ludowego" Wojska Polskiego gen. Zygmunta Berlinga i gen. Karola "Waltera" Świerczewskiego. Niszczono przede wszystkim inteligencję, aby jak najbardziej osłabić żywioł polski. Mimo to konspiracja - choć znacznie już wyniszczona długoletnią walką z Niemcami - trwała na straży Niepodległości. Opór przeciwko sowieckiej dominacji od razu przybrał formę zorganizowanej walki zbrojnej. Oddziały partyzanckie walczyły do końca lat 40-tych, a na niektórych terenach nawet znacznie dłużej...

Minęło z górą 50 lat od tamtych wydarzeń, a wiedza o nich jest wciąż niepełna. W potocznej świadomości nadal pokutują fałszywe stereotypy, będące produktem komunistycznej propagandy. Do ich ugruntowania przyczynili się peerelowscy pseudohistorycy, którzy przez 45 lat nazywali ten okres "epoką walki o utrwalanie władzy ludowej". Stworzony przez nich skrajnie fałszywy obraz historii lat 40-tych i 50-tych trafił do podręczników, encyklopedii i artykułów prasowych. Wtórowali im socjalistyczni twórcy; pisarze i filmowcy, którzy w swoich "dziełach" prezentowali obraz tamtych lat, zgodny z polityką PZPR. Proceder ten trwał do końca istnienia PRL. Komunistom chodziło nie tylko o dezinformację, aparat propagandowy dbał bowiem również o to, aby uczestników ruchów niepodległościowych zohydzić moralnie, przypisując im wszelkie zbrodnie. Była to polityka świadoma i długofalowa.

Fizyczna eksterminacja żołnierzy antykomunistycznego podziemia nie wystarczała komunistom. Dobrze wiedzieli, że z ofiary ich życia może w przyszłości powstać mit, z którego nowe pokolenia Polaków będą czerpały siłę do walki z komuną. I właśnie dlatego zabitych czy też zamęczonych partyzantów potajemnie chowano w dołach kloacznych, na torfowiskach, na wysypiskach śmieci... Tak, by nie pozostał po nich nawet krzyż na mogile.

Dla żołnierzy walczących o Niepodległość Rzeczypospolitej, II wojna światowa nie zakończyła się z chwilą opuszczenia ziem polskich przez armie hitlerowskie. W beznadziejnych warunkach, przy całkowitej obojętności świata, żołnierze podziemia niepodległościowego do połowy lat 50-tych prowadzili walkę z drugim okupantem i rodzimymi kolaborantami. Walczyli z komunistami w obronie naszej Niepodległości, wiary i tradycji.

Polacy przegrali II wojnę światową...

Jest coś symbolicznego w tym, że gdy wolna Europa świętowała Dzień Zwycięstwa nad Niemcami, w nocy z 8 na 9 maja 1945 z lasów nieopodal Grajewa wyruszali żołnierze Armii Krajowej Obywatelskiej [AKO] dowodzeni przez mjr. "Bruzdę". Szli na Grajewo w celu uwolnienia więźniów z PUBP i KP MO. Symboliczne są także losy głównych bohaterów tej akcji: mjr "Bruzda" [Jan Tabortowski] zginął 9 lat później, 23 sierpnia 1954 podczas ataku na posterunek MO w Przytułach. Ppor. "Ryba" [Stanisław Marchewka], dowodzący grupą szturmującą budynek PUBP w Grajewie, zginął 12 lat później, 3 marca 1957 w walce z UB...

http://www.youtube.com/watch?v=6B9I3nzi0Fo" onclick="window.open(this.href);return false;

http://www.youtube.com/watch?v=mT9aaE-p4pc" onclick="window.open(this.href);return false;

http://www.youtube.com/watch?v=Vhnbh9_wnFY" onclick="window.open(this.href);return false;

http://www.youtube.com/watch?v=6TvGGAikh4o" onclick="window.open(this.href);return false;
GIZIO

Re: Z dna beczki

Post by GIZIO »

UPADEK-inaczej.Bronx tylko nie myśl że to jakaś aluzja. 8)

http://www.youtube.com/watch?v=uIpkS1J0mm4" onclick="window.open(this.href);return false;
GIZIO

Re: Z dna beczki

Post by GIZIO »

Rosjanie ćwiczą atak na Polskę!!!

Odparcie ataku na Gazociąg Północny, desant na plażę imitującą polskie wybrzeże, stłumienie powstania wywołanego przez polską mniejszość na Białorusi i testy samolotów rosyjskich sił jądrowych – tak według informacji „Wprost” wyglądały niedawne rosyjsko-białoruskie manewry wojskowe „Zapad” i „Ładoga”.


Według Ośrodka Studiów Wschodnich, we wrześniowych ćwiczeniach uczestniczyło łącznie 30 tys. żołnierzy. Ich głównym punktem było tłumienie powstania wywołanego na Białorusi przez polską mniejszość narodową. Z rządowej notatki, do której dotarł „Wprost", wynika, że to Polska odgrywała w tych manewrach rolę „potencjalnego agresora". Charakter manewrów tylko teoretycznie był jednak obronny.


„Większość rozgrywanych epizodów (…) wskazuje na zdecydowanie ofensywny charakter działań” – czytamy w dokumencie. Z naszych ustaleń wynika, że w ramach tych manewrów rosyjsko-białoruskie wojska ćwiczyły m.in. odparcie ataku na Gazociąg Północny na Bałtyku oraz desant na plaże obwodu kaliningradzkiego, która ukształtowaniem terenu miała przypominać polskie wybrzeże.

Szef resortu obrony Bogdan Klich ocenił niedawno, że białorusko-rosyjskie ćwiczenia wojskowe to "manifestacja siły". Wyraził zdziwienie skalą manewrów za wschodnią granicą Polski i tym, że tamtejsze wojska ćwiczą odparcie ataku państw NATO.

Minister obrony narodowej wyraził przekonanie, że Polska nie ma się czego obawiać, ponieważ jest członkiem NATO, dysponuje wystarczającym potencjałem wojskowym oraz zdolnościami dyplomatycznymi, żeby przeciwstawić się jakiejkolwiek próbie nacisku na nasz kraj.

http://konflikty.wp.pl/kat,1356,title,R ... omosc.html" onclick="window.open(this.href);return false;



Amerykanie ostrzelali Gdynię.

Z OKRĘTU "USS RAMAGE" PADŁY STRZAŁY W STRONĘ NABRZEŻA.
- To był przypadek - w taki sposób prokuratura wojskowa określa incydent z udziałem amerykańskiego okrętu USS Ramage. W środę z pokładu wypływającego z Gdyni okrętu amerykańskiej marynarki wojennej padły trzy strzały w stronę nabrzeża. Informację o tym zdarzeniu otrzymaliśmy na platformę Kontakt TVN24.
- Strzały zostały oddane nieumyślnie, w czasie rutynowej kontroli sprzętu - poinformowała w czwartek prokuratura wojskowa.

Trzy strzały z karabinu zamontowanego na USS Ramage padły w środę rano. Informację o tym zdarzeniu dostaliśmy na platformę Kontakt TVN24. - Amerykański niszczyciel w porcie w Gdyni ostrzelał portowe magazyny. Podobno oficjalnie przy czyszczeniu broni ale... - napisał w środę na Kontakt TVN24 internauta Adam. Sprawę przejęła wojskowa prokuratura.

Jak poinformował w czwartek kmdr Dariusz Furmański - szef Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Gdyni - amerykański okręt pozostał na redzie portu do momentu zakończenia czynności, w czasie których sprawdzano czy pociski nie wyrządziły jakichś szkód materialnych. W środę po południu, gdy okazało się, że żadnych szkód nie ma, okręt opuścił redę i udał się w dalszy rejs.

Furmański poinformował też, że nikt nie odniósł obrażeń, choć na "prawdopodobnej linii ostrzału" znajdowały się budynki Zarządu Morskiego Portu Gdynia, Bałtycka Baza Masowa oraz trzy statki handlowe obcych bander.

Zgodnie z zapisami umów zawartych między państwami NATO, postępowanie wyjaśniające w tej sprawie poprowadzi strona amerykańska.

Niszczyciel przybył do Polski z "wizytą roboczą". Amerykanie wzięli udział we wspólnych ćwiczeniach z polskimi marynarzami. "USS Ramage" to jedna z nowocześniejszych jednostek tego typu. Na jej pokładzie znajduje się 250 członków załogi, w tym pięć kobiet. Jest jeden marynarz, którego dziadkowie pochodzili w Polski.

Nie mamy żadnych informacji ani o ofiarach, ani o zniszczeniach ppłk Marcin Wiącek
Niszczyciel został nazwany na cześć wiceadmirała Lawsona P. Ramage'a - znanego dowódcy łodzi podwodnych z czasów II Wojny Światowej. USS Ramage został oddany do służby w 1995 roku i jest niezwykle nowoczesny - na pokładzie ma system Aegis i pociski SM-3, będące częścią nowej amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Jednostka potrafi rozpędzić się nawet do 30 węzłów (ok. 56 km/h).

http://www.tvn24.pl/-1,1626051,0,1,amer ... omosc.html" onclick="window.open(this.href);return false;
GIZIO

Re: Z dna beczki

Post by GIZIO »

Fajnego linka znalazłem z ruinami + inne ciekawe linki.Klikając na mapę w danym rejonie,też można obejrzeć ruiny z danego obszaru 8)

http://www.dzebrowska.user.icpnet.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
GIZIO

Re: Z dna beczki

Post by GIZIO »

"Ukradła kamień polny; może trafić do więzienia.

Nawet 5 lat więzienia grozi 52-latce z gminy Łęczyca (Łódzkie) podejrzanej o kradzież ...kamienia polnego. Kobieta zabrała ważący - według policji - kilkanaście ton głaz z cudzego pola, bo chciała udekorować nim swoją posiadłość.
Jak poinformowała rzeczniczka łęczyckiej policji Agnieszka Ciniewicz, o kradzieży poinformował policję 54-letni właściciel pola. Wartość kamienia wycenił na 500 zł.

Policjanci po kilkunastodniowych poszukiwaniach ustalili, że podejrzaną jest 52-letnia mieszkanka tej samej gminy. Kobieta jest właścicielką działki budowlanej. Jak wyjaśniła, jadąc drogą zobaczyła na polu kamień i pomyślała, że przyda się do dekoracji jej posiadłości. Na własną ręką więc zorganizowała transport i zabrała głaz z pola.

- Była bardzo zdziwiona kiedy policjanci poinformowali ją, że popełniła przestępstwo, ponieważ kamień stanowi czyjąś własność, a ona go po prostu ukradła - relacjonowała policjantka. Miłośniczka kamiennej dekoracji usłyszała już zarzut kradzieży. Grozi je za to kara do 5 lat pozbawienia wolności."

http://wiadomosci.onet.pl/2078302,11,uk ... ,item.html" onclick="window.open(this.href);return false;


Także panowie proszę o zwrot wszystkich kamieni polnych,które trzymacie do muzeów lub na policję.Przecież wszystko co w ziemi-należy do skarbu państwa. :lol: :lol: :lol:
Post Reply