CIEKAWOSTKI MILITARNE SZCZECINKA i Wału Pomorskiego

Bunkry, podziemia, Wał Pomorski, koszary i tym podobne dyskusje.
http://www.walpomorski.pl" onclick="window.open(this.href);return false;
User avatar
ziom
Posts: 1431
Joined: 11 Dec 2006, 19:29
Location: z dworca

RAD

Post by ziom »

Jakis czas temu tlumaczylem dla Gizia teksty na niemieckim forum. Niestety nie mam juz linka do niego, ale chyba warto poczytac

"Clarissa: Co musze sobie wyobrazic gdy ktos w 1942 idzie do RADu na Usedom? Przede wszystkim co to za centrum pracy i co robili ci zolnierze. W obu przypadkach zostali pozniej wyslani do Francji, czyli na wojne.

Conrad: RAD powolali nazisci w celu pozbycia sie bezrobotnych, aby zabrac ich z ulicy. Pozniej brano rowniez tych, ktorzy prace mieli. W czasie wojny pracowali w przemysle zbrojeniowym i przy budowie umocnien militarnych.
To nie byli zolnierze, bo nie podlegali wojsku. Wojsko nie oddaje swoich ludzi.
Nie, nie zostali wyslani na wojne, tylko do budowy umocnien nad Atlantykiem.
I jeszcze cos: 1933 bylo 240 tys. zatrudnionych w RAD. Sluzba trwala 3 miesiace. Od 1936 roku do RAD-u dolaczono kobieca Sluzbe Pracy. Od 1939 ochotnicza sluzba kobiet zostala zmieniona na obowiazkowa.
(dalej conrad przytacza akty prawne, ze w RAD moga byc tylko pelni aryjczycy, zalozenia co do liczby, obowiazku zgody RAD na slub, kto decyduje o ilosci RAD-owcow (Führer+Reichskanzler) i taki tam...)

Trabor:...RAD bral rowniez udzial w dzialaniach wojennych czego przykladem sa Ritterkreuze dla zolnierzy RAD-u, a takze RAD Falck i oddzial artyleryjski RAD.

Conrad: To wyjatki potwierdzajace regule. Tak jak starszy lekarz sztabowy dr. Neumann porzucil opaske czerwonego krzyza i byl dowodca taktycznym w czasie inwazji na Krete. Za to dostal Ritterkreuz.

Trabor: Mozna znalezc informacje o Heinzu Maxie Kornie, ktory byl zawsze czlonkiem RADu i jako RADowiec dostal krzyz. Nigdy nie sciagnal opaski RADu i oznaczony zostal jako czlonek oddzialu bojowego RAD. Poza tym byly przeciwpancerne jednostki RADu (Panzerjäger), szkolenia wojskowe itp., tylko zajec budowlanych w koncu wojny (i jeszcze troche wczesniej) bylo dla RADu niewiele.

Conrad: Oni byli tylko honorowo polaczeni nazwa, to bylo powszechne, byl np. oddzial Hitlerjugend w SS.

Maxymilian: RAD byl coraz czesciej wysylany do boju, szczegolnie po rozpoczeciu wojny z Rosja. Byli wysylani na front lub zabezpieczali tereny zdobyte, co laczylo sie z walkami z partyzantami. Szacuje sie, ze stacjonujacy w Rosji oddzial RAD 427 w ponad polowie byl aktywny w dzialaniach frontowych, a w ostatnich miesiacach byli wchlaniani do jednostek liniowych. 13.4.1945r. byla juz dywizja piechoty RAD i powstawaly 3 kolejne. 1 Dywizja RAD "Leo Schlagleter", 2 Dyw. RAD "Friedrich Ludwig Jahm", 3 Dyw. RAD "Theodor Körner" dzialala na terenie Jüterborg i byla czescia 12 Armii 4 Dywizji RAD "Güstrow", ktora dzialala na terenie Pomorza. Poza tym byly dwa bataliony komandosow utworzonych z RADu.

Conrad: Udzial RADu jako grupy bojowejnie bylby niezgodny z konwencja haska. Tego III Resza przy tej ilosci ludzi na pewno sie trzymala.Jezeli juz, to jednostki RADu byly wcielane do Wehrmachtu jako zolnierze, a odznaczenia RADowskie zachowywali jako honorowe. Tak samo robiono z jednostkami Hitlerjugend.

Maxymilian: Powtarzam raz jeszcze, wystawione byly 4 dywizje i dwie brygady komandosow RADu. One NIE nalezaly do Wehrmachtu, byly pod jego rozkazami, ale nie czlonkiem i braly rowniez udzial w walkach frontowych. 2 Dywizja RADu brala udzial w walkach w poczdamskim kotle gdzie zostala zniszczona. 3 Dywizja walczyla z XX Korpusie 12 Armii i zostala w duzej czesci rozbita na polnoc od Schwielowsee. Co do 1 Dywizji, to sie mylilem, zostala utworzona w koncu marca 1945 w obozie w Musterlager i przylaczona do 3 Armii Pancernej i jesli pisze, ze jednostki RAD-u braly aktywny udzial na fronci wschodnim i w walce przeciwko partyzantom, to cos w tym musi byc, inaczej moje studiowanie historii bylo by straconym czasem.
Tak na marginesie, to komiczne, ze powolujesz sie na miedzynarodowa konwencje w Hadze, bo wszyscy przeciez wiemy jak hitlerowskie Niemcy w czasie II WS sie tego trzymaly. Poza tym czlonkowie RAD-u obsadzani byli w baterii Falcku i jako obserwatorzy i rowniez tam nie byli czlonkami Wehrmachtu. To tyle w temacie konwencji haskiej.

Maxymilian: Cos jeszcze, co moze byc interesujace, oddzialy RAD-u przejely i wykonaly rozkaz zniszczenia i zrownania z ziemia miejscowosci Lidice w 1942 roku. W tym przypadku tez pytam o haska i nawet genewska konwencje. I to nie byl pojedynczy przypadek, podobne zadania wykonywal RAD rowniez w Rosji. Czy jednostki RAD-u braly udzial w rozstrzeliwaniu cywilow jest akurat przedmiotem badan na moim uniwersytecie, ale biorac pod uwage, ze oddzialy organizacji Todt braly czynny udzial przy rozstrzeliwaniu, nie mozna tego samego wykluczyc w RADzie"

Przytoczylem te wypowiedzi rowniez dlatego zeby pokazac jaka jest swiadomosc prawdziwej wojny u ludzi pokroju Conrada, a takich jest pelno na niemickich stronach wojennych. Pozdrawiam.
PS. Gizio, jesli masz jeszcze ten link, to go wklej.
GIZIO

Post by GIZIO »

Serwo

Ostatni porządkując swoje archiwum znalazłem ciekawy artykuł na jednym z forum.Pozwoliłem go sobie tu zamieścić ponieważ jest ciekawy i pouczający.W dalszej części opisuje działania oddziałów mj. Łupaszki na naszych terenach. 8)

Ocalić od zapomnienia – prawda o „Łupaszce”



Kim byli żołnierze „Łupaszki”? Czy, bandą, jak głosi komunistyczna propaganda? Po „łupaszkowcach” i ich sprzymierzeńcach zostały zapomniane, niejednokrotnie zbiorowe mogiły, bowiem dokonywano egzekucji złapanych członków podziemia i oskarżonych o współpracę z nimi reprezentantów PSL. Jednym z takich miejsc były lasy koło miejscowości Dudylany (Doderlage). Wieś leżała w granicach powiatu wałeckiego, na granicy z poligonem borneńskim. Wg relacji naocznych świadków egzekucji dokonywano około 5 km na północ od Nadarzyc. Nadzorującym akcje wymierzone w podziemie był towarzysz Stolzman z PUBP w Białogardzie. Aby potwierdzić te zbrodnie lub im zaprzeczyć, nie pozostaje nic innego jak dokonać oględzin wskazywanego terenu i ewentualnie ekshumacji z pomocą saperów. Czy ktoś odważy się wydać taką decyzję ?



Pseudonim „Łupaszko” przyjął major Zygmunt Szendzielarz, syn Karola i Eufrozyny z domu Osieckiej. Urodził się 12 marca 1910 roku w Stryju (woj. stanisławowskie), a nie jak często podaje się mylnie we Lwowie. Ukończył szkołę podchorążych kawalerii w Grudziądzu ze złotymi ostrogami, następnie otrzymał przydział do 4 Pułku Ułanów Zaniemeńskich w Wilnie. Podczas wojny obronnej 1939 roku dowodził szwadronem swego pułku. W 1942 roku wstąpił do Armii Krajowej. W lecie 1943 r., będąc już w stopniu rotmistrza, otrzymał rozkaz objęcia dowództwa oddziału partyzanckiego rtm. Antoniego Burzyńskiego, ps. „Kmicic”, działającego w rejonie Świru i nad Naroczą. Kilka dni przed jego przybyciem oddział „Kmicica” został podstępnie rozbrojony przez partyzantkę sowiecką i przestał istnieć. Z resztek oddziału „Kmicica” oraz rekrutując nowych ludzi sformował dość szybko własny oddział, który później nazwał „Brygadą śmierci”. Oficjalnie była to V Brygada Wileńska Armii Krajowej. Cechą charakterystyczną oddziałów „Łupaszki” była dyscyplina wojskowa. Meldowanie się zgodnie z regulaminem wojskowym i nienaganny wygląd wyróżniały łupaszkowców na tle wojska „ludowego”, nie mówiąc o UB czy milicji. Wszyscy ubrani byli w jednakowe mundury: w zależności od sytuacji albo w mundury „berlingowskie” z rogatywkami (ale z przedwojennymi dystynkcjami i orłem), albo w mundury „andersowskie” i czarne berety. Dzień rozpoczynał się i kończył modlitwą. Wielu żołnierzy nosiło ryngraf z wizerunkiem Matki Bożej Ostrobramskiej.

W samej operacji wileńskiej AK mjr Szendzielarz udziału nie wziął. Najprawdopodobniej zadecydował o tym rozkaz dowódcy Armii Krajowej z 20 listopada 1943 r. zapowiadający „Burzę”. Konkludowano w nim: „Te nasze oddziały, które już miały [...] zatargi i nie mogły z tego powodu ułożyć poprawnie stosunków z oddziałami sowieckimi, powinny być przesunięte na inny teren [...]”. „Łupaszko” przekroczył niebawem granicę polsko-sowiecką w rejonie Świsłoczy i rozproszył swój oddział. Pozostał w głębokiej konspiracji. Używał w tym czasie fikcyjnych nazwisk: Ryszard Mańkowski, Zygmunt Kiernowski, Zygmunt Jabłkowski, Bolesław Piwowarski. W lipcu-wrześniu 1944 r. po fiasku Operacji „Ostra Brama”, a następnie internowaniu kadry w Miednikach Królewskich, część żołnierzy z wileńskich i nowogródzkich zgrupowań AK, ratując się przed prześladowaniami oraz deportacją do ZSRR, przybyło na teren ówczesnego powiatu bielskiego. Jednym z oddziałów była zdziesiątkowana V Brygada Śmierci rtm. Z. Szendzielarza „Łupaszko”. Wiosną 1945 roku z wszystkich takich oddziałów zaczęła się formować odtwarzana V Wileńska Brygada AK-AKO. Na dowódcę oddziału wyznaczono mjr Szendzielarza. Minął rok. W marcu 1946 roku na rozkaz ostatniego dowódcy podziemnego okręgu Armii Krajowej Wilno, Antoniego Olechnowicza, „Łupaszko” po raz drugi rozpoczął odtwarzanie swojej brygady dla – jak to podkreślała komunistyczna propaganda – „awanturniczych celów” na Pomorzu. Major nie potrafił podporządkować się istniejącemu porządkowi, który poniekąd słusznie nazywał sowiecką okupacją. „Łupaszko” przekazał dowódcom instrukcje: „Nie wdawać się w otwartą walkę z jednostkami przeciwnika, lecz starać się umocnić potencjał. Wojna Zachodu z Sowietami jest nieunikniona. Oddziały powinny stanowić kadrę dla szerokiego ruchu partyzanckiego. Jednocześnie trzeba prowadzić działalność dezintegrującą aparat okupacyjny i zyskiwać poparcie społeczeństwa”.

W maju 1946 roku szef wywiadu północnej grupy Armii Czerwonej raportował: „Na południe i południowy zachód od miasta Dancig działa grupa bandycka AK o nie ustalonej liczebności, przywódca bandy Łupaszko. Wymieniona banda w 1944 r. działała w woj. białostockim. 19 maja w mieście Krzyświa bandyci z tej bandy bestialsko zastrzelili doradcę bezpieki Kościerzyny lejtmanta Szyniedzina, trzech pracowników bezpieczeństwa i kierowcę. Tegoż wieczora banda, posługując się fałszywymi dokumentami, w imieniu bezpieki rozbroiła milicję w 8 gminach”. Wojewódzki doradca UB por. Wołkow dodał: „Napady na posterunki MO odbyły się bez najmniejszego oporu ze strony milicjantów. Ofiar z ich strony nie było”. Oba raporty dotyczą najbardziej dramatycznego epizodu z pomorskiej kampanii „Łupaszki” w okresie wiosna-jesień 1946 r. „Miasto Krzyświa” to wieś Stara Kiszewa. W niedzielę, 19 maja 1946 roku szwadron Zdzisława Badochy „Żelaznego” w ciągu jednego dnia rozbroił 7 posterunków MO. Partyzanci zdobyli dużo broni i amunicji. W Starej Kiszewie zlikwidowali placówkę UB. Na rozkaz „Żelaznego” zostali rozstrzelani: doradca szefa UB w Kościerzynie lejtnant NKWD Piotr Szyndzin, kierownik placówki UB Jerzy Fajer, pracownicy UB – Zygmunt Getczes oraz członek PPR i współpracownik UB Jan Kujach. Dlaczego zginęli ci w Starej Kiszewie, a milicjantów z rozbitych posterunków puszczano wolno? Milicjantów i żołnierzy traktowano tak jak granatowych policjantów lub żandarmów w czasie wojny. Nie atakowano ich, jeśli sami nie atakowali. Za wrogów uważano doradców sowieckich z NKWD, funkcjonariuszy UB i członków PPR wszystkich szczebli oraz konfidentów władzy.

23 maja 1946 roku pododdział od „Żelaznego” walczył z grupą MO koło wsi Podjazdy w powiecie kartuskim. Poległo 4 milicjantów, jeden został ranny. Ten ranny okazał się potem dzielnym i sprawiedliwym człowiekiem. Kiedy gdańskie UB schwytało w lipcu sanitariuszkę „Inkę”, zrobiono wszystko, by obciążyć ją w sposób wystarczający na wyrok śmierci. Dziewczyna została rozstrzelana. Milicjanci i ubowcy podpisywali sfingowane zeznania, w świetle których „Inka” wydawała rozkazy rozstrzelania ubowców, strzelała w plecy podczas akcji itp. W latach 90., pytani ponownie przez prokuratorów IPN, odwołali swoje zeznania, tłumacząc, że ich nie czytali, że się bali, że im kazano. Wspomniany milicjant miał tyle odwagi i honoru, że nie tylko nie zgodził się obciążyć „Inki”, ale na dodatek zeznał, że kiedy szwadron pospiesznie odjeżdżał samochodem z miejsca akcji, dziewczyna podała mu bandaż do opatrzenia rany.

Po „łupaszkowcach” i ich sprzymierzeńcach zostały zapomniane, niejednokrotnie zbiorowe mogiły, bowiem dokonywano egzekucji złapanych członków podziemia i oskarżonych o współpracę z nimi reprezentantów PSL. Jednym z takich miejsc były lasy koło miejscowości Dudylany (Doderlage). Wieś leżała w granicach powiatu wałeckiego, na granicy z poligonem borneńskim. Osoby pamiętające tamte wydarzenia (Wacław Nowak – kierownik PUBP w Drawsku, Jan Krawiec, będący ówcześnie w opozycji politycznej), wspominali, że egzekucji dokonywano około 5 km na północ od Nadarzyc. Nadzorującym akcje wymierzone w podziemie był towarzysz Stolzman z PUBP w Białogardzie, współpracujący z komórkami NKWD w Sulinowie, Białogardzie i Bagiczu. O egzekucji wspominał Jan Krawiec: - Zanim przedarłem się, z narażeniem życia, do Niemiec Zachodnich, przez wiele lat żyłem w Białogardzie. Pamiętam dobrze, kto z ramienia NKWD kierował działalnością miejscowego Urzędu Bezpieczeństwa. Nazywano go towarzyszem Stolzmanem. Pamiętam tylko trzy nazwiska zamordowanych żołnierzy AK. Najdłużej ich przesłuchiwano i zrobiono im proces pokazowy, w którym wszyscy „przyznali” się do popełnionych win. Byli to: Jerzy Łoziński, Stanisław Subortowicz i Witold Milwid. Rozstrzelano ich w obecności towarzysza Stolzmana. Towarzysz Stolzman z ramienia NKWD „opiekował” się również procesami politycznymi młodzieży szkolnej. W Wałczu odbył się proces uczniów: Bogdana Szczuckiego, Mariana Basładyńskiego i Feliksa Stanisławskiego, w Białogardzie zaś proces Pszczółkowskiego i Tracza. Skazano ich na długoletnie więzienie i prace w kopalniach węgla. Obławy na grupy żołnierzy wileńskiego oddziału AK majora Zygmunta Szendzielarza ps. „Łupaszko”, które po ciężkich walkach i dużych stratach w ludziach przedostały się w lasy Pomorza Zachodniego, były również nadzorowane przez towarzysza Stolzmana. Obóz koncentracyjny NKWD w Barkenbrucke (Barkniewo) koło Gross-Born (Borne Sulinowo) był „obozem przejściowym”. Z tego obozu albo wywożono do Rosji, albo rozstrzeliwano. Egzekucji dokonywano około 5 km na północ od Nadarzyc, we wsi Doderlage. Miejscowość ta już nie istnieje. Istnieją tylko resztki murów i fundamenty budynków. Ciała zakopywano w okolicznych lasach, przykrywając je niewypałami, a nawet minami, następnie zasypano groby ziemią. Towarzysza Stolzmana miałem „przyjemność” spotkać w urzędzie bezpieczeństwa w Białogardzie, a po kilku latach powtórnie w tym samym urzędzie, ale nazywał się on już inaczej [...].




Major Zygmunt Szendzielarz ps. „Łupaszko”



Inną formą tuszowania mordu, stosowaną przez aparaty restrykcyjne nowych władz, było grzebanie zwłok w dołach z wapnem. Wacław Nowak był kierownikiem PUBP w Drawsku Pomorskim od roku 1945, a jego pracę nadzorował właśnie Stolzman. Przed śmiercią, która nastąpiła w roku 1994, potwierdził słowa Jana Krawca. Kierownikiem tej placówki ustanowili go towarzysze z NKWD. Twierdził, że już w roku 1945 istniała placówka NKWD w Sulinowie, a więc istniejącą jeszcze wtedy osadę Borne lub obóz w Kłominie, nazywany wtedy „Grossbornem”. Wspominał, że do jego działań należało „wyłapywanie” żołnierzy AK, NSZ i osób nastawionych antykomunistycznie oraz antysowiecko. Potwierdził istnienie obozu koncentracyjnego w Barkenbryge (Barkniewo). Obóz znajdował się pod kuratelą NKWD. Ów Nowak udzielał się podczas obław na „Łupaszkę”.

Oba źródła (Krawiec i Nowak) wskazują na fakt, że Doderlage (Dudylany), w okolicach którego dokonywanego egzekucji, już nie istnieje. Z ksiąg inwentarzowych starostwa szczecineckiego wynika, że w roku 1947, ta wioska jeszcze była ujmowana na mapach i posiadała polską nazwę. To samo dotyczy Barkniewa, Sulinowa i Bornego. Aby potwierdzić te zbrodnie lub im zaprzeczyć, nie pozostaje nic innego jak dokonać oględzin wskazywanego terenu i ewentualnie ekshumacji z pomocą saperów. Czy ktoś odważy się wydać taką decyzję ?

Major Szendzielarz kilkakrotnie bezskutecznie usiłował wydostać się na Zachód. W kraju był coraz mniej bezpieczny. Coraz trudniej było mu się wymykać z ustawicznych obław i pułapek. W marcu 1948 roku jego podwładny „Wiktor” przygotował przerzut do Szwecji zakupionym przez konspirację kutrem rybackim. Aby uzyskać pieniądze, dokonano napadu na urząd pocztowy w Solicach Zdroju i auto pocztowe we Wrocławiu. Zdobyto ponad 300 tys. złotych, ale plan ucieczki „Łupaszki” nie powiódł się. Kurczyło się jednocześnie zaplecze dla dalszych konspiracyjnych inicjatyw. Społeczeństwo było już zmęczone przedłużającym się brakiem stabilizacji wewnętrznej oraz ciągłymi niepokojami. Major został rozpoznany i aresztowany w okolicach Zakopanego w 1949 roku. Przesłuchiwano go w sławnym warszawskim więzieniu na Rakowieckiej.

Stanisław Krupa w książce „X Pawilon. Wspomnienia AK-owca ze śledztwa na Rakowieckiej” przytacza nieautoryzowane zwierzenia „Łupaszki”, odtwarzane po latach z pamięci autora: - Czy nie gryzło cię sumienie, że w tej strasznej walce giną, wprawdzie innej orientacji, ale przecież Polacy? – pytano „Łupaszkę” w więzieniu. - Owszem nieraz w samotne wieczory myślałem o tym. Nie byłem przecież krwiożerczym potworem. Szczególnie żal mi było szeregowych żołnierzy [...] zdawałem sobie sprawę, że żołnierze ci strzelają, bo taki mają rozkaz, że są niewinni. Tylko [...] czy ja miałem inne wyjście, skoro nie uznawałem tej nowej władzy, skoro inaczej wyobrażałem sobie wolną Polskę ?

W październiku 1950 roku Wojskowy Sąd Rejonowy „rozpatrywał” sprawę dwukrotnego kawalera orderu Virtuti Militari. Wyrok mógł być tylko jeden. Wykonano go 8 lutego 1951 roku. Andrzej Kołakowski tak pisał: „[...] W ubeckich piwnicach przestrzelone czaszki, to śpiący rycerze majora Łupaszki. Wieczna chwała zmarłym, hańba im mordercom, tętno Polski bije w przestrzelonych sercach [...]”. W Biuletynie Instytutu Pamięci Narodowej nr 8 z września 2001 roku czytamy: [...] 20 września 2001 r. w gmachu Urzędu Miejskiego w Sopocie zostanie otwarta wystawa Za Świętą Sprawę [...] Żołnierze „Łupaszki” są „żołnierzami wyklętymi”. Ich trud, krew i pot zostały ośmieszone przez propagandzistów PRL. Celem autorów wystawy było pokazanie genezy tego zakłamania i uporządkowanie podstawowych prawd. Dlatego tak silnie zaakcentowano wątek walki z systemem sowieckim po 1944 r., pokazując epopeję łupaszkowców na Podlasiu i Pomorzu. Na wystawie [...] zgromadzono wiele unikatowych eksponatów i pamiątek, jak na przykład obręcze do zakuwania nóg skazanych na karę śmierci przez sądy Polski Ludowej, akta spraw osób skazanych na śmierć, broń, listy żołnierzy [...]. Zadajmy sobie zatem pytanie. Kim byli żołnierze „Łupaszki”? Czy, bandą, jak głosi komunistyczna propaganda ?

Nieludzki reżim miał miejsce również w naszym regionie. W latach 1945–1956 na terenie Wałcza oraz powiatu wałeckiego działalność niepodległościową prowadziły następujące organizacje: „Armia Krajowa” - działała od października 1945 do marca 1946, dowódcą był Władysław Napiórkowski „SOKÓŁ”; „Wolny Żywot” - działała w latach 1950-1951 na terenie Wałcza, dowódcą była Janina Szwem „DZIASZA”; „Europejska Armia Podziemna” („Polska Armia Podziemna”) - działała w latach 1948-1949, założycielem i dowódcą był Janusz Zbigniew Michnowski vel Opolski ps. „CZARNY” - żołnierz Armii gen. Andersa; „Białe Orły” – działała na terenie Wałcza na początku lat 50-tych, założycielem był W. Listowski oraz H. Majewski. Problematyka ta czeka na swojego badacza. „Zapomniani Obrońcy Ojczyzny” nie mogą ulec zapomnieniu...
Przemysław Bartosik
User avatar
urodzony_białym
Posts: 115
Joined: 17 Dec 2006, 10:24
Location: całe życie Szczecinek
Contact:

Post by urodzony_białym »

"Egzekucji dokonywano około 5 km na północ od Nadarzyc, we wsi Doderlage. Miejscowość ta już nie istnieje. Istnieją tylko resztki murów i fundamenty budynków."

W dalszej części tekstu wyczytałem, że chodzi o wieś Dudylany...
Czy ma ktoś może jakieś jeszcze informacje o w/w miejscu?? Może jakaś mapa??
**************************************
Bóg mi powierzył honor Polaka...
Bogu go tylko oddam!
GIZIO

Post by GIZIO »

Serwo

Kiedyś gdy pokopywałem koło Bornego jakiś ludek opowiedział mi ,że wieś została przyłączona do poligonu sowietów i zrównana z ziemią.Jeden z opornych rolników podobno był tak oporny(nie chciał opuścić gospodarstwa),że Rosjanie go zastrzelili.Ile jest w tym prawdy- niewiem.Prawdą jest ,że wieś ta nie istnieje.Dudylany,to w niemieckim języku Doderlage.Pozdro. 8)
GIZIO

Post by GIZIO »

Czy wiecie,że przez całą II wojnę światową w Szkole nr 2 kwaterowali żołnierze niemiecy,a jeszcze po wojnie na końcu boiska koło ubikacji stał czołg.Podobno nie był to czołg niemiecki,a polski wykorzystywany do strzelań próbnych,który później niemcy umieścili przy swoich koszarach. Właśnie znajdujących się w szkole.Podobno na swoim pancerzu nosił ślady pocisków różnego kalibru.Może ktoś wie coś więcej na ten temat ?Pozdro. 8)
GIZIO

Post by GIZIO »

Serwo

Czy wiecie,że w jeziorze Pile koło Bornego Sulinowa znajduje się zatopiony las.Porównując stare mapy niemieckie z współczesnymi widać wyraźnie,że wyspa położona koło słynnej Głowy Orła jest znacznie mniejsza niż na starych mapach.Trudno dziśiaj stwierdzić jak doszło do zatopienia części wyspy.Krążą różne hipotezy.Jedna z nich mówi o istnieniu na wyspie tajnego ośrodka badawczego małych,dwuosobowych łodzi podwodnych.Prawdopodobnie ośrodek został wysadzony przez wycofujących się żołnierzy Wehrmachtu.Inna,ze wyspę wysadzili Rosjanie,którzy testowali tu nowe rodzaje materiałów wybuchowych.Fakt pozostaje fakte,że las stoi pod wodą. 8)
User avatar
Łukasz
Posts: 315
Joined: 07 Mar 2005, 20:48
Location: Sz-ek/Sz-n

Post by Łukasz »

Tak, jest podwodny las. Ale jego powstanie na skutek testów broni, V2, U-booty czy inne historie można włożyć między bajki :lol:
Był to efekt naturalnych procesów geologicznych. Prawdopodobnie gdzieś pod wyspą była jakaś grota wapienna lub inna struktura/warstwa która sie zapadła i pogrążyła las w toni jeziora. Taka jest opinia naukowców.
Posiadasz ciekawe namiary GPS ? Wymieńmy się.
GIZIO

Post by GIZIO »

Serwo

Czy wiecie,że w okolicach Dzrzewiam(koło Bobolic) w lutym 1945r.został zniszczony pociąg pancerny Panzerzung nr 77(FpNr01451),należący do typu BP-44.Jak podają źródła Rosjanie do zniszczenia pociągu zaangażowali ok.20 czołgów i 6 dział przeciwpancernych. 8)
GIZIO

Post by GIZIO »

Czy wiecie,że w skład węzła obrony Wałcza wchodziły dwie tzw.grupy warowne:"Cegielnia" i "Marianowo".Pierwsza,nazwana w latach powojennych"Czapą Hitlera",znajdowała się na południowy wschód od dworca głównego,druga na przedłużeniu tej linii,w okolicach jezior:Chmiel Duży i Chmiel Mały.Obie broniły dostępu do miasta przed nacierającymi wojskami od strony Piły.Budowę grup warownych "Cegielinia" i 'Marianow",Niemcy realizowali w latach 1934-38.Niemcy zbudowali schrony specjalne.Miały one kilka podziemnych kondygnacji(do 15m),znacznie grubsze ściany(ok.190cm),umocnione stalowymi prętami i szynami.W każdym z takich schronów mogło przebywać do 100 żołnierzy.Zespół fortyfikacji w rejonie "Cegielni"składał się z czterech schronów trzech typów(grubość żelbetonowych ścian i stropów od 80 do 100 cm),połączonych w pary podziemnymi chodnikami.Wschodnią jego część stanowił bunkier bojowy z obrotowym,szybkostrzelnym działkiem oraz dwupiętrowy schron bierny,przeznaczony na pomieszczenia załogi z izbą bojową ,osłaniającą wejście i jedynym wyjściem awaryjnym.Zachodnią część tego zespołu stanowił schron bliźniaczy do wschodniego oraz duży,jednopoziomowy wieloizbowy schron z dwoma przedziałami bojowymi na podnoszone,obrotowe wieże pancerne.Połączone one były podziemnymi chodnikami długości ok.85m.W schronach dodatkowe zabezpieczenie wejść stanowiły zapadnie zlokalizowane w przedsionkach.Od ich czoła znajdowały się też płyty pancerne ze strzelnicami.Ze schronów można było prowadzić ostrzał z dział przeciwpancernych(pole 360 stopni),szybkostrzelnych działek obrotowych,moździerzy,ciężkich karabinów maszynowych.Do obserwacji pola walki służyły peryskopy i inne urządzenia optyczne. 8)
GIZIO

Post by GIZIO »

Czy wiecie, że ręka z pepeszą wystająca z grobu(no bo niby skąd) skierowana w niebo-upamiętnia bohaterski czyn?plut. Poddubnego.Jak pisze J.Rostowski w"Znikające miasta"-tenże Poddubny wsławił się krwawą jatką urządzoną polskim mieszkańcom Krągów.Wcześniej pomnik znajdował się na skwerku skrzyżowania ul.Lipowej i Niepodległości, ale przed wyprowadzką poprzednich gospodarzy został przeniesiony na cmentarz.Sam cmentarz to też ciekawostka,bo niby malutki to według urzędowych wykazów znajduje się na nim ponad 350 mogił z czego przy 136 widnieje tajemniczy napis" nieznany".Nieznanymi po śmierci zostawali żołnierze skazani za dezercję lub inne przestepstwa.Nawet po smierci nie mieli prawa do swego nazwiska dostawali określenie nieznany, czyli nikt. 8)
GIZIO

Post by GIZIO »

Serwo

Jezioro Zdbickie(Zdbiczno) pow .Wałcz.woj.Zachodniopomorskie.Powierzchnia 273ha,głębokość maksymalna 29 metrów.W rejonie tym w początkach 1945 roku toczono zaciekłe walki zmierzajace do przełamania Wału Pomorskiego.W jeziorze,w bezpośrednim sąsiedztwie wsi Zdbice,ma leżeć zatopiony wówczas niemiecki czołg,który prawdopodobnie stoczył się po stromym stoku,być może trafiony.Kilkakrotnie szukali go płetwonurkowie,m.in.z gdańskiego "Rekina",ale bez sukcesu.Sprawdzono jedynie niewielką część rozległego i głębokiego akwenu. 8)
GIZIO

Post by GIZIO »

Może ciekawostka nie dotyczy samego Szczecinka i Wału Pomorskiego,ale dotyczy naszego Pomorza i warta jest odnotowania.
Czy wiecie,że najbardziej orginalną konstrukcją architektoniczną wśród świnioujskich fortyfikacji z czasów drugiej wojny światowej jest chyba tzw."dzwon"czyli dawny punkt kierowania ogniem baterii nabrzeżnej"Goben".Bunkry i działa baterii znajdowały się w lesie między Ognicą a Przytorem,natomiast w betonowej wieży znajdować się miało ich stanowisko dowodzenia.
Bunkier wybudowano w 1939r.,jednak nie ukończon go całkowicie.W części podziemnej ulokowano zaplecze techniczne i elektrownię.Na wyższych kondygnacjach zaprojektowano pomieszczenia socjalne i łączności.Na szczycie wieży znajdować się miał dalmierz w obrotowej kopule pancernej,którego nigdy nie zamontowano.Kiedy wyposażono wnętrza poniższych pomieszczeń wybuchła wojna.W 1940r.uwaga Niemców przeniosła się na wybrzeże Atlantyku.W tym samym roku działa baterii"Goben"przeniesiono na wyspę Tarva w Norwegii.
Bunkier służył dalej jako punkt kierowania ogniem baterii"Vineta".Po wojnie wykorzystali go polscy artylerzyści z baterii pod Międzyzdrojami.Obecnie został poddany modyfikacji i znalazł zastosowanie jako wieża przeciwpożrowa Lasów Państwowych.
Jest to jedyny tego typu obiekt w Polsce i jeden z kilku w Europie. 8)
GIZIO

Post by GIZIO »

Serwo

Też warta zanotowania ciekawostka militarna.Znalazłem ją w archiwum naszego muzeum.Czy wiecie,że w 1945r.przy zdobywaniu naszego miasta przez sowietów,był prowadzony,podobno silny ogień z broni maszynowej z wieży naszego kościoła. 8)
Stach
Posts: 3717
Joined: 28 Jan 2007, 23:31

Post by Stach »

Gizio, ale jakiego rodzaju jest źródło, które o tym mówi? To źródło archiwalne? Jakiś dokument?
Post Reply