Pamiątki I wojny światowej na Ziemi Drawskiej
Pamiątki I wojny światowej na Ziemi Drawskiej
Na powitanie umieszczę krótki tekst związany z moim szwendaniem się po Pojezierzu Drawskim. Myslę, że wszędzie na Pomorzu mozna dokonywać podobnych odkryć.
Przepraszam za nieuczesany tekst:
Regionalne pamiątki I wojny światowej
W niniejszym rozdziale pragnę zaprosić czytelnika do udania się w podróż po okolicach w Złocieńcu celem wyszukania pamiątek I wojny światowej, które pozostawili po sobie dawni mieszkańcy tego regionu. Wiele z tych pamiątek zajmuje dość eksponowane miejsca we wsiach i miasteczkach. Inne są dobrze ukryte i tylko dociekliwy obserwator potrafi je dostrzec. Pamiątki te przypominają o ofiarach nieludzkiej wojny, które musiały opuścić swoje domowe pielesze, by znaleźć śmierć na obcej ziemi. Nie zapomnieli o nich najbliżsi i sąsiedzi. Czy powinniśmy jako Polacy oburzać się na widoczny ostatnio proces przywracania świetności dawnym pomniczkom poległych żołnierzy I wojny swiatowej. Moim zdaniem nie. Inaczej niż to ma miejsce w przypadku II wojny światowej, jej poprzedniczki nie można oceniać z punktu widzenia konfliktu polsko-niemieckiego. Ofiarami tej wojny byli prości żołnierze walczący w mundurach wszystkich skonfliktowanych stron. Polacy z Wielkopolski, Śląska i Pomorza zmuszeni byli walczyć w niemieckich mundurach. Na rzeź szli równie niechętnie jak ich niemieccy koledzy z zachodniopomorskich wsi i miasteczek. Jest bardzo możliwe, że nasi rodacy siedzieli skuleni w brudnych okopach razem z żołnierzami, których nazwiska widnieją na wiejskich pomniczkach Pojezierza Drawskiego.
Odnowione pomniki w Starej Studnicy i Żabinie.
Pisałem o skromnym pomniczku poległych żołnierzy w pobliżu szkoły podstawowej nr 3 w Budowie. Takich pomników jest znacznie więcej. Nienaruszone pomniczki poległych mieszkańców wsi odnajdziemy w Osieku, Żabinie, Starej Studnicy i Giżynie. Pomniki w Żabinie, Starej Studnicy i Lubiszewie zostały niewątpliwie odnowione w ostatnich latach. Pomniczki w Gizynie i Osieku znajdują się na honorowych miejscach na placach przykościelnych. Podobnie jest z pomnikiem w Żabinie tylko kościół już nie istnieje. Inną typową lokalizacją jest stary cmentarz ewangelicki, jak to ma miejsce w Starej Studnicy. Na pomniczku w Osieku widnieje trzydzieści nazwisk żołnierzy. Nad tą listą zobaczyć możemy krzyż maltański ozdobiony koroną cesarską, literą W (od imienia cesarza Wilhelma II) i datą 1914 rok. Pod nazwiskami napis „Swoim poległym bohaterom wdzięczny Osiek 1914-1918”. Głównym elementem pomnika jest granitowy kamień, który umieszczony był na postumencie. Dzisiaj kamień stoi obok postumentu. Pomniczek w Starej Studnicy poświęcony jest 26 poległym. Obok nazwisk wyryto dokładne daty śmierci. W górnej części pomnika umieszczono krzyż maltański, daty 1914-1918 i napis: „Za króla i ojczyznę zmarli:”. Na samym dole napisano: „Swoim bohaterom wdzięczna Stara Studnica”.
Pomnik w Osieku w 1938 roku i obecnie.
Cechą charakterystyczną pomnika w Żabinie jest chronologiczne uporządkowanie nazwisk 43 poległych. Tradycyjnie nad nazwiskami umieszczono krzyż maltański i napis: „W wojnie światowej umarli za ojczyznę”. Pod nazwiskami wyryto: „Swoim poległym bohaterom wdzięczni Żabin ” oraz fragment wiersza „Wezwanie” Teodora Koernera z 1813 roku „Vergiß, mein Volk, die treuen Toten nicht ” (Nie zapomnij, mój narodzie, o wiernych zabitych”). Chyba warto poświęcić kilka słów tej nieznanej w Polsce postaci niemieckiego autora wiersza. Teodor Koerner był dość znanym poetą, który w 1813 roku we Wrocławiu zaciągnął się do tak zwanego freikorpsu majora von Luetzowa. Ten ochotniczy oddział i inne mu podobne toczyły partyzancką wojnę przeciwko wojskom napoleońskim. Żeby uzyskać jednolite umundurowanie członkowie freikorpsów czernili swoje cywilne ubrania. Dla ozdoby uniformy miały też czerwone wyłogi i złote guziki. Te trzy barwy złożyły się później na niemiecką flagę narodową. Tymczasem francuscy żołnierze nazywali partyzantów „czarnymi bandytami”. W szeregach freikopsu Koerner nie zaprzestał też swojej twórczości, co więcej, stał się autorem wielu bojowych i patriotycznych pieśni. Przez pewien czas był adiutantem von Luetzowa, a w jednej z potyczek został ranny otrzymując cios szablą w głowę. W 1813 roku, według patriotycznej legendy, Koerner zginął trafiony karabinową kulą w pierś. Po otrzymaniu postrzału miał powiedzieć: ”Oberwałem jeden raz, ale to nie szkodzi”. Według innych źródeł zginął w sposób mniej bohaterski ulegając wypadkowi. W wierszu „Wezwanie” Korner wzywał do ozdobienia urny z prochami poległych bohaterów wieńcem z liści dębowych. Taki wieniec jest elementem graficznym wielu pomników poświęconych poległym w I wojnie światowej.
Kościół i pomnik w Giżynie, lata trzydzieste.
Pomnik w Giżynie poświęcono 22 poległym żołnierzom. Listę tę otwiera właściciel miejscowego majątku ziemskiego Bruno Neumann. Obok nazwisk umieszczono oprócz daty śmierci stopnie wojskowe. Napis w górnej części: „Bohaterom wojny światowej wdzięczne Giżyno. Za ojczyznę zmarli: ”. Pod listą poległych napisano: „Ich nazwiska zostaną poświęcone nieśmiertelności”.
Na placu kościelnym wzniesiono na niewielkim postumencie osobny krzyż poświęcony Brunonowi Neumannowi, który był właścicielem posiadłości ziemskiej i patronem kościoła. Na ramionach krzyża napisano „Wierny do śmierci”, a na postumencie wyryto: „Bruno Neumann, właściciel rycerskiego majątku ziemskiego i kapitan. Urodzony 20 lutego 1860 roku. Zmarł 10 listopada 1918 roku” Wygląda na to, że Neumann zginął w ostatnim dniu wojny. A może zaginął na froncie i przyjęto taką symboliczną datę. Mój dziadek, który walczył w 1939 roku pod Kockiem, był uważany przez najbliższą rodzinę za zaginionego aż do 1947 roku. Wystawiono nawet akt zgonu z datą śmierci 8 maja 1945 roku. Może podobnie uczyniono z Neumannem. Rodzina Neumanów przeżyła rok później następną tragedią w bardzo młodym wieku zmarł syn Brunona. Kamień pamiątkowy postawiono obok krzyża i wyryto na nim słowa żalu, że syn zbyt szybko ruszył sladami bohatersko zmarłego ojca.
Pomniki Neumannów: ojca i syna.
Inny los spotkał pomniki w Lubieszewie i Kosobudach. Ten pierwszy stał na placu przykościelnym jeszcze w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku. Wtedy to zainteresował się nim jeden z miejscowych dygnitarzy. Pomnik przewrócono ciągnikiem i rzucono na śmietnisko. Miejscowy nauczyciel i znany działacz społeczny Brunon Wienconek opowiada, że po zdewastowaniu pomnika wieś odwiedzili smutni panowie spod znaku Służby Bezpieczeństwa. Esbecy zaniepokojeni byli incydentem, gdyż bali się reakcji zachodnioniemieckich mediów. Nic takiego nie nastąpiło, a pomnik ocalał dzięki panu Wienconkowi , który ustawił go w pobliżu pola namiotowego nad jeziorem Lubie, gdzie można go obejrzeć do dzisiaj. Lubieszewski pomnik upamiętnia długą listę zabitych w wojnie żołnierzy. Pośród nazwisk umieszczono rysunek miecza. Po drugiej stronie pomnika widnieje wspaniały krzyż maltański otoczony wieńcem w połowie z liści dębowych (według zaleceń T. Koernera), a w połowie z liści laurowych. Poniżej odczytać można napis: „Swoim w wojnie światowej poległym bohaterom wdzięczne Lubieszewo” oraz wiele mówiący cytat z Ewangelii Świętego Jana (rozdział 15, wiers 13) „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.”
Jeśli temat wzbudzi zainteresowanie, to ciąg dalszy nastąpi Do końca wycieczki jeszcze daleko
Przepraszam za nieuczesany tekst:
Regionalne pamiątki I wojny światowej
W niniejszym rozdziale pragnę zaprosić czytelnika do udania się w podróż po okolicach w Złocieńcu celem wyszukania pamiątek I wojny światowej, które pozostawili po sobie dawni mieszkańcy tego regionu. Wiele z tych pamiątek zajmuje dość eksponowane miejsca we wsiach i miasteczkach. Inne są dobrze ukryte i tylko dociekliwy obserwator potrafi je dostrzec. Pamiątki te przypominają o ofiarach nieludzkiej wojny, które musiały opuścić swoje domowe pielesze, by znaleźć śmierć na obcej ziemi. Nie zapomnieli o nich najbliżsi i sąsiedzi. Czy powinniśmy jako Polacy oburzać się na widoczny ostatnio proces przywracania świetności dawnym pomniczkom poległych żołnierzy I wojny swiatowej. Moim zdaniem nie. Inaczej niż to ma miejsce w przypadku II wojny światowej, jej poprzedniczki nie można oceniać z punktu widzenia konfliktu polsko-niemieckiego. Ofiarami tej wojny byli prości żołnierze walczący w mundurach wszystkich skonfliktowanych stron. Polacy z Wielkopolski, Śląska i Pomorza zmuszeni byli walczyć w niemieckich mundurach. Na rzeź szli równie niechętnie jak ich niemieccy koledzy z zachodniopomorskich wsi i miasteczek. Jest bardzo możliwe, że nasi rodacy siedzieli skuleni w brudnych okopach razem z żołnierzami, których nazwiska widnieją na wiejskich pomniczkach Pojezierza Drawskiego.
Odnowione pomniki w Starej Studnicy i Żabinie.
Pisałem o skromnym pomniczku poległych żołnierzy w pobliżu szkoły podstawowej nr 3 w Budowie. Takich pomników jest znacznie więcej. Nienaruszone pomniczki poległych mieszkańców wsi odnajdziemy w Osieku, Żabinie, Starej Studnicy i Giżynie. Pomniki w Żabinie, Starej Studnicy i Lubiszewie zostały niewątpliwie odnowione w ostatnich latach. Pomniczki w Gizynie i Osieku znajdują się na honorowych miejscach na placach przykościelnych. Podobnie jest z pomnikiem w Żabinie tylko kościół już nie istnieje. Inną typową lokalizacją jest stary cmentarz ewangelicki, jak to ma miejsce w Starej Studnicy. Na pomniczku w Osieku widnieje trzydzieści nazwisk żołnierzy. Nad tą listą zobaczyć możemy krzyż maltański ozdobiony koroną cesarską, literą W (od imienia cesarza Wilhelma II) i datą 1914 rok. Pod nazwiskami napis „Swoim poległym bohaterom wdzięczny Osiek 1914-1918”. Głównym elementem pomnika jest granitowy kamień, który umieszczony był na postumencie. Dzisiaj kamień stoi obok postumentu. Pomniczek w Starej Studnicy poświęcony jest 26 poległym. Obok nazwisk wyryto dokładne daty śmierci. W górnej części pomnika umieszczono krzyż maltański, daty 1914-1918 i napis: „Za króla i ojczyznę zmarli:”. Na samym dole napisano: „Swoim bohaterom wdzięczna Stara Studnica”.
Pomnik w Osieku w 1938 roku i obecnie.
Cechą charakterystyczną pomnika w Żabinie jest chronologiczne uporządkowanie nazwisk 43 poległych. Tradycyjnie nad nazwiskami umieszczono krzyż maltański i napis: „W wojnie światowej umarli za ojczyznę”. Pod nazwiskami wyryto: „Swoim poległym bohaterom wdzięczni Żabin ” oraz fragment wiersza „Wezwanie” Teodora Koernera z 1813 roku „Vergiß, mein Volk, die treuen Toten nicht ” (Nie zapomnij, mój narodzie, o wiernych zabitych”). Chyba warto poświęcić kilka słów tej nieznanej w Polsce postaci niemieckiego autora wiersza. Teodor Koerner był dość znanym poetą, który w 1813 roku we Wrocławiu zaciągnął się do tak zwanego freikorpsu majora von Luetzowa. Ten ochotniczy oddział i inne mu podobne toczyły partyzancką wojnę przeciwko wojskom napoleońskim. Żeby uzyskać jednolite umundurowanie członkowie freikorpsów czernili swoje cywilne ubrania. Dla ozdoby uniformy miały też czerwone wyłogi i złote guziki. Te trzy barwy złożyły się później na niemiecką flagę narodową. Tymczasem francuscy żołnierze nazywali partyzantów „czarnymi bandytami”. W szeregach freikopsu Koerner nie zaprzestał też swojej twórczości, co więcej, stał się autorem wielu bojowych i patriotycznych pieśni. Przez pewien czas był adiutantem von Luetzowa, a w jednej z potyczek został ranny otrzymując cios szablą w głowę. W 1813 roku, według patriotycznej legendy, Koerner zginął trafiony karabinową kulą w pierś. Po otrzymaniu postrzału miał powiedzieć: ”Oberwałem jeden raz, ale to nie szkodzi”. Według innych źródeł zginął w sposób mniej bohaterski ulegając wypadkowi. W wierszu „Wezwanie” Korner wzywał do ozdobienia urny z prochami poległych bohaterów wieńcem z liści dębowych. Taki wieniec jest elementem graficznym wielu pomników poświęconych poległym w I wojnie światowej.
Kościół i pomnik w Giżynie, lata trzydzieste.
Pomnik w Giżynie poświęcono 22 poległym żołnierzom. Listę tę otwiera właściciel miejscowego majątku ziemskiego Bruno Neumann. Obok nazwisk umieszczono oprócz daty śmierci stopnie wojskowe. Napis w górnej części: „Bohaterom wojny światowej wdzięczne Giżyno. Za ojczyznę zmarli: ”. Pod listą poległych napisano: „Ich nazwiska zostaną poświęcone nieśmiertelności”.
Na placu kościelnym wzniesiono na niewielkim postumencie osobny krzyż poświęcony Brunonowi Neumannowi, który był właścicielem posiadłości ziemskiej i patronem kościoła. Na ramionach krzyża napisano „Wierny do śmierci”, a na postumencie wyryto: „Bruno Neumann, właściciel rycerskiego majątku ziemskiego i kapitan. Urodzony 20 lutego 1860 roku. Zmarł 10 listopada 1918 roku” Wygląda na to, że Neumann zginął w ostatnim dniu wojny. A może zaginął na froncie i przyjęto taką symboliczną datę. Mój dziadek, który walczył w 1939 roku pod Kockiem, był uważany przez najbliższą rodzinę za zaginionego aż do 1947 roku. Wystawiono nawet akt zgonu z datą śmierci 8 maja 1945 roku. Może podobnie uczyniono z Neumannem. Rodzina Neumanów przeżyła rok później następną tragedią w bardzo młodym wieku zmarł syn Brunona. Kamień pamiątkowy postawiono obok krzyża i wyryto na nim słowa żalu, że syn zbyt szybko ruszył sladami bohatersko zmarłego ojca.
Pomniki Neumannów: ojca i syna.
Inny los spotkał pomniki w Lubieszewie i Kosobudach. Ten pierwszy stał na placu przykościelnym jeszcze w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku. Wtedy to zainteresował się nim jeden z miejscowych dygnitarzy. Pomnik przewrócono ciągnikiem i rzucono na śmietnisko. Miejscowy nauczyciel i znany działacz społeczny Brunon Wienconek opowiada, że po zdewastowaniu pomnika wieś odwiedzili smutni panowie spod znaku Służby Bezpieczeństwa. Esbecy zaniepokojeni byli incydentem, gdyż bali się reakcji zachodnioniemieckich mediów. Nic takiego nie nastąpiło, a pomnik ocalał dzięki panu Wienconkowi , który ustawił go w pobliżu pola namiotowego nad jeziorem Lubie, gdzie można go obejrzeć do dzisiaj. Lubieszewski pomnik upamiętnia długą listę zabitych w wojnie żołnierzy. Pośród nazwisk umieszczono rysunek miecza. Po drugiej stronie pomnika widnieje wspaniały krzyż maltański otoczony wieńcem w połowie z liści dębowych (według zaleceń T. Koernera), a w połowie z liści laurowych. Poniżej odczytać można napis: „Swoim w wojnie światowej poległym bohaterom wdzięczne Lubieszewo” oraz wiele mówiący cytat z Ewangelii Świętego Jana (rozdział 15, wiers 13) „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.”
Jeśli temat wzbudzi zainteresowanie, to ciąg dalszy nastąpi Do końca wycieczki jeszcze daleko
http://www.leszczelowski.pl" onclick="window.open(this.href);return false;
chyba nie za bardzo interesyujacy ten mój temat, ale popróbujmy dalej ...
Pomnik w Lubieszewie.
W Lubieszewie odnaleźć można inny kamień, który przypomina o ofiarach I wojny światowej. Obelisk znajduje się w dawnym parku na tyłach pałacu. Majątek ziemski należał przed wojną do państwa będąc tak zwaną domeną państwa pruskiego Dzierżawcą domeny był radca urzędowy Erich Koch, którego syn wyruszył na wojnę w 1914 i poległ w listopadzie tego samego roku. Zrozpaczeni rodzice ufundowali niewielki obelisk, który przypomina o śmierci młodzieńca. Napis na kamieniu brzmi: „Dla upamiętnienia naszego syna Hansa Kocha porucznika Pomorskiego Regimentu Grenadierów poległego 4 listopada 1914 roku pod Whijtschnele ”. Dziwaczna nazwa miejscowości, w pobliżu której zginął młody Koch, wskazuje ze walczył na froncie wschodnim. Nazwę zapisano fonetycznie, prawdopodobnie w polskiej pisowni miejscowość nazywała się: Wyjcznele. Poniżej umieszczono fragment wiersza „Marsz Strzelców” Alberta Methfessela z 1813: „Wer den Tod im heilgen Kampfe fand, ruht auch in fremder Erde im Vaterland!” (Kto znalazł śmierć w świętym boju, ten nawet pochowany w obcej ziemi spoczywa w kraju ojczystym!). Jest to kolejny przykład nawiązywania do tradycji walk antynapoleońskich na początku XIX wieku. W dolnej części pomnika znajduje się wskazanie na znany nam fragment Ewangelii Świętego Jana rozdział 15, wers 13. Wieść niesie, że ojciec Hansa Erich był przeciwnikiem Hitlera, za co zapłacił życiem.
Pomnik poświęcony poległemu synowi dzierżawcy folwarku w Lubiszewie.
Zagadkowy jest historia pomniczka z Kosobud, który również został usunięty z placu przykościelnego i rzucony na nielegalne śmietnisko na zachód od wsi. Śmieci zaczęto tam wyrzucać po pożarze cegielni Zieleniec w latach sześćdziesiątych. Informację tę uzyskałem od miejscowego nauczyciela pana Krochmala, z którym udałem się na poszukiwanie obelisku. Niestety, bez rezultatu. Być może pomnik został przysypany zwałami nowych śmieci i gruzu. Przeszkodę stanowiła tez bujna lipcowa roślinność.
Nagrobek rosyjskiego jeńca wojennego w Kosobudach
Na dość dobrze zachowanym kosobudzkim starym cmentarzu ewangelickim znajduje się ciekawy nagrobek rosyjskiego jeńca wojennego z czasów I wojny światowej. Czterdziestoletni Andrej Aleksadrow zmarł 26 lipca 1918 roku. Jak można przeczytać na tylnej ścianie nagrobka tablicę ufundowali jego towarzysze broni-jeńcy z Rzęśnicy i Kosobud.
Warto wspomnieć, że w Kosobudach osiedlono dużą ilość tak zwanych optantów, którzy nie chcieli pogodzić się powrotem Wielkopolski do odradzającej się w wyniku I wojny światowej Rzeczpospolitej Polskiej.
Do tej pory omawiałem pomniki, które w zasadzie zachowały swój pierwotny wygląd i ich odnalezienie nie przysparza kłopotów. Przejdę teraz do innej kategorii obelisków poświęconych I wojnie światowej, które polscy mieszkańcy przekształcili w pomniki religijne. Przykładów jest wiele: Wierzchowo, Siemczyno, Łubowo, Łabedzie, Ostrowice i Zajezierze.
Zacznijmy od pomnika przy kościele w Ostrowicach. Pierwotnie zwieńczony był orłem i upamiętniał poległych w pierwszej wojnie światowej ostrowiczan. W 1948 Polacy usunęli orła, a na cokole ustawili figurę Matki Bożej Niepokalanej. Co nie już takie typowe fakt przeprowadzenia tych zmian opisano na cokole dzisiejszego pomnika.
Pomnik w Ostrowicach dzisiaj i w okresie międzywojennym.
Dawny obelisk w Wierzchowie został znacznie skrócony, a na oryginalnym postumencie ustawiono figurę Jezusa Chrystusa. Oprócz kul na rogach postumentu do starego przeznaczenia pomnika nawiązują stylizowane wieńce z liści dębowych. Dawna lista poległych na bocznej ścianie postumentu została usunięta.
Pomnik ku czci poległych w I wojnie światowej. Postument z czterema kamiennymi kulami w rogach stoi do dzisiaj.
Nazwisk poległych żołnierzy nie znajdziemy też na przerobionych pomnikach w Łubowie i Siemczynie. W Łubowie na starym postumencie ustawiono figurę Jezusa, a w Siemczynie Matki Boskiej. Skąd wiadomo, że były to pomniki poświęcone ofiarom wielkiej wojny? Otóż uważny badacz odkryje dyskretne ślady. W górnej części postumentu siemczyńskiego pomnika można dostrzec krzyż maltański, a na obelisku w Łubowie widnieją daty: 1914-1918.
Pomniki w Łubowie i Siemczynie.
W ostatnich latach dokonano renowacji pomnika przed kościołem w Łabędziu. Podobnie jak w Łubowie na starym pomniku ustawiono figurę Najświętszej Marii Panny. W Łabędziu jednak nie usunięto starych napisów na postumencie, co pozwoliło niedawno je odświeżyć. W taki sposób połączono pomnik religijny z pamięcią o poległych mieszkańcach wsi. Listę poległych otwiera właściciel majątku i pałacu w pobliskim Rynowie, Steffen von Borcke, który zmarł od poniesionych na wojnie ran. Osobliwością pomnika w Łabędziu jest podział ofiar wojny na trzy kategorie: polegli, zmarli wskutek odniesionych ran i zaginieni.
Pomnik w Łabędziu.
Na małym placu w środku wsi Zajezierze ustawiono smukły pomnik. Na starym postumencie stoi figura Matki Boskiej. Figura jest powojenna, natomiast postument należał do przedwojennego pomnika żołnierzy poległych w I wojnie światowej. Na ścianach postumentu można dostrzec ślady napisów z nazwiskami poległych żołnierzy. Napisy zostały jednak usunięte i nie można ich odczytać. Pomnik Oryginalne ogrodzenie z ozdobnymi motywami wieńców laurowych również musiało być elementem przedwojennego pomnika. Nieopodal leży duży granitowy kamień o regularnych kształtach, na którym zachował się wizerunek niemieckiego hełmu z wieńcem z liści laurowych. Na kamieniu wyryto nazwiska dwóch poległych w 1915 roku żołnierzy. Trudno powiedzieć dzisiaj, czy był to postument innego pomnika.
Pamiątki wielkiej wojny mogą przybierać bardzo zróżnicowane formy. Interesującą ich formy są dzwony kościelne. W 1917 roku na Pomorzu przeprowadzono szeroko zakrojoną akcję przejmowania dzwonów kościelnych na potrzeby wojenne. Był to efekt braku surowców i zarządzenia władz państwowych z 1 marca 1917, które zobowiązywało władze komunalne do przeprowadzenia takiej akcji. Co ciekawe, konfiskowano cynowe dekle od kufli oraz organizowano dobrowolną zbiórkę innych przedmiotów z cyny. Przekazywanie dzwonów odbywało się bardzo uroczyście, dzwony przystrojone były w wieńce z liści dębowych, a ludność dawała wyraz swoim patriotycznym uczuciom. Nie zmienia to faktu, że ofiarą wojny badały w ten sposób najcenniejsze zabytki kultury. Po wojnie odlewano nowe dzwony, które zastępowały te stare „przetopione na armaty”. Nowe dzwony stawały się niekiedy oryginalnymi pomnikami poległych żołnierzy. Tak stało się między innymi w Dalewie i Czaplinku.
Kiedy wybuchła I wojna światowa, na front ruszył porucznik 3 Regimentu Ułanów Gwardii - Karol Georg von Knebel- Doeberitz z majątku Dalewo. Walczył na froncie wschodnim, gdzie 15 maja 1915 roku, pod dalekim Jarosławiem dopadła go śmierć. W 1917 roku dalewianie ofiarowali na potrzeby wojenne stary dzwon kościelny. Po zakończeniu działań wojennych brat poległego, Sixtus von Knebel-Doeberitz, ufundował nowy dzwon, który upamiętnia poległego porucznika i jego śmierć w służbie ojczyzny. Dzwon wisi do dziś w niewielkiej drewnianej dzwonnicy, a na jego czaszy możemy odczytać napis:
„Pan uczyni nas wolnymi.
W ciężkim powojennym czasie ufundowany
przez Sixtusa von Knebel-Doeberitza – patrona kościoła dalewskiego,
w zamian za dzwon poświęcony ojczyźnie w wojnie światowej.
Ku pamięci mojego brata, Karola Georga von Knebel – Doeberitza,
który poległ za Cesarza i Rzeszę 15 maja 1915 roku.“
Ciąg dalszy nastąpi....
Pomnik w Lubieszewie.
W Lubieszewie odnaleźć można inny kamień, który przypomina o ofiarach I wojny światowej. Obelisk znajduje się w dawnym parku na tyłach pałacu. Majątek ziemski należał przed wojną do państwa będąc tak zwaną domeną państwa pruskiego Dzierżawcą domeny był radca urzędowy Erich Koch, którego syn wyruszył na wojnę w 1914 i poległ w listopadzie tego samego roku. Zrozpaczeni rodzice ufundowali niewielki obelisk, który przypomina o śmierci młodzieńca. Napis na kamieniu brzmi: „Dla upamiętnienia naszego syna Hansa Kocha porucznika Pomorskiego Regimentu Grenadierów poległego 4 listopada 1914 roku pod Whijtschnele ”. Dziwaczna nazwa miejscowości, w pobliżu której zginął młody Koch, wskazuje ze walczył na froncie wschodnim. Nazwę zapisano fonetycznie, prawdopodobnie w polskiej pisowni miejscowość nazywała się: Wyjcznele. Poniżej umieszczono fragment wiersza „Marsz Strzelców” Alberta Methfessela z 1813: „Wer den Tod im heilgen Kampfe fand, ruht auch in fremder Erde im Vaterland!” (Kto znalazł śmierć w świętym boju, ten nawet pochowany w obcej ziemi spoczywa w kraju ojczystym!). Jest to kolejny przykład nawiązywania do tradycji walk antynapoleońskich na początku XIX wieku. W dolnej części pomnika znajduje się wskazanie na znany nam fragment Ewangelii Świętego Jana rozdział 15, wers 13. Wieść niesie, że ojciec Hansa Erich był przeciwnikiem Hitlera, za co zapłacił życiem.
Pomnik poświęcony poległemu synowi dzierżawcy folwarku w Lubiszewie.
Zagadkowy jest historia pomniczka z Kosobud, który również został usunięty z placu przykościelnego i rzucony na nielegalne śmietnisko na zachód od wsi. Śmieci zaczęto tam wyrzucać po pożarze cegielni Zieleniec w latach sześćdziesiątych. Informację tę uzyskałem od miejscowego nauczyciela pana Krochmala, z którym udałem się na poszukiwanie obelisku. Niestety, bez rezultatu. Być może pomnik został przysypany zwałami nowych śmieci i gruzu. Przeszkodę stanowiła tez bujna lipcowa roślinność.
Nagrobek rosyjskiego jeńca wojennego w Kosobudach
Na dość dobrze zachowanym kosobudzkim starym cmentarzu ewangelickim znajduje się ciekawy nagrobek rosyjskiego jeńca wojennego z czasów I wojny światowej. Czterdziestoletni Andrej Aleksadrow zmarł 26 lipca 1918 roku. Jak można przeczytać na tylnej ścianie nagrobka tablicę ufundowali jego towarzysze broni-jeńcy z Rzęśnicy i Kosobud.
Warto wspomnieć, że w Kosobudach osiedlono dużą ilość tak zwanych optantów, którzy nie chcieli pogodzić się powrotem Wielkopolski do odradzającej się w wyniku I wojny światowej Rzeczpospolitej Polskiej.
Do tej pory omawiałem pomniki, które w zasadzie zachowały swój pierwotny wygląd i ich odnalezienie nie przysparza kłopotów. Przejdę teraz do innej kategorii obelisków poświęconych I wojnie światowej, które polscy mieszkańcy przekształcili w pomniki religijne. Przykładów jest wiele: Wierzchowo, Siemczyno, Łubowo, Łabedzie, Ostrowice i Zajezierze.
Zacznijmy od pomnika przy kościele w Ostrowicach. Pierwotnie zwieńczony był orłem i upamiętniał poległych w pierwszej wojnie światowej ostrowiczan. W 1948 Polacy usunęli orła, a na cokole ustawili figurę Matki Bożej Niepokalanej. Co nie już takie typowe fakt przeprowadzenia tych zmian opisano na cokole dzisiejszego pomnika.
Pomnik w Ostrowicach dzisiaj i w okresie międzywojennym.
Dawny obelisk w Wierzchowie został znacznie skrócony, a na oryginalnym postumencie ustawiono figurę Jezusa Chrystusa. Oprócz kul na rogach postumentu do starego przeznaczenia pomnika nawiązują stylizowane wieńce z liści dębowych. Dawna lista poległych na bocznej ścianie postumentu została usunięta.
Pomnik ku czci poległych w I wojnie światowej. Postument z czterema kamiennymi kulami w rogach stoi do dzisiaj.
Nazwisk poległych żołnierzy nie znajdziemy też na przerobionych pomnikach w Łubowie i Siemczynie. W Łubowie na starym postumencie ustawiono figurę Jezusa, a w Siemczynie Matki Boskiej. Skąd wiadomo, że były to pomniki poświęcone ofiarom wielkiej wojny? Otóż uważny badacz odkryje dyskretne ślady. W górnej części postumentu siemczyńskiego pomnika można dostrzec krzyż maltański, a na obelisku w Łubowie widnieją daty: 1914-1918.
Pomniki w Łubowie i Siemczynie.
W ostatnich latach dokonano renowacji pomnika przed kościołem w Łabędziu. Podobnie jak w Łubowie na starym pomniku ustawiono figurę Najświętszej Marii Panny. W Łabędziu jednak nie usunięto starych napisów na postumencie, co pozwoliło niedawno je odświeżyć. W taki sposób połączono pomnik religijny z pamięcią o poległych mieszkańcach wsi. Listę poległych otwiera właściciel majątku i pałacu w pobliskim Rynowie, Steffen von Borcke, który zmarł od poniesionych na wojnie ran. Osobliwością pomnika w Łabędziu jest podział ofiar wojny na trzy kategorie: polegli, zmarli wskutek odniesionych ran i zaginieni.
Pomnik w Łabędziu.
Na małym placu w środku wsi Zajezierze ustawiono smukły pomnik. Na starym postumencie stoi figura Matki Boskiej. Figura jest powojenna, natomiast postument należał do przedwojennego pomnika żołnierzy poległych w I wojnie światowej. Na ścianach postumentu można dostrzec ślady napisów z nazwiskami poległych żołnierzy. Napisy zostały jednak usunięte i nie można ich odczytać. Pomnik Oryginalne ogrodzenie z ozdobnymi motywami wieńców laurowych również musiało być elementem przedwojennego pomnika. Nieopodal leży duży granitowy kamień o regularnych kształtach, na którym zachował się wizerunek niemieckiego hełmu z wieńcem z liści laurowych. Na kamieniu wyryto nazwiska dwóch poległych w 1915 roku żołnierzy. Trudno powiedzieć dzisiaj, czy był to postument innego pomnika.
Pamiątki wielkiej wojny mogą przybierać bardzo zróżnicowane formy. Interesującą ich formy są dzwony kościelne. W 1917 roku na Pomorzu przeprowadzono szeroko zakrojoną akcję przejmowania dzwonów kościelnych na potrzeby wojenne. Był to efekt braku surowców i zarządzenia władz państwowych z 1 marca 1917, które zobowiązywało władze komunalne do przeprowadzenia takiej akcji. Co ciekawe, konfiskowano cynowe dekle od kufli oraz organizowano dobrowolną zbiórkę innych przedmiotów z cyny. Przekazywanie dzwonów odbywało się bardzo uroczyście, dzwony przystrojone były w wieńce z liści dębowych, a ludność dawała wyraz swoim patriotycznym uczuciom. Nie zmienia to faktu, że ofiarą wojny badały w ten sposób najcenniejsze zabytki kultury. Po wojnie odlewano nowe dzwony, które zastępowały te stare „przetopione na armaty”. Nowe dzwony stawały się niekiedy oryginalnymi pomnikami poległych żołnierzy. Tak stało się między innymi w Dalewie i Czaplinku.
Kiedy wybuchła I wojna światowa, na front ruszył porucznik 3 Regimentu Ułanów Gwardii - Karol Georg von Knebel- Doeberitz z majątku Dalewo. Walczył na froncie wschodnim, gdzie 15 maja 1915 roku, pod dalekim Jarosławiem dopadła go śmierć. W 1917 roku dalewianie ofiarowali na potrzeby wojenne stary dzwon kościelny. Po zakończeniu działań wojennych brat poległego, Sixtus von Knebel-Doeberitz, ufundował nowy dzwon, który upamiętnia poległego porucznika i jego śmierć w służbie ojczyzny. Dzwon wisi do dziś w niewielkiej drewnianej dzwonnicy, a na jego czaszy możemy odczytać napis:
„Pan uczyni nas wolnymi.
W ciężkim powojennym czasie ufundowany
przez Sixtusa von Knebel-Doeberitza – patrona kościoła dalewskiego,
w zamian za dzwon poświęcony ojczyźnie w wojnie światowej.
Ku pamięci mojego brata, Karola Georga von Knebel – Doeberitza,
który poległ za Cesarza i Rzeszę 15 maja 1915 roku.“
Ciąg dalszy nastąpi....
http://www.leszczelowski.pl" onclick="window.open(this.href);return false;
Tak, miałem jakiś problem z umieszczeniem, a później wyszło tak jak wyszło. Szkoda, że nie ma możliwości edytowania własnych postów. Sam zrobiłbym wtedy porządek.
http://www.leszczelowski.pl" onclick="window.open(this.href);return false;
Ostatnia część:
Dzwon-pomnik w Dalewie.
Dzięki pomocy pana Grzegorza Hrynkiewicza z Suliszewa – pasjonata regionalnej historii – dotarłem do starego cmentarza mieszkańców Dalewa. Odnaleźć tam można zdewastowany grobowiec Karola Georga. Po złożeniu rozrzuconych elementów nagrobka można pokusić się o odczytanie części inskrypcji:
„Karol Georg von Knebel-Doeberitz, porucznik rezerwy 3 pułku regimentu ułanów, urodzony w26.02. 1882 roku w Szczecinie, zginał 15.05. 1915 roku pod Jarosławiem jako dowódca kompanii … regimentu gwardyjskiego …”
W zaroślach kryje się wiele dziewiętnastowiecznych żeliwnych krzyży, wśród których wznoszą się ruiny kamiennej kapliczki. Kiedy patrzyłem na te kilkadziesiąt ciężkich żeliwnych krzyży, rosła we mnie obawa, że kiedyś dotrą tutaj ludzie poszukujący złomu. Takiego spustoszenia dokonali w ostatnich latach na cmentarzu w Kosobudach.
Nagrobek Karola Georga von Knebel-Doeberitz.
Sixtus był właścicielem majątku do 1945 roku. Zginął wiosną 1945 roku prawdopodobnie z rąk nacierających Rosjan.
Dzwony na podwórzu kościoła w Czaplinku. Pierwszy z lewej dzwon-pomnik.
Ciekawą historię ma jeden z dzwonów znajdujących się na podwórzu kościoła pod wezwaniem Świętej Trójcy w Czaplinku. Dzwon jest w istocie pomnikiem upamiętniającym stu poległych w I wojnie światowej czaplinian. Na czaszy dzwonu widnieje napis:
„Ten dzwon został ufundowany przez gminę ewangelicką w Czaplinku w miejsce małego dzwony, który został poświęcony ojczyźnie w czasie wojny światowej, aby utrwalić pamięć 190 poległych za ojczyznę w tej wielkiej wojnie członków gminy, jako ostrzeżenie dla żyjących.
Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Bądź wiernym aż do śmierci, a dam ci Koronę Żywota.
Objawienie Jana Apostoła 2/10, Ewangelia Świętego Jana 15/13“
Jak widać w małym Czaplinku poległo więcej żołnierzy niż w znaczniej ludniejszym Złocieńcu.
W kościele Świętej Trójcy znajdowała się również marmurowa tablica pamiątkowa poświęcona poległym. Dzisiaj jest ona eksponatem w czaplineckiej izbie muzealnej. Podobnie musiały wyglądać wspomniane powyżej tablice w złocienieckim kościele. Nad listą poległych znajduje się krzyż maltański z cesarską koroną, literą W i datą 1914. Wokół krzyża rozpostarł swoje ramiona wieniec z dębowych liści. Napis na tablicy brzmi: „Honorowa tablica bohaterom poległym w wojnie światowej z Czaplinka”. Potem następuje osiem nazwisk żołnierzy poległych z Czaplinka. Umieszczono też nazwisko poległego żołnierza z Będlina (Neuhof). Ten ostatni musiał być Polakiem, gdyż nazywał się: Stanisław Czerwiński.
Tablica pamiątkowa w muzeum w Czaplinku.
Śladem I wojny światowej może być również brak dzwonu, który został oddany na potrzeby wojenne w 1917 roku. Podczas zwiedzania dzwonnic wiejskich kościółków skutki tej akcji są bardzo widoczne. W miasteczkach stare dzwony zostały zastąpione nowymi, natomiast w mniejszych wioskach z reguły puste miejsca po dzwonach zostały do dziś.
Ostrowice to duża wieś i tutaj brak uzupełniono stosunkowo szybko. Na dzwonnicy ostrowickiego kościoła zawieszono przed wiekami dwa dzwony odlane w 1732 i w 1737 roku przez kołobrzeskiego ludwisarza Johana Heinricha Scheela. Dzwon z 1737 roku został oddany na potrzeby wojenne w 1917 roku. W roku 1924 odlano nowy dzwon. W pobliskim Chlebowie w starej drewnianej dzwonnicy wisi smutno jeden niewielki dzwon. Obok puste miejsce po drugim dzwonie. Idąc dalej zachodnim brzegiem jeziora Siecino dotrzemy do Cieszyna, gdzie w wysokiej drewnianej wieży kościelnej wisi piękny dziewiętnastowieczny ufundowany przez Luizę von Koschnitzką. Na drewnianej podłodze leży porzucone łoże po drugim dzwonie.
Łoże po drugim dzwonie w Cieszynie
Leżąca na południe od Złocieńca wieś Osiek nigdy nie miała szczęścia do swoich dzwonów. W 1657 roku kościelne dzwony zabrali polscy żołnierze Stefana Czarnieckiego. Wkrótce uzupełniono tę stratę odlewając dwa nowe dzwony. Dopiero w 1917 roku większy dzwon oddano na potrzeby wojenne. Dzisiaj w wieży koscielnej można zobaczyć tylko jeden za to piękny siedemnastowieczny dzwon ufundowany przez Filipa von Borcke ze Złocieńca. Pojedyncze dzwony i puste łoża możemy zobaczyć również w Stawnie, Wierzchowie i Lubiszewie.
Dzwon-pomnik w Dalewie.
Dzięki pomocy pana Grzegorza Hrynkiewicza z Suliszewa – pasjonata regionalnej historii – dotarłem do starego cmentarza mieszkańców Dalewa. Odnaleźć tam można zdewastowany grobowiec Karola Georga. Po złożeniu rozrzuconych elementów nagrobka można pokusić się o odczytanie części inskrypcji:
„Karol Georg von Knebel-Doeberitz, porucznik rezerwy 3 pułku regimentu ułanów, urodzony w26.02. 1882 roku w Szczecinie, zginał 15.05. 1915 roku pod Jarosławiem jako dowódca kompanii … regimentu gwardyjskiego …”
W zaroślach kryje się wiele dziewiętnastowiecznych żeliwnych krzyży, wśród których wznoszą się ruiny kamiennej kapliczki. Kiedy patrzyłem na te kilkadziesiąt ciężkich żeliwnych krzyży, rosła we mnie obawa, że kiedyś dotrą tutaj ludzie poszukujący złomu. Takiego spustoszenia dokonali w ostatnich latach na cmentarzu w Kosobudach.
Nagrobek Karola Georga von Knebel-Doeberitz.
Sixtus był właścicielem majątku do 1945 roku. Zginął wiosną 1945 roku prawdopodobnie z rąk nacierających Rosjan.
Dzwony na podwórzu kościoła w Czaplinku. Pierwszy z lewej dzwon-pomnik.
Ciekawą historię ma jeden z dzwonów znajdujących się na podwórzu kościoła pod wezwaniem Świętej Trójcy w Czaplinku. Dzwon jest w istocie pomnikiem upamiętniającym stu poległych w I wojnie światowej czaplinian. Na czaszy dzwonu widnieje napis:
„Ten dzwon został ufundowany przez gminę ewangelicką w Czaplinku w miejsce małego dzwony, który został poświęcony ojczyźnie w czasie wojny światowej, aby utrwalić pamięć 190 poległych za ojczyznę w tej wielkiej wojnie członków gminy, jako ostrzeżenie dla żyjących.
Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Bądź wiernym aż do śmierci, a dam ci Koronę Żywota.
Objawienie Jana Apostoła 2/10, Ewangelia Świętego Jana 15/13“
Jak widać w małym Czaplinku poległo więcej żołnierzy niż w znaczniej ludniejszym Złocieńcu.
W kościele Świętej Trójcy znajdowała się również marmurowa tablica pamiątkowa poświęcona poległym. Dzisiaj jest ona eksponatem w czaplineckiej izbie muzealnej. Podobnie musiały wyglądać wspomniane powyżej tablice w złocienieckim kościele. Nad listą poległych znajduje się krzyż maltański z cesarską koroną, literą W i datą 1914. Wokół krzyża rozpostarł swoje ramiona wieniec z dębowych liści. Napis na tablicy brzmi: „Honorowa tablica bohaterom poległym w wojnie światowej z Czaplinka”. Potem następuje osiem nazwisk żołnierzy poległych z Czaplinka. Umieszczono też nazwisko poległego żołnierza z Będlina (Neuhof). Ten ostatni musiał być Polakiem, gdyż nazywał się: Stanisław Czerwiński.
Tablica pamiątkowa w muzeum w Czaplinku.
Śladem I wojny światowej może być również brak dzwonu, który został oddany na potrzeby wojenne w 1917 roku. Podczas zwiedzania dzwonnic wiejskich kościółków skutki tej akcji są bardzo widoczne. W miasteczkach stare dzwony zostały zastąpione nowymi, natomiast w mniejszych wioskach z reguły puste miejsca po dzwonach zostały do dziś.
Ostrowice to duża wieś i tutaj brak uzupełniono stosunkowo szybko. Na dzwonnicy ostrowickiego kościoła zawieszono przed wiekami dwa dzwony odlane w 1732 i w 1737 roku przez kołobrzeskiego ludwisarza Johana Heinricha Scheela. Dzwon z 1737 roku został oddany na potrzeby wojenne w 1917 roku. W roku 1924 odlano nowy dzwon. W pobliskim Chlebowie w starej drewnianej dzwonnicy wisi smutno jeden niewielki dzwon. Obok puste miejsce po drugim dzwonie. Idąc dalej zachodnim brzegiem jeziora Siecino dotrzemy do Cieszyna, gdzie w wysokiej drewnianej wieży kościelnej wisi piękny dziewiętnastowieczny ufundowany przez Luizę von Koschnitzką. Na drewnianej podłodze leży porzucone łoże po drugim dzwonie.
Łoże po drugim dzwonie w Cieszynie
Leżąca na południe od Złocieńca wieś Osiek nigdy nie miała szczęścia do swoich dzwonów. W 1657 roku kościelne dzwony zabrali polscy żołnierze Stefana Czarnieckiego. Wkrótce uzupełniono tę stratę odlewając dwa nowe dzwony. Dopiero w 1917 roku większy dzwon oddano na potrzeby wojenne. Dzisiaj w wieży koscielnej można zobaczyć tylko jeden za to piękny siedemnastowieczny dzwon ufundowany przez Filipa von Borcke ze Złocieńca. Pojedyncze dzwony i puste łoża możemy zobaczyć również w Stawnie, Wierzchowie i Lubiszewie.
http://www.leszczelowski.pl" onclick="window.open(this.href);return false;
Pomoc o ile możliwa
Serwo
Z wielkim zainteresowaniem czytałem artykuł"I wojenne pamiątki w naszym regionie" Widzę,że posiadasz sporo informacji historyczno-militarnych naszego regionu.W związku z tym mam pytanie.Czy posiadasz jakieś namiary lub mapy stacjonowania obozów RAD-u i FAD-u w naszym regionie? Interesują mnie też miejsca potyczek lub bitw oraz dokładna lokalizacja tartaku,który znajdował się w Czaplinku zaraz po zakończeniu działań wojennych w 1945r.Pozdro.
Z wielkim zainteresowaniem czytałem artykuł"I wojenne pamiątki w naszym regionie" Widzę,że posiadasz sporo informacji historyczno-militarnych naszego regionu.W związku z tym mam pytanie.Czy posiadasz jakieś namiary lub mapy stacjonowania obozów RAD-u i FAD-u w naszym regionie? Interesują mnie też miejsca potyczek lub bitw oraz dokładna lokalizacja tartaku,który znajdował się w Czaplinku zaraz po zakończeniu działań wojennych w 1945r.Pozdro.
Jeśli chodzi o FAD, który przekształcił się w RAD to mam niestety niewiele informacji. Wiem gdzie były koszary RAD w Złocieńcu (Róg Mickiewicza i Dworcowej). Budynek stoi do dziś i uzywany jest jako mieszkalny. W Drawsku obóz RAD znajdował się na końcu ulicy Węgorzyńskiej (dzisiaj Starogrodzka). Według relacji jednego z niemieckich mieszkańców Złocieńca baraki RAD znajdowały się też w pobliżu jeziora Dłusko, ale dokładne miejsce muszę jeszcze odnaleźć.
Mam przedwojenną mapę okolic Czaplinka i są tam narysowane dwa tartaki przy ulicy prowadzącej w kierunku Wałcza. Jeśli to jest to, czego szukasz umieszczę tę mapkę na forum.
Bitwy i potyczki:
Na ziemi Drawskiej jest dużo takich miejsc. Przede wszystkim cięzkie walki na pozycji ryglowej Wału Pomorskiego (Góry Smolne, Wierzchowo, Zabin, Żeńsko (dawniej Borujsko)), krwawe walki 1 Brygady Pancernej 1AWP z niemiecką obroną przeciwpancerną pod Mirosławcem, czy też likwidacja przez 1 AWP rozbitych oddziałów X korpusu SS w tak zwanym kotle świdwińskim. Dużo by o tym, pisać, ale nie wiem, czy o to chodziło w pytaniu.
Mam przedwojenną mapę okolic Czaplinka i są tam narysowane dwa tartaki przy ulicy prowadzącej w kierunku Wałcza. Jeśli to jest to, czego szukasz umieszczę tę mapkę na forum.
Bitwy i potyczki:
Na ziemi Drawskiej jest dużo takich miejsc. Przede wszystkim cięzkie walki na pozycji ryglowej Wału Pomorskiego (Góry Smolne, Wierzchowo, Zabin, Żeńsko (dawniej Borujsko)), krwawe walki 1 Brygady Pancernej 1AWP z niemiecką obroną przeciwpancerną pod Mirosławcem, czy też likwidacja przez 1 AWP rozbitych oddziałów X korpusu SS w tak zwanym kotle świdwińskim. Dużo by o tym, pisać, ale nie wiem, czy o to chodziło w pytaniu.
http://www.leszczelowski.pl" onclick="window.open(this.href);return false;
Serwo
Wszystkie miejsca walk które wymieniłeś są mi znane.Chodziło mi bardziej o mapy(kierunki przemieszczania się formacji,pozycje obrony i tego typu bajery) oraz dokładne namiary stacjonowania oddziałów niemieckich na pozycjach obronnych.Odnośnie tuch baraków RAD-u w pobliżu jez.Dłusko,to czekam na dalsze informacje.Mapka przedwojenna Czaplinka jak najbardziej wskazana(oczywiście z zaznaczonymi tartakami).....czekam.O ile szef będzie nie za bardzo za umieszczanie takowych rzeczy na tym forum,to proszę na priwa.Pozdro.
Wszystkie miejsca walk które wymieniłeś są mi znane.Chodziło mi bardziej o mapy(kierunki przemieszczania się formacji,pozycje obrony i tego typu bajery) oraz dokładne namiary stacjonowania oddziałów niemieckich na pozycjach obronnych.Odnośnie tuch baraków RAD-u w pobliżu jez.Dłusko,to czekam na dalsze informacje.Mapka przedwojenna Czaplinka jak najbardziej wskazana(oczywiście z zaznaczonymi tartakami).....czekam.O ile szef będzie nie za bardzo za umieszczanie takowych rzeczy na tym forum,to proszę na priwa.Pozdro.
Symbol SW - Saegewerk - to tartaki. Na poniższej mapce widać dokładne ich położenie:
http://www.leszczelowski.pl" onclick="window.open(this.href);return false;
Okolice Czaplinka:
http://www.mapy.blink.pl/100000/158_tempelburg.jpg
http://www.mapy.blink.pl/100000/158_tempelburg.jpg
http://www.leszczelowski.pl" onclick="window.open(this.href);return false;