Zdobywanie miasta, godzina po godzinie
Posted: 03 Mar 2015, 22:55
Przy okazji 70 rocznicy zdobycia miasta na naszym profilu na FB zrobiłem taką małą rekonstrukcję wydarzeń zachowując odpowiednią chronologię czasową. Korzystałem z kilku z kilku źródeł umieszczonych na forum, były to wspomnienia Kałużnego, wspomnienia kolejarzy niemieckich, oraz francuskie źródła, które wykorzystał Simone w swoich artykułach i jeszcze jakieś co tam mi wpadło w ręce. Robione to było na szybko i można jeszcze sporo uzupełnić. Jak się zbierze kilka źródeł razem, nawet się to w miarę ładnie zazębia chronologicznie.
26.02.1945
Rano z granic Lędyczka, Raciborza (dawna nazwa Okonka) Armia Czerwona wyruszyła rozbić nieprzyjaciela oraz rozpoczęła atak w celu zdobycia miejscowości Gwda i Szczecinek. Tego samego dnia dotarła na przedmieścia Szczecinka cudem uratowana z okrążonej Piły niemiecka grupa wojsk ppłk. Sanna i zajęła pozycje obronne na południowych peryferiach Szczecinka.
Do godz. 10.00, korpus Armii Czerwonej zakończył przegrupowanie dywizji. 32 Dywizja otrzymała rozkaz przerwania obrony przeciwnika na odcinku Lotynia. Rozkaz brzmiał: Atakować w kierunku na Lotyń, Szczecinek z głównym uderzeniem z południowego wschodu i południa. Odczuwało się bliskość Bałtyku. Był luty a już było cieplej, topniał śnieg i mgła ograniczała widoczność, nie pozwalając korzystać z lotnictwa.
ok 13:00 sytuacja na szczecineckim dworcu kolejowym: Odgłosy bitwy coraz bardziej się wzmagają. Oficerowie Wehrmachtu mają lepszą orientację i namawiają do ogólnego wymarszu. Po południowej stronie dworca w wielkim pośpiechu ustawiane są uszkodzone wagony jako zapora przeciwczołgowa. Oddziały bojowe biegają dookoła. Paru cywilów pyta o następny pociąg, który już nie jedzie. Ranni i uciekinierzy marzną na zimnym peronie. Wtedy nadlatują samoloty szturmowe, które na szczęście już nie atakują; chcą też obserwować. Od strony miasta słychać silne detonacje od wysadzania lodu na jeziorze Trzesiecko. Ma to przeszkodzić wtargnięciu Armii Czerwonej po lodzie. Ostateczny chaos nadchodził powoli ale pewnie.
O 14.00 rozpoczął się atak mający na celu opanowanie Szczecinka. Zaczęto od silnego ognia artyleryjskiego. Do szturmu poszli spieszeni kawalerzyści i 121 Pułków Kawaleryjskich wspierani czołgami Pułku Czołgów i przeciwczołgową artylerią.
O 15.00 Armia Czerwona zajęła Lotyń.
Szczecinka miały bronić oddziały 15 Dyw. SS, pułki Schneider i Niderlandy, oraz dwie kompanie miejscowego Volkssturmu. Całością ok. 2000 żołnierzy dowodził pułk. Kropp. Wartość bojowa żołnierzy niemieckich nie była zbyt duża. Wojska regularne stanowiły zlepek wcześniej rozbitych oddziałów, pośpiesznie zreorganizowanych w obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa. Część z nich to Volkssturm rodzaj pospolitego ruszenia. Nie bez wpływu na morale żołnierzy, były ciągłe klęski ponoszone przez Wehrmacht, w szczególności zaś przełamanie frontu w okolicach Chojnic.
około godziny 18.00, Christian de la Maziere, który właśnie wysiadł na szczecineckim dworcu powracając z kursu oficerskiego w Czechach :
Zamieszanie i łoskot przyciągnęły jakichś chłopaków z 33 dywizji grenadierów pancernych SS Charlemagne. Doskakujemy do nich:
-Co tu robicie?
- Cofamy się.
- A Czarne?
- Biliśmy się tam jeszcze wczesnym popołudniem. Teraz chyba już po wszystkim.
- A nasz sprzęt?
- Jaki sprzęt! My nawet nie mieliśmy ciężarówek. Jak wysiedliśmy, Ruscy byli o kilka kilometrów i z miejsca nas wykurzyli.
Po ponad 130 latach ziemia szczecinecka znowu nasiąknie krwią francuskich żołnierzy. Ponownie będą oni wracać ze wschodu, ze złamanymi marzeniami, miotani srogą zimą i trawieni chorobami.
ok 19:00, grupa Volkssturmu przebywała na górce cmentarza u wjazdu do Szczecinka. Pluton ten składał się z osób starszych samych rolników, wartość bojowa niska, wśród nich znajdował się Erwin Lohrke najmłodszy w grupie, czterdziestoletni rolnik z Gwdy Wielkiej. Uzbrojeni byli w jakieś muzealne karabiny, dwa panzerfausty i parę sztuk broni krótkiej. Siedząc na górce mieli dobre pole obserwacji, przez dwa dni oglądali odwrót regularnej armii niemieckiej. Obserwując tę ucieczkę jeden z volkssrtumowców stwierdził.
"Kameraden, widzieliście co się dzieje. Jeżeli zwiały czołgi i armaty, samochody i tysiące ludzi, to jak nasza grupa ma zatrzymać tę ogromną armię Iwanów? Oddamy parę strzałów i zginiemy. Mamy dwie możliwości: albo zginąć, albo zwiać do domów, przeżyć i pracować dalej na tej ziemi. Robić najlepiej to, co robimy całe życie. To nie zdrada, to gorzka prawda. Radzę póki to jeszcze możliwe, ratować to co do uratowania - życie i ochrona naszych rodzin."
Wieczorem nie było już grupy oporu, wszyscy rozeszli się do domów. Erwin Lohrke z Gwdy Wielkiej wiedział, że jego rodzina ewakuowała się do teścia Büllowa do wsi Sparsee (Spore), ruszył w tamtym kierunku i ukrył się w lesie niedaleko domu.
Wieczorem, kawalerzyści rosyjscy wyrzucają wojska niemieckie z Turowa. W Szczecinku odgłosy walki bardzo się nasiliły, a sowiecki patrol zwiadowczo-szturmowy doszedł już do zamiejskiej strony wiaduktu ul. Sikorskiego. Niemieccy saperzy przygotowywali w nocy wysadzenie wiaduktu jako zapory przeciwczołgowej od strony miasta. Jednak na dworcu stało jeszcze parę pociągów gotowych do odjazdu. Istniało niebezpieczeństwo, że po wysadzeniu mostu nie będą mogły już wyjechać, a wśród nich również pociąg pancerny z działami przeciwlotniczymi i czołgami, które częściowo nie mogły już jeździć. Pracownicy stacji kolejowej nawiązywali kontakt z oficerem z oddziału saperów, aby przeciągano wysadzenie mostu tak długo jak się da, aż ostatnie cztery pociągi przekroczą linię mostu.
godzina 23.41 szczecinecki dworzec: wyjechały jeszcze dwa ostatnie pociągi ewakuacyjne w kierunku Dalęcina, „na oko” nie uwzględniając sygnałów, z umiarkowaną prędkością ok. 15 km/h.
w nocy z 26 na 27 lutego pułkownik Edgar Puaud zebrał swoich oficerów. Rosjanie już poważnie zagrażali Szczecinkowi. Podjęto decyzję ewakuacji miasta i zreorganizowania dywizji Charlemagne w Białogardzie. Oznaczało to 80 kilometrowy marsz odwrotowy na północ. Został on wyznaczony już na 7 rano dnia następnego.
27.02.1945
około godziny 1:00 wydano rozkaz ponownego załadunku artylerii i dział obrony przeciwlotniczej Charlemagne na pociąg odjeżdżający do Białogardu. Chwilę później jeden z oficerów sztabowych poszedł obudzić podporucznika SS Raymonda Daffas’a i przekazał mu powyższe wytyczne. Już na stacji kolejowej, wraz z jej szefem, szybko ruszyli na poszukiwania niezbędnych lawet kolejowych, które zresztą szybko się odnalazły. Załadunek został rozpoczęty.
po godzinie 1:00 przez miasto rozpoczęła przemarsz artyleria polowa i przeciwlotnicza francuskich ochotników z rozbitej wcześniej 33 Dywizji Grenadierów SS Charlemage. Podążała ona do rejonu koncentracji w Białogardzie. Dowódca Francuzów Oberführer Paud na prośbę Niemców wydzielił ze swojej jednostki po jednej baterii artylerii przeciwlotniczej i przeciwpancernej dla wzmocnienia pułku Sanna.
o godzinie 1:38 przyjechał pociąg pospieszny nr 585 z kierunku zachodniego od strony stacji Jelenino.
o godz. 2.25 na zachód w kierunku Jelenina, odjeżdża pociąg nr 96900 jako pociąg z uszkodzonymi wagonami. Potem ruch w tym kierunku zamiera ostatecznie.
około godz. 3:00 nastąpił pierwszy atak Rosjan. Na przesmyk między jeziorami Trzesiecko i Wilczkowo uderzyły 86 i 121 pułki kawalerii. Natrafiły one na silny ogień broni maszynowej z ulokowanych tu schronów bojowych i wycofały się. Zapewne na odgłos walki pozostała w mieście ludność rzuciła się do ucieczki. o 3:00 pogrążonych we śnie w koszarach przy ówczesnej Deutsche Strasse (dzisiejsza ul. Słowiańska) żołnierzy obudził alarm. Można już było usłyszeć metaliczny dźwięk gąsienic czołgowych. Pod baczną opieką pociągu pancernego, który opuścił dworzec i zajął pozycję u wyjścia do miasta, trwał załadunek uzbrojenia SS Charlemagne.
Wczesny ranek, sytuacja na szczecineckim dworcu: Zaczyna się. Skąd właściwie przyszedł rozkaz ewakuacji? Sowieci przekroczyli już linię kolejową po zachodniej stronie dworca. Szybko jeszcze obudzono kilku kolegów kolejarzy, którzy spali w domu.
ok. 5.55, odjechał ostatni pociąg z numerem pociągu. Zaraz za nim wyjechał ze Szczecinka pociąg utrzymania ruchu, który zabrał jeszcze naprędce poinformowanych i ostatnich mających służbę kolejarzy pracujących na szczecineckim dworcu. Ten pociąg zatrzymał się jeszcze szybko przy nastawni, aby zabrać pracującego tam do ostatnich chwil kolejarza.
Godzina 6:20 ze szczecineckiego dworca kolejowego wyjechał pociąg ze sprzętem ratunkowym, (w/g maszynisty Tiete z jego notesu)(pociąg wpisany do rejestru bez podania czasu, ponieważ nie było już dyżurnego ruchu w Szczecinku)
Godzina 6:25 ze szczecineckiego dworca kolejowego wyjechał pociąg pancerny w kierunku Białogard/Kołobrzeg (zapisek ołówkiem w księdze rejestru pociągów)(pociąg wpisany do rejestru bez podania czasu, ponieważ nie było już dyżurnego ruchu w Szczecinku).
przed świtem Armia Czerwona ponowiła atak tym razem wzdłuż ulicy Szczecińskiej (kawaleria i czołgi 207 batalionu) Następny atak wyprowadziły szwadrony 65 pułk kawalerii, które zaatakowały dworzec kolejowy. Po krótkim ostrzale artyleryjskim spieszeni artylerzyści zdobyli 2 linie okopów i opanowali stację. W walce tej zginął m.in. major Tkaczenko. ok. 8:00, SS Charlemagne: przeciwnik rozwinął wreszcie swój atak. Pociąg pancerny odjechał już wcześniej do Kołobrzegu, ciągnąc ze sobą załadowane francuską artylerią wagony. Był do tego niejako zmuszony gdyż zabrakło lokomotyw! Czas ku temu był najwyższy. Kompania przeciwlotnicza podporucznika Fayarda ledwo załadowała się na powrót do wagonów a już w okolicy dworca zaroiło się od sowieckich czołówek. Wedle jednego ze świadków kanonierzy przygotowywali jeszcze ładunek na kolejowych lawetach na dworcu, kiedy na peron wpadli sowieccy żołnierze.
Artylerzyści zamiast podążyć za swoim sprzętem, stali się prostymi grenadierami. Ostatecznie, przez Bobolice i Koszalin, pociąg pancerny osiągnął portowe miasto Kołobrzeg nad brzegiem Morza Bałtyckiego, gdzie elementy omawianej artylerii będą użyte do obrony miejscowej twierdzy.
O godzinie siódmej, zgodnie z planem, czołówki dywizji opuszczają koszary i obierają kierunek na Białogard. Atmosfera alarmu powraca nagle, gdy dobiega informacja o sowieckich czołgach, które na północ od miasta przecięły drogę do Kołobrzegu. To diametralnie zmieniło sytuację. W tym momencie katastrofa wisiała w powietrzu, lecz przeciwnik nie zdecydował się jednak na dalsze kontynuowanie natarcia w stronę miasta. Tuż przed ósmą II batalion z 58 pułku opuścił Szczecinek jako ostatnie składniki dywizji.
w godzinach porannych, komendant miasta – Kropp zwrócił się do pułkownik Edgara Puaud’a z prośbą o wydzielenie jednego batalionu w celu osłony ewakuowanej ludności cywilnej i ostatnich, niezaangażowanych w walkę jednostek niemieckich. Mimo, że cała dywizja była już w drodze, decyduje się on na wydzielenie „batalionu marszowego” i skierowanie go z powrotem na linię obrony w Szczecinku. Ochotnicy desperacko potrzebowali czasu. Zwracając się do oficerów sztabowych, dowódca rozkazał porucznikowi SS Dauphin sformowanie improwizowanego oddziału z elementów będących najbliżej miasta. W ten sposób powstał słaby batalion w składzie:
- kompania przeciwlotnicza pod dowództwem podporucznika SS Fayard’a
- 4 kompania z 58 pułku – porucznika SS Dartan’a
- 10 kompania z 58 pułku – grenadierzy pancerni st. sierżanta Gerard’a.
godziny południowe, walki na szczecineckim dworcu wspomina Christian de la Maziere, francuz z SS Charlemagne: "Pojawił się jakiś ważny węzeł kolejowy. Ważna stacja Neu- Stettin. Jeszcze nie dojechaliśmy na dworzec a już ogłuszyły nas detonacje. Pomyśleliśmy: sowieckie lotnictwo. Wyskoczyliśmy na tory- ja jeden z pierwszych. Wpadłem prosto na dwóch „iwanów”. „Ręce do góry!”- i już jestem jeńcem. Byli wspaniale uzbrojeni, z pepeszami w garści. Wepchnęli mnie do jakiejś komórki ze składem lamp. Z twarzą przy ścianie zesztywniałem. Cały i zdrowy. Niewątpliwie dzięki szlifom oficerskim. Będą chcieli mnie wpierw przesłuchać. Na szczęście w wagonie wszystko widzieli. Strzelają do Ruskich- skutecznie. Ten niewielki oddział, jak się okazało, dał się awanturniczo powieść pędowi sowieckiej ofensywy. Nasz konwój był dla nich przykrą niespodzianką. Musieli czym prędzej się ukryć i zwiewać co sił w nogach.
o godz. 14.00, silny ogień rosyjskiej dywizyjnej i korpusowej artylerii, uderza na przeciwnika, zajmującego południowe dzielnice miasta i na pozycje artylerii znajdujące się w północnej części miasta. (...) We wschodniej części miasta wiódł ciężkie boje, tylko co wprowadzony do boju drugiego rzutu, 65 Pułk Kawalerii ppłk Kostynicza. Szczególnie udane były działania jego pierwszego szwadronu pod dowództwem st. lejtnanta Łazarewa.
około godziny 15:00 miasto właściwie już było opanowane przez Rosjan. Broniły się jedynie pojedyncze izolowane grupki Niemców.
o godzinie 17.00 po ciężkich walkach ulicznych, pokonując barykady, 65 Pułk Kawalerii opanował rejon kolejowy oraz dworzec.
godzina 17:30, po zdobyciu dworca część 65 pułku pod dowództwem st. Lejtnanta Batowa kontynuowała natarcie wzdłuż ul. Gdańskiej i Piłsudskiego, druga pod dowództwem Grigoriewa (?) atakowała ulicą Wyszyńskiego. Oddział ten wzmocniły 3 czołgi i 3 działa samobieżne. Pierwszy szwadron 65 pułku pod dowództwem st. lejtnanta Łazariewa uderzył na miasto od strony cmentarza i tu podobno rozegrały się najkrwawsze walki. Wreszcie jeszcze inne szwadrony tego pułku obeszły miasto od północy i uderzyły od strony ul. Koszalińskiej. o 18.00 szwadron pułku rozpoczął boje o północną część miasta. 86 Pułk Kawalerii ppłk Jesionowa i 121 Pułk Kawalerii ppłk Potiomkina, prowadząc ciężkie uliczne walki systematycznie szli naprzód w kierunku południowej części miasta. W walkach ulicznych przechodzono od domu do domu. Należało brać je szturmem lub niszczyć ogniem czołgów i broni pancernej. Specjalnie wydzielone grupy żołnierzy kawalerzystów smoleńców, broniły czołgi od niemieckich pancerfaustów i likwidowały przeciwczołgowe zapory przeciwnika. W końcu dnia obrona przeciwnika została złamana śmiałym uderzeniem klinowym pułków kawaleryjskich i specjalnymi grupami przystosowanymi do walk ulicznych. Mimo to, bój o miasto trwał nadal. Widać było, że przeciwnik nie posiada już żadnych szans obrony oraz bojowego ducha swoich żołnierzy. Pod silnym frontalnym uderzeniem smoleńców oraz w związku z wyjściem na drogi wylotowe z miasta 5 Kawaleryjskiej Dywizji.
Również o godz. 18 dzwony kościoła mariackiego oznajmiły, że miasto zostało wzięte.
o godz. 20.00 wojska niemieckie porzucają swoje obronne pozycje rozpoczynając odwrót ze Szczecinka.
o 21.00 pułki 32 Kawaleryjskiej Dywizji w pełni opanowały miasto Szczecinek i wyszły na jego północne dzielnice.
o 22.00 wszystko zostało zakończone i zameldowano dowódcy frontu marszałkowi Rokossowskiemu, że Szczecinek – silny punkt oporu przeciwnika w systemie pomorskich umocnień - został wzięty uderzeniem 32 Smoleńskiej Dywizji Kawalerii z południowego wschodu i południa, przy współdziałaniu z jednostkami 5KD, które obchodziły zachodnie części miasta niszcząc cofające się z miasta ostatki wojsk przeciwnika.
28.02.1945
o godzinie 1.20 został wysłany meldunek o utracie Szczecinka, przez gen. Rausa do Kwatery Głównej OKH w Zossen. Naczelne dowództwo nie rozumiejąc powagi sytuacji kazało sobie zameldować, jak mogło dojść do przełamania dobrze rozbudowanej Pozycji Pomorskiej.
01.03.1945
w gazecie Głos Ludu - Pismo Polskiej Partii Robotniczej, ukazała się ta notka prasowa.
26.02.1945
Rano z granic Lędyczka, Raciborza (dawna nazwa Okonka) Armia Czerwona wyruszyła rozbić nieprzyjaciela oraz rozpoczęła atak w celu zdobycia miejscowości Gwda i Szczecinek. Tego samego dnia dotarła na przedmieścia Szczecinka cudem uratowana z okrążonej Piły niemiecka grupa wojsk ppłk. Sanna i zajęła pozycje obronne na południowych peryferiach Szczecinka.
Do godz. 10.00, korpus Armii Czerwonej zakończył przegrupowanie dywizji. 32 Dywizja otrzymała rozkaz przerwania obrony przeciwnika na odcinku Lotynia. Rozkaz brzmiał: Atakować w kierunku na Lotyń, Szczecinek z głównym uderzeniem z południowego wschodu i południa. Odczuwało się bliskość Bałtyku. Był luty a już było cieplej, topniał śnieg i mgła ograniczała widoczność, nie pozwalając korzystać z lotnictwa.
ok 13:00 sytuacja na szczecineckim dworcu kolejowym: Odgłosy bitwy coraz bardziej się wzmagają. Oficerowie Wehrmachtu mają lepszą orientację i namawiają do ogólnego wymarszu. Po południowej stronie dworca w wielkim pośpiechu ustawiane są uszkodzone wagony jako zapora przeciwczołgowa. Oddziały bojowe biegają dookoła. Paru cywilów pyta o następny pociąg, który już nie jedzie. Ranni i uciekinierzy marzną na zimnym peronie. Wtedy nadlatują samoloty szturmowe, które na szczęście już nie atakują; chcą też obserwować. Od strony miasta słychać silne detonacje od wysadzania lodu na jeziorze Trzesiecko. Ma to przeszkodzić wtargnięciu Armii Czerwonej po lodzie. Ostateczny chaos nadchodził powoli ale pewnie.
O 14.00 rozpoczął się atak mający na celu opanowanie Szczecinka. Zaczęto od silnego ognia artyleryjskiego. Do szturmu poszli spieszeni kawalerzyści i 121 Pułków Kawaleryjskich wspierani czołgami Pułku Czołgów i przeciwczołgową artylerią.
O 15.00 Armia Czerwona zajęła Lotyń.
Szczecinka miały bronić oddziały 15 Dyw. SS, pułki Schneider i Niderlandy, oraz dwie kompanie miejscowego Volkssturmu. Całością ok. 2000 żołnierzy dowodził pułk. Kropp. Wartość bojowa żołnierzy niemieckich nie była zbyt duża. Wojska regularne stanowiły zlepek wcześniej rozbitych oddziałów, pośpiesznie zreorganizowanych w obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa. Część z nich to Volkssturm rodzaj pospolitego ruszenia. Nie bez wpływu na morale żołnierzy, były ciągłe klęski ponoszone przez Wehrmacht, w szczególności zaś przełamanie frontu w okolicach Chojnic.
około godziny 18.00, Christian de la Maziere, który właśnie wysiadł na szczecineckim dworcu powracając z kursu oficerskiego w Czechach :
Zamieszanie i łoskot przyciągnęły jakichś chłopaków z 33 dywizji grenadierów pancernych SS Charlemagne. Doskakujemy do nich:
-Co tu robicie?
- Cofamy się.
- A Czarne?
- Biliśmy się tam jeszcze wczesnym popołudniem. Teraz chyba już po wszystkim.
- A nasz sprzęt?
- Jaki sprzęt! My nawet nie mieliśmy ciężarówek. Jak wysiedliśmy, Ruscy byli o kilka kilometrów i z miejsca nas wykurzyli.
Po ponad 130 latach ziemia szczecinecka znowu nasiąknie krwią francuskich żołnierzy. Ponownie będą oni wracać ze wschodu, ze złamanymi marzeniami, miotani srogą zimą i trawieni chorobami.
ok 19:00, grupa Volkssturmu przebywała na górce cmentarza u wjazdu do Szczecinka. Pluton ten składał się z osób starszych samych rolników, wartość bojowa niska, wśród nich znajdował się Erwin Lohrke najmłodszy w grupie, czterdziestoletni rolnik z Gwdy Wielkiej. Uzbrojeni byli w jakieś muzealne karabiny, dwa panzerfausty i parę sztuk broni krótkiej. Siedząc na górce mieli dobre pole obserwacji, przez dwa dni oglądali odwrót regularnej armii niemieckiej. Obserwując tę ucieczkę jeden z volkssrtumowców stwierdził.
"Kameraden, widzieliście co się dzieje. Jeżeli zwiały czołgi i armaty, samochody i tysiące ludzi, to jak nasza grupa ma zatrzymać tę ogromną armię Iwanów? Oddamy parę strzałów i zginiemy. Mamy dwie możliwości: albo zginąć, albo zwiać do domów, przeżyć i pracować dalej na tej ziemi. Robić najlepiej to, co robimy całe życie. To nie zdrada, to gorzka prawda. Radzę póki to jeszcze możliwe, ratować to co do uratowania - życie i ochrona naszych rodzin."
Wieczorem nie było już grupy oporu, wszyscy rozeszli się do domów. Erwin Lohrke z Gwdy Wielkiej wiedział, że jego rodzina ewakuowała się do teścia Büllowa do wsi Sparsee (Spore), ruszył w tamtym kierunku i ukrył się w lesie niedaleko domu.
Wieczorem, kawalerzyści rosyjscy wyrzucają wojska niemieckie z Turowa. W Szczecinku odgłosy walki bardzo się nasiliły, a sowiecki patrol zwiadowczo-szturmowy doszedł już do zamiejskiej strony wiaduktu ul. Sikorskiego. Niemieccy saperzy przygotowywali w nocy wysadzenie wiaduktu jako zapory przeciwczołgowej od strony miasta. Jednak na dworcu stało jeszcze parę pociągów gotowych do odjazdu. Istniało niebezpieczeństwo, że po wysadzeniu mostu nie będą mogły już wyjechać, a wśród nich również pociąg pancerny z działami przeciwlotniczymi i czołgami, które częściowo nie mogły już jeździć. Pracownicy stacji kolejowej nawiązywali kontakt z oficerem z oddziału saperów, aby przeciągano wysadzenie mostu tak długo jak się da, aż ostatnie cztery pociągi przekroczą linię mostu.
godzina 23.41 szczecinecki dworzec: wyjechały jeszcze dwa ostatnie pociągi ewakuacyjne w kierunku Dalęcina, „na oko” nie uwzględniając sygnałów, z umiarkowaną prędkością ok. 15 km/h.
w nocy z 26 na 27 lutego pułkownik Edgar Puaud zebrał swoich oficerów. Rosjanie już poważnie zagrażali Szczecinkowi. Podjęto decyzję ewakuacji miasta i zreorganizowania dywizji Charlemagne w Białogardzie. Oznaczało to 80 kilometrowy marsz odwrotowy na północ. Został on wyznaczony już na 7 rano dnia następnego.
27.02.1945
około godziny 1:00 wydano rozkaz ponownego załadunku artylerii i dział obrony przeciwlotniczej Charlemagne na pociąg odjeżdżający do Białogardu. Chwilę później jeden z oficerów sztabowych poszedł obudzić podporucznika SS Raymonda Daffas’a i przekazał mu powyższe wytyczne. Już na stacji kolejowej, wraz z jej szefem, szybko ruszyli na poszukiwania niezbędnych lawet kolejowych, które zresztą szybko się odnalazły. Załadunek został rozpoczęty.
po godzinie 1:00 przez miasto rozpoczęła przemarsz artyleria polowa i przeciwlotnicza francuskich ochotników z rozbitej wcześniej 33 Dywizji Grenadierów SS Charlemage. Podążała ona do rejonu koncentracji w Białogardzie. Dowódca Francuzów Oberführer Paud na prośbę Niemców wydzielił ze swojej jednostki po jednej baterii artylerii przeciwlotniczej i przeciwpancernej dla wzmocnienia pułku Sanna.
o godzinie 1:38 przyjechał pociąg pospieszny nr 585 z kierunku zachodniego od strony stacji Jelenino.
o godz. 2.25 na zachód w kierunku Jelenina, odjeżdża pociąg nr 96900 jako pociąg z uszkodzonymi wagonami. Potem ruch w tym kierunku zamiera ostatecznie.
około godz. 3:00 nastąpił pierwszy atak Rosjan. Na przesmyk między jeziorami Trzesiecko i Wilczkowo uderzyły 86 i 121 pułki kawalerii. Natrafiły one na silny ogień broni maszynowej z ulokowanych tu schronów bojowych i wycofały się. Zapewne na odgłos walki pozostała w mieście ludność rzuciła się do ucieczki. o 3:00 pogrążonych we śnie w koszarach przy ówczesnej Deutsche Strasse (dzisiejsza ul. Słowiańska) żołnierzy obudził alarm. Można już było usłyszeć metaliczny dźwięk gąsienic czołgowych. Pod baczną opieką pociągu pancernego, który opuścił dworzec i zajął pozycję u wyjścia do miasta, trwał załadunek uzbrojenia SS Charlemagne.
Wczesny ranek, sytuacja na szczecineckim dworcu: Zaczyna się. Skąd właściwie przyszedł rozkaz ewakuacji? Sowieci przekroczyli już linię kolejową po zachodniej stronie dworca. Szybko jeszcze obudzono kilku kolegów kolejarzy, którzy spali w domu.
ok. 5.55, odjechał ostatni pociąg z numerem pociągu. Zaraz za nim wyjechał ze Szczecinka pociąg utrzymania ruchu, który zabrał jeszcze naprędce poinformowanych i ostatnich mających służbę kolejarzy pracujących na szczecineckim dworcu. Ten pociąg zatrzymał się jeszcze szybko przy nastawni, aby zabrać pracującego tam do ostatnich chwil kolejarza.
Godzina 6:20 ze szczecineckiego dworca kolejowego wyjechał pociąg ze sprzętem ratunkowym, (w/g maszynisty Tiete z jego notesu)(pociąg wpisany do rejestru bez podania czasu, ponieważ nie było już dyżurnego ruchu w Szczecinku)
Godzina 6:25 ze szczecineckiego dworca kolejowego wyjechał pociąg pancerny w kierunku Białogard/Kołobrzeg (zapisek ołówkiem w księdze rejestru pociągów)(pociąg wpisany do rejestru bez podania czasu, ponieważ nie było już dyżurnego ruchu w Szczecinku).
przed świtem Armia Czerwona ponowiła atak tym razem wzdłuż ulicy Szczecińskiej (kawaleria i czołgi 207 batalionu) Następny atak wyprowadziły szwadrony 65 pułk kawalerii, które zaatakowały dworzec kolejowy. Po krótkim ostrzale artyleryjskim spieszeni artylerzyści zdobyli 2 linie okopów i opanowali stację. W walce tej zginął m.in. major Tkaczenko. ok. 8:00, SS Charlemagne: przeciwnik rozwinął wreszcie swój atak. Pociąg pancerny odjechał już wcześniej do Kołobrzegu, ciągnąc ze sobą załadowane francuską artylerią wagony. Był do tego niejako zmuszony gdyż zabrakło lokomotyw! Czas ku temu był najwyższy. Kompania przeciwlotnicza podporucznika Fayarda ledwo załadowała się na powrót do wagonów a już w okolicy dworca zaroiło się od sowieckich czołówek. Wedle jednego ze świadków kanonierzy przygotowywali jeszcze ładunek na kolejowych lawetach na dworcu, kiedy na peron wpadli sowieccy żołnierze.
Artylerzyści zamiast podążyć za swoim sprzętem, stali się prostymi grenadierami. Ostatecznie, przez Bobolice i Koszalin, pociąg pancerny osiągnął portowe miasto Kołobrzeg nad brzegiem Morza Bałtyckiego, gdzie elementy omawianej artylerii będą użyte do obrony miejscowej twierdzy.
O godzinie siódmej, zgodnie z planem, czołówki dywizji opuszczają koszary i obierają kierunek na Białogard. Atmosfera alarmu powraca nagle, gdy dobiega informacja o sowieckich czołgach, które na północ od miasta przecięły drogę do Kołobrzegu. To diametralnie zmieniło sytuację. W tym momencie katastrofa wisiała w powietrzu, lecz przeciwnik nie zdecydował się jednak na dalsze kontynuowanie natarcia w stronę miasta. Tuż przed ósmą II batalion z 58 pułku opuścił Szczecinek jako ostatnie składniki dywizji.
w godzinach porannych, komendant miasta – Kropp zwrócił się do pułkownik Edgara Puaud’a z prośbą o wydzielenie jednego batalionu w celu osłony ewakuowanej ludności cywilnej i ostatnich, niezaangażowanych w walkę jednostek niemieckich. Mimo, że cała dywizja była już w drodze, decyduje się on na wydzielenie „batalionu marszowego” i skierowanie go z powrotem na linię obrony w Szczecinku. Ochotnicy desperacko potrzebowali czasu. Zwracając się do oficerów sztabowych, dowódca rozkazał porucznikowi SS Dauphin sformowanie improwizowanego oddziału z elementów będących najbliżej miasta. W ten sposób powstał słaby batalion w składzie:
- kompania przeciwlotnicza pod dowództwem podporucznika SS Fayard’a
- 4 kompania z 58 pułku – porucznika SS Dartan’a
- 10 kompania z 58 pułku – grenadierzy pancerni st. sierżanta Gerard’a.
godziny południowe, walki na szczecineckim dworcu wspomina Christian de la Maziere, francuz z SS Charlemagne: "Pojawił się jakiś ważny węzeł kolejowy. Ważna stacja Neu- Stettin. Jeszcze nie dojechaliśmy na dworzec a już ogłuszyły nas detonacje. Pomyśleliśmy: sowieckie lotnictwo. Wyskoczyliśmy na tory- ja jeden z pierwszych. Wpadłem prosto na dwóch „iwanów”. „Ręce do góry!”- i już jestem jeńcem. Byli wspaniale uzbrojeni, z pepeszami w garści. Wepchnęli mnie do jakiejś komórki ze składem lamp. Z twarzą przy ścianie zesztywniałem. Cały i zdrowy. Niewątpliwie dzięki szlifom oficerskim. Będą chcieli mnie wpierw przesłuchać. Na szczęście w wagonie wszystko widzieli. Strzelają do Ruskich- skutecznie. Ten niewielki oddział, jak się okazało, dał się awanturniczo powieść pędowi sowieckiej ofensywy. Nasz konwój był dla nich przykrą niespodzianką. Musieli czym prędzej się ukryć i zwiewać co sił w nogach.
o godz. 14.00, silny ogień rosyjskiej dywizyjnej i korpusowej artylerii, uderza na przeciwnika, zajmującego południowe dzielnice miasta i na pozycje artylerii znajdujące się w północnej części miasta. (...) We wschodniej części miasta wiódł ciężkie boje, tylko co wprowadzony do boju drugiego rzutu, 65 Pułk Kawalerii ppłk Kostynicza. Szczególnie udane były działania jego pierwszego szwadronu pod dowództwem st. lejtnanta Łazarewa.
około godziny 15:00 miasto właściwie już było opanowane przez Rosjan. Broniły się jedynie pojedyncze izolowane grupki Niemców.
o godzinie 17.00 po ciężkich walkach ulicznych, pokonując barykady, 65 Pułk Kawalerii opanował rejon kolejowy oraz dworzec.
godzina 17:30, po zdobyciu dworca część 65 pułku pod dowództwem st. Lejtnanta Batowa kontynuowała natarcie wzdłuż ul. Gdańskiej i Piłsudskiego, druga pod dowództwem Grigoriewa (?) atakowała ulicą Wyszyńskiego. Oddział ten wzmocniły 3 czołgi i 3 działa samobieżne. Pierwszy szwadron 65 pułku pod dowództwem st. lejtnanta Łazariewa uderzył na miasto od strony cmentarza i tu podobno rozegrały się najkrwawsze walki. Wreszcie jeszcze inne szwadrony tego pułku obeszły miasto od północy i uderzyły od strony ul. Koszalińskiej. o 18.00 szwadron pułku rozpoczął boje o północną część miasta. 86 Pułk Kawalerii ppłk Jesionowa i 121 Pułk Kawalerii ppłk Potiomkina, prowadząc ciężkie uliczne walki systematycznie szli naprzód w kierunku południowej części miasta. W walkach ulicznych przechodzono od domu do domu. Należało brać je szturmem lub niszczyć ogniem czołgów i broni pancernej. Specjalnie wydzielone grupy żołnierzy kawalerzystów smoleńców, broniły czołgi od niemieckich pancerfaustów i likwidowały przeciwczołgowe zapory przeciwnika. W końcu dnia obrona przeciwnika została złamana śmiałym uderzeniem klinowym pułków kawaleryjskich i specjalnymi grupami przystosowanymi do walk ulicznych. Mimo to, bój o miasto trwał nadal. Widać było, że przeciwnik nie posiada już żadnych szans obrony oraz bojowego ducha swoich żołnierzy. Pod silnym frontalnym uderzeniem smoleńców oraz w związku z wyjściem na drogi wylotowe z miasta 5 Kawaleryjskiej Dywizji.
Również o godz. 18 dzwony kościoła mariackiego oznajmiły, że miasto zostało wzięte.
o godz. 20.00 wojska niemieckie porzucają swoje obronne pozycje rozpoczynając odwrót ze Szczecinka.
o 21.00 pułki 32 Kawaleryjskiej Dywizji w pełni opanowały miasto Szczecinek i wyszły na jego północne dzielnice.
o 22.00 wszystko zostało zakończone i zameldowano dowódcy frontu marszałkowi Rokossowskiemu, że Szczecinek – silny punkt oporu przeciwnika w systemie pomorskich umocnień - został wzięty uderzeniem 32 Smoleńskiej Dywizji Kawalerii z południowego wschodu i południa, przy współdziałaniu z jednostkami 5KD, które obchodziły zachodnie części miasta niszcząc cofające się z miasta ostatki wojsk przeciwnika.
28.02.1945
o godzinie 1.20 został wysłany meldunek o utracie Szczecinka, przez gen. Rausa do Kwatery Głównej OKH w Zossen. Naczelne dowództwo nie rozumiejąc powagi sytuacji kazało sobie zameldować, jak mogło dojść do przełamania dobrze rozbudowanej Pozycji Pomorskiej.
01.03.1945
w gazecie Głos Ludu - Pismo Polskiej Partii Robotniczej, ukazała się ta notka prasowa.