"Latające butelki"- demokracja po szczecinecku

Dyskusje na temat najnowszej, powojennej historii Szczecinka.
Tomisław
Posts: 214
Joined: 21 Aug 2007, 20:01
Location: Szczecinek, Poznań

"Latające butelki"- demokracja po szczecinecku

Post by Tomisław »

Polecam Waszej uwadze następujący artykuł sprzed piętnastu laty:

http://new-arch.rp.pl/artykul/39136_But ... _woli.html" onclick="window.open(this.href);return false;

Interesuje mnie szczególnie opinia jednego z użytkowników forum, chcąc nie chcąc bohatera tamtych wydarzeń. Wiem, że tematyka trąci polityką w najczystszym wydaniu, jednakowoż potraktowałbym to wydarzenie także jako fakt historyczny, który na swój sposób obrazował początki samorządności w wydaniu szczecineckim. Ciekawi mnie czy pewne zarysowane wówczas podziały, dzisiaj mocno wyblakłe, nadal mają wpływ na politykę lokalną? Frapujące okoliczności, porównania do "nocnej zmiany". Ciekawe kiedy pierwszy historyk się o to wszystko upomni?
CEZAR
Posts: 264
Joined: 26 Jan 2008, 22:59
Location: od zawsze stąd

Re: "Latające butelki"- demokracja po szczecinecku

Post by CEZAR »

sory????
pierwszy historyk?
Mario
Posts: 991
Joined: 20 Mar 2005, 21:27
Location: Szczecinek
Contact:

Re: "Latające butelki"- demokracja po szczecinecku

Post by Mario »

cezi - nie wchłaniaj już dzisiaj :) - jutro wytrzeźwiejesz, przeczytasz od nowa i zrozumiesz !!!
łączę się w bulu i dziękuję za obiat
Pozdrawiam
Mario
Tomisław
Posts: 214
Joined: 21 Aug 2007, 20:01
Location: Szczecinek, Poznań

Re: "Latające butelki"- demokracja po szczecinecku

Post by Tomisław »

CEZAR wrote:sory????
pierwszy historyk?


A ktoś już opracował ostatnie dziesięciolecie? W ogóle zabrał się za próbę opisania? Bo może wszystko będzie w kolejnej monografii o Szczecinku?
Stach
Posts: 3717
Joined: 28 Jan 2007, 23:31

Re: "Latające butelki"- demokracja po szczecinecku

Post by Stach »

O ile mam dość mieszane uczucia przeglądając pierwszy tom monografii, to z niepokojem czekam na tom drugi. Nie wiem zresztą, czy autorzy wyjdą poza "peerel" i odważą się zanalizować okres Polski suwerennej.
User avatar
Igor
Posts: 350
Joined: 29 Dec 2007, 14:47
Location: Szczecinek

Re: "Latające butelki"- demokracja po szczecinecku

Post by Igor »

Po tym zdarzeniu Pan Redaktor Irek Markanicz już wtedy w Gawexie (hmm chyba , ze to był Red. Subocz?, ale chyba nie...), biegał z mikrofonem po centrum i pytał "Czy wie Pani/Pan co się wydarzyło??" Niektórzy wiedzieli, niektórzy nie...wypowiadało się wtedy też kilku byłych i obecnych (wtedy) radnych. Pamiętam ten program jakby był wczoraj...
Tomisław
Posts: 214
Joined: 21 Aug 2007, 20:01
Location: Szczecinek, Poznań

Re: "Latające butelki"- demokracja po szczecinecku

Post by Tomisław »

Nie wiem czy nie zapisać do szczecineckich legend historii o dowiezieniu aż z Francji jednego z radnych na arcyważne głosowanie w sprawie wyboru burmistrza. W ogóle to wychodzenie z sali radnych SLD i UPR miało raczej charakter politycznej manifestacji i obrania taktyki na tak zwane przeczekanie przeciwnika.
Wiecheć
Posts: 44
Joined: 24 Apr 2007, 14:14
Location: Szczecinek

Re: "Latające butelki"- demokracja po szczecinecku

Post by Wiecheć »

Przywołany na wstępie artykuł z "Rzepy" zawierał niestety (piszę niestety, gdyż i wówczas i teraz jestem prenumeratorem tego dziennika) błędne informacje.
Tak naprawdę ani przez moment nie wchodziła w grę koalicja UPR i SLD. Gra szła o to, by Szczecinek uchronić od wyboru (przez radnych - taka wówczas była procedura) M.T.Golińskiego na burmistrza. Spotkania odbywały się m.in. w salce katechetycznej kościoła pw Ducha Świętego. Uczestniczyli w nim przedstawiciele Wspólnoty Samorządowej i Prawicy dla Szczecinka. Obecny był też p.J.Hardie-Douglas. Wtedy wielki orędownik M.T.Golińskiego, a potem (gdy nieco przejrzał na oczy) jego (prawie) śmiertelny wróg. Tyle, że na to potrzeba było wiele lat.
Ale do wspomnień wróćmy. Nie doszło do porozumienia, mimo mediacji ojca Leśniaka. Przedstawiciele Prawicy dla Szczecinka wskazali na to, że wśród potencjalnych koalicjantów jest osoba podejrzewana o współpracę ze służbami. Dzisiaj ta osoba nie żyje, więc nie może się bronić - stąd pominę nazwisko.\Ojciec Leśniak też o tym wiedział i był to jeden z powodów nieodebrania przez Niego tytułu "Zasłużony dla Szczecinka". Rozważano wariant innego kandydata na burmistrza - późniejszego komisarza miasta.
Co do rozpadu Prawicy dla Szczecinka, jak to rzeczowo opisał w rozmowie ze mną Grześ Misiakowski :"wyście poszli spać o północy, a myśmy o czwartej rano.
Co do butelek - temat był dość dobrze znany. Płyn tylko śmierdział i nie miał możliwości się zapalić. Zapewne chodziło o wystraszenie i zniechęcenie radnych Wspólnoty.
Ten haniebny czyn został potępiony przez wszystkich radnych i wszystkie ugrupowania polityczne w mieście.
Dalsza obstrukcja mająca na celu niedopuszczenie do wyboru M.T.Golińskiego na burmistrza trwała dotąd, aż miastu zaczął grozić komisarz. Wtedy radni UPR-u (wydzielił się z Prawnicy 4-osobowy klub ) podjęli decyzję poparcia M.T.Golińskiego absolutnie bez żadnych korzyści dla siebie. Warunkiem była obniżka podatków i kilka innych z programu pod jakim radni UPR startowali w wyborach.
Radny Elegańczyk opuścił klub SLD i po krótkim epizodzie jako radny niezależny (ale siedzący przy UPR !) przystąpił do klubu Wspólnoty Samorządowej.
Sprawę głosowania w Sylwestra i wyjazdu 2 samochodów osobowych z Polspanu do Francji - opiszę przy najbliższej okazji.
Tomisław
Posts: 214
Joined: 21 Aug 2007, 20:01
Location: Szczecinek, Poznań

Re: "Latające butelki"- demokracja po szczecinecku

Post by Tomisław »

Wspomniane wyżej spotkania w salce katechetycznej z ojcem Leśniakiem bardziej kojarzą mi się z pierwszymi wyborami samorządowymi w Szczecinku w maju 1990 r. (i późniejsze msze w intencji "ojców i matek miasta"). Zresztą parafia pw "Ducha Świętego" była nieformalnym sztabem obozu solidarnościowego- Komitetu Obywatelskiego "Solidarność". Uważam, że kandydatura Mariana Golińskiego na urząd burmistrza miasta to efekt kompromisu pomiędzy ludźmi dawnego KIK a związkowcami, działaczami Zarządu Oddziału NSZZ "S". Leśnik, kandydat środka, nie utożsamiany nazbyt z którąkolwiek ze stron acz z wyraźnie zakreślonymi sympatiami pro "S". W sumie dziwię się, że i po 4 latach potrzebowaliście Państwo ponownie mediacji ze strony Kościoła katolickiego. Ciekawi mnie, jaka była opinia księży na temat 4 lat szefowania szczecineckiemu magistratowi przez Mariana Tomasza Golińskiego (1990-1994)?

Czy wiele lat? Jerzy Hardie- Douglas musiał przejrzeć na oczy już 25 listopada 1991 r., kiedy rada przyjęła jego rezygnację z funkcji wiceburmistrza i powołała w jego miejsce Romana Matuszaka, wcześniej "niezależnego", który bez powodzenia ubiegał się o mandat (z Witoldem Rosiakiem?). A polityczne drogi rozeszły się w czasie wyborów parlamentarnych, gdy Goliński startował na senatora z Kongresu Rzeczypospolitej Samorządnej a Douglas na posła z ramienia Unii Demokratycznej. Chyba to wtedy Andrzej Pietras przestrzegał, że rywalizacja obu burmistrzów i radnych może zaostrzyć podziały w radzie, co nie wyszłoby Szczecinkowi na dobre". Prorocze słowa. Zresztą sentymentalna panna "S" już na początku roku wycofała swe poparcie dla solidarnościowych radnych. Ale wtedy obaj panowie byli jeszcze razem.

Bardzo mnie zainteresowała Pańska deklaracja, że nie było i nie wchodziła w grę koalicja UPR- SLD. Z politycznego punktu widzenia wizja wyjątkowo mglista, ale patrząc na bliskość siedzib obu sztabów wyborczych (ul. Wyszyńskiego, chyba oddzielone ścianą) i na fakt, że na początku XXI w. przed wyborami w 2002 r. "To On" pisywał w piśmie szczecineckiej lewicy "Gryf", trudno z góry odrzucać taką możliwość. Ale to ciągle świadczyło o cichej kolacji przeciwko rządom Golińskiego. To oczywiście mała ironia. A swoją drogą, dlaczego UPR nie popierało kandydatury Golińskiego? Był to wyraz sprzeciwu wobec jego osoby czy środowiska, które za nim stało? Była jakaś alternatywa w 1994 r.? Gładkowski, Elegańczyk, Szeląg?

Odnoszę wrażenie, że z Prawicą dla Szczecinka było nieco jak z KO "S". W myśl hasła "uwaga straszy" z czasem formuła i sens dalszej działalności wyczerpały się. Dobitnym tego przykładem była chwiejne i niejednoznaczne stanowisko w sprawie przyznania oficjalnego poparcia w wyborach prezydenckich (ale tu już działały ROAD i PC). Rozumiem, że radny Elegańczyk został ostatecznie po przejściu do Wspólonty "wydalony" z eseldowskich szeregów? Bo radny Rak chyba do teraz mieni się lewicowymi poglądami poprzez działalność w stowarzyszeniu "Pokolenia"?
Wiecheć
Posts: 44
Joined: 24 Apr 2007, 14:14
Location: Szczecinek

Re: "Latające butelki"- demokracja po szczecinecku

Post by Wiecheć »

Zacznę może od rzekomej koalicji SLD-UPR. Jak słusznie Pan zauważył bliskość siedzib obu ugrupowań była wieloletnia. Przed tym, jak oba ugrupowania znalazły swoje sztaby na ul.Wyszyńskiego 34, mieściły się na I pietrze budynku przy pl.Wolności 11 (tram gdzie jest teraz studio telewizyjne). A przypominam, że na budynku nad biblioteką długie lata były obok siebie tablice SLD-owska i wywieszona przez UPR z napisem "Socjalizm szkodzi" (wielu turystów fotografowało to namiętnie).
Pomysł wyboru ś.p. mecenasa Elegańczyka na przewodniczącego rady miał na celu usprawnienie pracy rady, gdyż przewodniczący Misiakowski w ocenie wielu radnych "nie podołał funkcji".
Wspólne działania oznaczały tyle (i tylko tyle), że na działaniach p.Golińskiego i jego ekipy poznano się (już wówczas) od lewa do prawa i jako zasługę śp. p.Gładkowskiego trzeba przyjąć, że rozumiał, iż dla dobra miasta i mieszkańców warto wzbić się ponad wielką politykę i nie patrzeć by glosować odwrotnie niż prawica, ale działać tak, jak tego chcieliby ( nawet jeśli w tym momencie jeszcze tego nie wiedzieli) mieszkańcy miasta.
Co do braku zgody na wybór p.Golińskiego - wielu poznało się na nim, jako kimś, któremu sprawy Szczecinka były drugorzędne, myślał (skutecznie) o karierze ogólnopolskiej, a dbał przede wszystkim o interesy kościoła katolickiego. Po mieście poruszał się tylko samochodem, a gdyby nie kablówki, to ludzie by go nie znali i nie widzieli.
Pisanie donosów na przeciwników politycznych (wspólnie z kilkoma "przybocznymi") skończyło się dla wielu z nich nieciekawie - on zginął tragicznie, inny miał wylew, kolejnemu żonę trwale pozbawili zdrowia - wniosek prosty : "Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy".
Z perspektywy lat widać, że lata rządów p.Golińskiego były dla miasta straconymi. Doskonale wypunktował to swego czasu jego następca p.J.H.Douglas - i trudno nie przyznać mu w tym zakresie racji.
Tomisław
Posts: 214
Joined: 21 Aug 2007, 20:01
Location: Szczecinek, Poznań

Re: "Latające butelki"- demokracja po szczecinecku

Post by Tomisław »

Wiecheć wrote:Zacznę może od rzekomej koalicji SLD-UPR. Jak słusznie Pan zauważył bliskość siedzib obu ugrupowań była wieloletnia. Przed tym, jak oba ugrupowania znalazły swoje sztaby na ul.Wyszyńskiego 34, mieściły się na I pietrze budynku przy pl.Wolności 11 (tram gdzie jest teraz studio telewizyjne). A przypominam, że na budynku nad biblioteką długie lata były obok siebie tablice SLD-owska i wywieszona przez UPR z napisem "Socjalizm szkodzi" (wielu turystów fotografowało to namiętnie).
Pomysł wyboru ś.p. mecenasa Elegańczyka na przewodniczącego rady miał na celu usprawnienie pracy rady, gdyż przewodniczący Misiakowski w ocenie wielu radnych "nie podołał funkcji".
Wspólne działania oznaczały tyle (i tylko tyle), że na działaniach p.Golińskiego i jego ekipy poznano się (już wówczas) od lewa do prawa i jako zasługę śp. p.Gładkowskiego trzeba przyjąć, że rozumiał, iż dla dobra miasta i mieszkańców warto wzbić się ponad wielką politykę i nie patrzeć by glosować odwrotnie niż prawica, ale działać tak, jak tego chcieliby ( nawet jeśli w tym momencie jeszcze tego nie wiedzieli) mieszkańcy miasta.
Co do braku zgody na wybór p.Golińskiego - wielu poznało się na nim, jako kimś, któremu sprawy Szczecinka były drugorzędne, myślał (skutecznie) o karierze ogólnopolskiej, a dbał przede wszystkim o interesy kościoła katolickiego. Po mieście poruszał się tylko samochodem, a gdyby nie kablówki, to ludzie by go nie znali i nie widzieli.
Pisanie donosów na przeciwników politycznych (wspólnie z kilkoma "przybocznymi") skończyło się dla wielu z nich nieciekawie - on zginął tragicznie, inny miał wylew, kolejnemu żonę trwale pozbawili zdrowia - wniosek prosty : "Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy".
Z perspektywy lat widać, że lata rządów p.Golińskiego były dla miasta straconymi. Doskonale wypunktował to swego czasu jego następca p.J.H.Douglas - i trudno nie przyznać mu w tym zakresie racji.


Nie do wszystkich punktów mojej ostatniej wypowiedzi Pan się odniósł. Pytałem jeszcze o współpracę z "Gryfem". Ale zostawmy to. Co do napisu "socjalizm szkodzi"- pamiętam bardzo dobrze. Ciekawie się prezentował przy podobiznach Aleksandra Kwaśniewskiego, kandydata na prezydenta RP. W ogóle taki biało-czarny (po 1999 r. z domieszką niebieskości) folklor na ulicy Wyszyńskiego.

Przyznaję, że rysuje Pan bardzo krytyczny obraz rządów burmistrza Golińskiego. Nie zgodzę się z tak surową oceną, chociaż raczej wartościowałbym owe 15 lat i podzielił na trzy okresy: 1994, 1997 i 2002. Trudno to wszystko ująć w paru słowach, w krótkiej wypowiedzi na forum. Moim zdaniem przez okres swojej kadencji starał się on realizować hasło: "myśl globalnie, działaj lokalnie". Różnie jednak odbierano wcielanie tej zasady w życie. Ale zasiadanie zarówno w magistracie, jaki i poselskich ławach było zadaniem trudnym. Mieszkańcy chyba nie byli do końca zadowoleni z aktywności parlamentarnej burmistrza w latach 1997-2001. Pojawiały się zarzuty o tym, że można było wywalczyć więcej dla miasta w Warszawie. Dlatego zupełnie inną taktykę obrał Witold Gładkowski w Senacie RP V kadencji. Więcej tzw. "gospodarskich" wizyt podsekretarzy stanu z MENiS, posłów, senatorów, media, etc.

Pamiętam też pewną wypowiedź przed wyborami bezpośrednimi (pewnie Pan się domyśli, kto jest jej autorem i czyim ów autor był wówczas zwolennikiem a, paradoksalnie, obecnie wrogiem): "W roku 2002 minie 12 lat od dnia wyboru Pana na stanowisko burmistrza naszego miasta. Pamiętam tę sesję, wybór 32 głosami <<za>> (100%). Byłem wówczas jednym z głosujących. Uważałem wtedy, że należy dać szansę nowej władzy, pomimo tego, że nie był Pan jeszcze człowiekiem znanym ani nie miał Pan doświadczenia w pracy samorządowej. Przez wiele lat dawał Pan dowody na to, że nasz wybór był wyborem słusznym. Dziś, po wielu latach Pańskich rządów, na tym wizerunku zaczęły pojawiać się rysy. Przestaje Pan słuchać słów krytyki i nie wyciąga Pan wniosków z działań osób Panu podlegających"

Moim zdaniem wypunktowywanie Golińskiego przez obecnego burmistrza miało bardziej podłoże ambicjonalne jako wyraz politycznej frustracji, która narastała przez lata. I muszę przyznać, że po części rozumiem zachowanie byłego wiceburmistrza, gdyż druga strona obeszła się z nim swego czasu wyjątkowo nie fair. Ale to materiał na zupełnie odrębną opowieść... W inną opowieść wpiszą się także pstryczki wymierzone w posła Golińskiego w latach 2006-2009.
Wiecheć
Posts: 44
Joined: 24 Apr 2007, 14:14
Location: Szczecinek

Re: "Latające butelki"- demokracja po szczecinecku

Post by Wiecheć »

Umknął mi ten fragment o "Gryfie"
Propozycję umieszczania stałego felietonu na tematy lokalne otrzymałem od śp. senatora Gładkowskiego i z radością ją przyjąłem. Tym bardziej, że nie było w tym czasie tak rozwiniętego internetu i był to doskonały sposób, by (za pieniądze SLD - wydawcy periodyku) dotrzeć do szerszego grona mieszkańców, pokazując im smutną rzeczywistość miasta pod rządami nieudolnego kierownictwa.
Myślę, ze bez problemu większość krytycznych uwag i ocen obroniła się, mimo upływu kilkunastu lat.
I jeszcze na koniec drobna ciekawostka. Jeden z "prawdziwych" redaktorów ze Szczecinka, na moje pytanie jak będzie głosował w wyborach parlamentarnych (tych, w których p.Goliński został wybrany pierwszy raz posłem) stwierdził, że zarówno on jak i jego bliscy poprą kandydaturę burmistrza Golińskiego, bo jest szansa, że przestanie on po zostaniu posłem pełnić funkcję burmistrza.
Jakże się mylił.
Jak smaczne musiało być to co w korycie, skoro za darmo gotów był przy nim burmistrz warować.....A może pilnował czegoś innego?
Wciągając powietrze nosem mogę nawet się tego i owego domyślać - ale o zmarłych nie powinniśmy mówić źle, więc zmilczę.
Tomisław
Posts: 214
Joined: 21 Aug 2007, 20:01
Location: Szczecinek, Poznań

Re: "Latające butelki"- demokracja po szczecinecku

Post by Tomisław »

No tak, przecież to wtedy właśnie narodził się m.in. Żorżyk, książę Ubrański, Marysia, Łypajło. Czytałem i muszę przyznać, że swego czasu bardzo mi się podobało. Teraz, po latach, nabiera to nieco innego wymiaru. Nie odbieram tego już w kategoriach zerojedynkowych, i chyba dobrze.

Pytanie tylko czy obrał Pan z UPR dobrą taktykę? Bo przed wyborami samorządowymi i tak musieliście (jako ugrupowanie) wejść w mariaż z POPiS-em. Sprawa dr Prusińskiej musiała odejść w niebyt. Oczywiście, inne to było PiS i inna to była PO. Całą tę współpracę określiłbym raczej mianem próby powrotu do przeszłości (konkretnie roku 1994). Tyle, że SLD był już nieco syty kontrolując starostwo wraz z UW.
Stach
Posts: 3717
Joined: 28 Jan 2007, 23:31

Re: "Latające butelki"- demokracja po szczecinecku

Post by Stach »

Czy ten cały UPR (niech mu ziemia ciężką będzie) w ogóle odegrał jakąć choćby minimalnie pozytywną rolę w dziejach szczecineckiej samorządności lat dziewięćdziesiątych? Kojarzy się głównie ze skutecznym zakłócaniem pracy szczecineckich samorządów. Pamiętam, że informacje o wyczynach szczecineckich korwinistów (na łamach chociażby "Rzeczpospolitej") sprawiały, że wstyd mi było przyznać się przed znajomymi, że Szczecinek to moje rodzinne miasto. Straszny obciach, chłopaki robiły zupełną "wieś".

[...]
Last edited by bronx on 31 Dec 2010, 10:38, edited 1 time in total.
Reason: Prosiłbym aby w dyskusji w tym "wątku wysokiego ryzyka" powstrzymać się od wypowiadania swoich sympatii lub niechęci politycznych a bardziej skupiać się na faktach z historii szczecineckiej samorządności.
Stach
Posts: 3717
Joined: 28 Jan 2007, 23:31

Re: "Latające butelki"- demokracja po szczecinecku

Post by Stach »

A tu z kolei migawka "Polityki" o szczecineckich przepychankach u schyłku rządów AWS-u:

Szczecinek: gra w literki

Ratuszem w Szczecinku rządzi AWS w koalicji z UW. Starostwem rządzi SLD w koalicji z UW. Ratusz i starostwo się nie cierpią, podobnie jak Unia miejska z Unią powiatową. Kiedy jesienią miał się odbyć piłkarski trójmecz Ratusz-Media-Starostwo, tuż przed starciem powiat zszedł z boiska. Oświadczył, że z ratuszem nie zagra, bo ten ma w swojej drużynie straż miejską. Ratusz się żachnął, że starostwo wzięło do siebie pracowników Zarządu Dróg Powiatowych. Wszyscy się obrazili i meczu nie było.

– Są jak Kargul i Pawlak. Gdyby zostawić ich samych w pokoju, to by się chyba pozabijali. Znaczy dyrektor Gładkowski udusiłby burmistrza Golińskiego, bo większy jest – mówi znawca szczecineckich klimatów.

Trzy lata temu wystartowali do Sejmu: burmistrz z listy AWS, dyrektor – z SLD. Burmistrz jest dzisiaj posłem, a dyrektor nadal dyrektorem. Ale szefując powiatowemu SLD jest najgroźniejszym przeciwnikiem burmistrza. Szczecinek od lat podziwia walkę swych gigantów.

58-letni Witold Gładkowski był członkiem koszalińskiego Komitetu Wojewódzkiego PZPR i ostatnim w PRL (1986–1990) naczelnikiem miasta Szczecinek. Później wrócił do Zespołu Szkół Mechanicznych, gdzie jest dzisiaj dyrektorem.

51-letni Marian Goliński był pierwszym w III RP solidarnościowym burmistrzem miasta i jest nim już trzecią kadencję. Za jego rządów miasto wypiękniało, po gładkich ulicach krążą nowoczesne autobusy, obwodnica pozwoliła stworzyć atrakcyjny deptak w centrum, nijakie rondo z kwietnikiem zastąpił nowo-stary ryneczek z fontanną pośrodku, wokół której przesiadują mieszkańcy. Niedawno Szczecinek wzbogacił się o stadion z prawdziwego zdarzenia, wkrótce oddany zostanie do użytku nowoczesny basen.

Burmistrz jest drobnej postury, szczupły, nieco oschły, konkretny, rzadko się uśmiecha, trudno przełamać niewidzialną barierę.

Dyrektor to wielki, zwalisty mężczyzna, aż trudno uwierzyć, że był kiedyś lekkoatletą, jowialny, typ sarmacki, spotkanie zaczyna słowami: panie redaktorku kochany.

Wielu ludzi w Szczecinku uważa, że nawet po dziesięciu latach dyrektor nie przebolał utraty stanowiska i zwyczajnie po ludzku wybaczyć tego burmistrzowi nie może.

W 1994 r. radni SLD w egzotycznej koalicji z UPR przez blisko pół roku bojkotowali obrady, by uniemożliwić wybór burmistrza Golińskiego na drugą kadencję. Emocje sięgnęły szczytu, gdy nieznani sprawcy wrzucili do sypialni burmistrza koktajl Mołotowa. Dwa lata później lewica próbowała w referendum odwołać całą Radę Miejską. Bez powodzenia.

Ponad rok temu dwóch radnych AWS – w tym szef miejskiej Solidarności i członek zarządu miasta Cezary Jankowski – zagłosowało razem z SLD za nieudzieleniem zarządowi absolutorium, a następnie za jego odwołaniem. Na pozór sensu to nie ma, chyba że – jak twierdzi wielu – SLD obiecało Jankowskiemu posadę burmistrza. A szef Solidarności znany jest z rozwiniętej ambicji i silnego przeżywania własnej osoby. Wolta wystarczyła do obalenia zarządu, ale nie burmistrza, bo do tego potrzebna jest większość dwóch trzecich. SLD musiało więc wyłuskać jeszcze paru radnych. Ponoć lewica próbowała dogadać się z dwójką spośród trzech radnych Unii Wolności: Longin Graczkowski, rzutki dyrektor jednego z największych zakładów w mieście, i doktor Jerzy Majewski, dyrektor szpitala, do końca należeli do PZPR. Dwaj dyrektorzy pozostali jednak wierni burmistrzowi. Wkrótce jeden z nich – dr Majewski – przestał być dyrektorem. Podlegał staroście. Starosta co prawda reprezentował tę samą partię co doktor – Unię Wolności, ale w starostwie UW była w koalicji z SLD. A wszelkie decyzje podejmował dyrektor Zespołu Szkół Mechanicznych, szef powiatowego SLD Witold Gładkowski. Oficjalnie doktora odwołano z powodu finansowych problemów szpitala, ale jak mówi jeden z działaczy SLD: – Majewski tak naprawdę jeszcze z 10 lat mógł być dyrektorem, tylko po co się w politykę wmieszał? No, kompetencji to jego nie zmieniło, ale zabarwienie od razu jest.

Pat w ratuszu trwał do czasu kolejnego szczecineckiego cudu. Burmistrza (z AWS) poparło nagle dwóch radnych SLD. Zostali wyrzuceni z klubu SLD. Razem z nimi odszedł jeszcze trzeci radny. Najpierw założyli koło pod nazwą Nowa Lewica, a następnie stworzyli koło Unii Pracy.

Obecnie Jankowski, który wespół z SLD obalał burmistrza (z AWS), jest nadal szefem Solidarności w mieście. Drugi z odstępców promował kandydaturę Lecha Wałęsy, a trzech byłych radnych SLD, wspierających niegdyś burmistrza, zaangażowało się w kampanię Aleksandra Kwaśniewskiego.

Pod wpływem tych burzliwych zmian szef klubu radnych SLD w ratuszu Witold Rosiak wysłał do wyborców Sojuszu powielony w tysiącu egzemplarzy list, w którym tłumaczył kulisy „jawnego aktu zdrady”, która „ma podłoże czysto materialne”. Rosiak przytaczał nowe zarobki trójki z UP, a także informował, ile zarabiają ich żony za zasiadanie w miejskich komisjach. Pisał o „poczuciu frustracji” tych „ludzi małego ducha i charakteru”, o „pazerności i gotowości do zdrady” tych, którzy okazali się „płatnymi marionetkami AWS”. Bohaterowie listu poczuli się zniesławieni i skierowali sprawę do sądu.

Jednak w piątkowe popołudnie, kiedy na miejskim stadionie do boju przeciwko drużynie prawników staje reprezentacja ratusza, obok siebie zgodnie grają autorzy szczecineckich spisków politycznych; AWS-owcy, co wsparli SLD, SLD-owcy, którzy AWS ratowali i bardziej stali w poglądach przedstawiciele zwalczających się stron. Kiedy bramkarz ratusza (Unia Pracy) obronił karnego, jeden z mecenasów zauważył: – Chyba zgłupiał do reszty. To strzelał przecież ławnik w jego sprawie o zniesławienie w liście szefa radnych SLD! Ratusz wygrał 3:0 (komentarz mecenasa: – Nie mają instynktu samozachowawczego; wygrać z prawnikami!). Po meczu wszyscy zgodnie i w wesołych nastrojach pod wodzą burmistrza udali się na piwo i kiełbaskę z grilla.

Wśród najbardziej wpływowych mieszkańców Szczecinka maturzyści wymieniali Zbigniewa Gawrońskiego, właściciela telewizji kablowej Gawex. – Okablowaliśmy już prawie całe miasto – przyznaje opalony na heban 50-letni biznesmen, który właśnie wrócił z tunezyjskiej plaży. Przyjmuje w pełnym sportowych trofeów gabinecie. Karierę zaczynał w branży budowlanej, działał w niej także pod koniec lat 80. w Anglii, mieszkańcy Szczecinka pamiętają go jednak dopiero z początku lat 90., kiedy to wraz z otwarciem sklepu radiowo-telewizyjnego wystartowało przyszłe imperium agencji handlowej Gawex. Rychłe uruchomienie przez Gawrońskiego jego telewizji, której kabel prowadzono od centrum miasta, zbiegło się w czasie z założeniem przez kilkunastoosobową grupę konkurencyjnej Telewizji Zachód, ciągnącej kabel z zachodu. Oba obozy spotkały się w końcu na ulicy Mierosławskiego, o której okablowanie rozgorzał spór. Pomysłu referendum, żeby ulica zdecydowała, kogo woli, nie zrealizowano, zaś stacje wzięły się ostro za łby, donosząc jedna na drugą m.in. do prokuratury.

– Ja nic nie wiem, mam od tego prawników, ale na pewno będę się odwoływał – odpowiada wbijając wzrok w podłogę. Lewica twierdzi, że Gawex to telewizja prawicowa. – E tam, „Gawron” trzyma po prostu z władzą – mówi człowiek zorientowany. – Już widzi, że układ może się odwrócić, więc się przeorientowuje. W każdym razie wszyscy włodarze miasta, z lewa, centrum i prawa, lubią się w Gaweksie pokazać. Z ratusza do Gaweksu jest kilkadziesiąt metrów przez rynek, więc obie strony, media elektroniczne i władza, nie mają problemów ze znalezieniem siebie.
http://archiwum.polityka.pl/art/smietan ... 66786.html" onclick="window.open(this.href);return false;
Post Reply