Page 1 of 1

Znane nieznane - Trochę o pomnikach. Cz. 2.

Posted: 13 Feb 2009, 22:14
by Szczecinek.org
Tym razem proponuję zająć się dziejami tych, które powstały po 1945 roku.
Po zakończeniu wojny wszystkie poniemieckie pomniki zostały gruntownie rozebrane. Do dzisiaj pozostały po nich jedynie zdjęcia i niewielkie fragmenty. Z najstarszego monumentu, poświęconego poległym mieszkańcom Neustettina, stojącego niegdyś w parku na osi ul Parkowej, zachowały się jedynie dwie francuskie kolubryny z wojny francusko - niemieckiej w 1870 roku. "Parkowe" spiżowe działa zostały ukradzione przez wojsko. Zanim trafiły do muzeum w Bydgoszczy, przez kilka lat zdobiły główną bramę koszar przy ul. Kościuszki.

Jeśli chodzi o pomnik Wilhelma I, stojący niegdyś w miejscu, pożal się Boże, dzisiejszego kortu tenisowego Ośrodka PTTK "Fala", to zachował się jedynie niewielki fragment z jego betonowego postumentu. Nim umieszczono go w muzealnym ogródku, przez pół wieku obmywały go jeziorne fale.
Pierwszym wybudowanym po wojnie pomnikiem był obelisk w kształcie czworobocznego słupa. Ustawiono dokładnie na osi głównego wejścia do Poczty nr 3 przy pl. Przyjaźni. Na jego szczycie widniała duża, czerwona gwiazda. W tym miejscu należałoby dodać, że po wojnie tego rodzaju obelisków na terenie Pomorza powstało bardzo dużo. Wprawdzie budowali je Polacy, ale prawdziwymi ich autorami byli Czerwonoarmiści - miały nie tyle upamiętniać poległych, ile przypominać Polaczkom kto tu rządzi. Tak też było i w Szczecinku.

Image

- Pewnego dnia przyjechali do burmistrza Czupryniaka Ruscy - wspominał Bolesław Grela (Temat nr 88 z 1995 r.) - Powiedzieli, że koło poczty chcą postawić pomnik. Nie chcieliśmy się początkowo zgodzić, ale co mieliśmy do powiedzenia. Oni tu rządzili. Przyjechał jakiś starszyna z Bornego a z nim ze dwadzieścia samochodów. Uzgodnili. Pomnik budowali Polacy, ale robotami kierowali Rosjanie - przywieźli nawet materiał budowlany....

Image

Obelisk upamiętniał 25 Czerwonoarmistów zmarłych w wyniku ran, chorób lub tragicznych wypadków, które miały miejsce już po zakończeniu działań wojennych. W sumie na czterech bokach wypisano jedynie 19 nazwisk. Przez dziesiątki lat nikt nie śmiał kwestionować tego, że pod pomnikiem nie leżą prochy żołnierzy. Nie zrobiono tego nawet, kiedy ekshumowano wszystkich poległych z terenu całego powiatu, chowając ich na cmentarzu wojennym. W końcu zrobili to ci, którzy go postawili, czyli Rosjanie. W 1991 roku tuż przed swoim - mam nadzieję, że ostatecznym - wyjazdem z Polski, cały obelisk, łącznie z wypisanymi tam nazwiskami, zamalowali białą farbą.

Z biegiem lat, miejscowi przywykli do widoku obelisku z wielką czerwoną gwiazdą. Z racji swego położenia, symbol sowieckiej władzy najbardziej szokował przyjezdnych. Był jednocześnie przykrym wspomnieniem dla mieszkańców dawnych kresów wschodnich, doświadczonych dwukrotnym "wyzwalaniem" przez żołnierzy noszących ten symbol na swoich czapkach. W czerwcu 1995 roku, decyzją większości radnych i przy sprzeciwie postkomunistów, pomnik został zburzony.

Pomysł budowy pomnika poświęconego żołnierzom Wojska Polskiego, którzy jako pierwsi przełamali Wał Pomorski, zrodził się w miejscowej organizacji ZBoWiD. Młodych czytelników informuję, że pod tym skrótem kryje się Związek Bojowników o Wolność i Demokrację. Na honorowego patrona uroczystości związanych z odsłonięciem pomnika wybrano ówczesnego premiera Józefa Cyrankiewicza. Przypomnę, że jego największym osiągnięciem była trwająca od 1947 do 1970 roku (z przerwą 1952-54) "kadencja", a także spacyfikowanie robotniczego powstania w Poznaniu w czerwcu 1956 roku. To on był autorem cynicznego stwierdzenia: Kto podniesie rękę na władzę ludową niech wie, iż ręka ta będzie mu odcięta.

Ustawiony u zbiegu ul. Klasztornej, 28. Lutego i Wyszyńskiego na niewielkim kopczyku dziesięciotonowy głaz, został przetransportowany spod miejskiej plaży. Sądząc po wykutym w centralnym miejscu owalnym wgłębieniu (skutym dopiero w 2004 roku), już znacznie wcześniej, a więc jeszcze za czasów niemieckich, musiał coś lub kogoś upamiętniać.

Image

Jego wykonanie przysporzyło budowniczym kłopotów natury inżynieryjnej. Po wzmocnieniu wykonanego już fundamentu, kamień udało się w końcu ustawić na niewielkim kopczyku, przy pomocy konstrukcji wykonanej z szyn kolejowych i drewnianych belek. Z tego powodu prace się przeciągnęły i zamiast 9 maja, odsłonięto go dopiero 30 czerwca 1957 roku. Trzeba dodać, że uroczystości zorganizowano z wielką pompą. Na odsłonięcie przyszły tłumy. Wprawdzie premier nie przyjechał, ale za to zjawił się - co w tym czasie uchodziło za wielkie wydarzenie - wiceminister z MON.

Granitowy głaz otacza, rozpięty na siedmiu kamieniach (siedem miejscowości gdzie przełamano pas umocnień), gruby łańcuch pochodzący z niemieckiego pancernika "Gneisenau". Przypomnę, że patron okrętu był generałem, który w 1807 roku bronił twierdzy Kołobrzeg (Kolberg) przed wojskami płk. Pawła Sułkowskiego, służącego wówczas w Wielkiej Armii Napoleona Bonapartego. Łańcuch urasta, więc do rangi niemalże symbolicznej. Po obu stronach schodów umieszczono żeliwne tarcze, przedstawiające gryfa pomorskiego oraz Krzyż Grunwaldu. Na głównej tablicy widnieje napis: W hołdzie bohaterom Wojska Polskiego zdobywcom Wału Pomorskiego - społeczeństwo Ziemi Szczecineckiej. Oryginalna kamienna tablica została w ubiegłym roku (artykuł z 2005 roku przyp. szczecinek.org) roztrzaskana przez młodocianego troglodytę i w jej miejscu umieszczono nową, ale już w miedzi. Przy sposobności, PRL-owskigo orła zastąpiono godłem suwerennego państwa polskiego.

Jerzy Gasiul
Dwutygodnik Szczecinecki TEMAT
21 kwietnia 2005
www.temat.net