Page 1 of 1

Widok z okna.

Posted: 13 Feb 2009, 19:15
by Szczecinek.org
To "szpiegowskie" zdjęcie zostało wykonane z okna kamienicy przy dzisiejszej ul. Armii Krajowej pod koniec lat sześćdziesiątych. W tym czasie robienie zdjęć w pobliżu sowieckich koszar nie było dobrym pomysłem, jednak dzięki temu szczeniackiemu wybrykowi możemy porównać wygląd współczesnej ul. Słowiańskiej i tej sprzed lat. Jej dzisiejsze otoczenie tylko w części przypomina to, co zostało utrwalone na orwowskiej kliszy (od razu wyjaśniam, że to taka enerdowska firma produkująca niegdyś materiały fotograficzne). Przedwojenna Deutschestrasse - współczesna ul. Słowiańska - powstała w latach trzydziestych. Wybudowano ją równocześnie z dużym i nowoczesnym jak na owe czasy kompleksem koszarowym. Być może o rodzaju stacjonującej tutaj jednostki świadczyła nazwa biegnącej prostopadle do głównej bramy Artilleriestrasse, czyli ul. Artyleryjskiej.

Image

Koszary wprawdzie powstały na dziewiczym terenie, ale tuż obok, malowniczo rozlokowane, stały już domki jednorodzinne wzdłuż takich ulic jak: Niecała, Pomorska, Wiejska, Kwiatowa, Matusewicz, Sienkiewicza i Szymanowskiego. W tym samym czasie co koszary, wybudowano przy Forststrasse (późniejszej Leśnej, potem Świerczewskiego a następnie Armii Krajowej) cztery bloki mieszkalne dla wojskowych rodzin. W tym czasie bloki o identycznej architekturze powstały na przeciwległym krańcu Szczecinka, przy dz. ul. Myśliwskiej, Krętej i Nowej.
Tuż przed wybuchem wojny, w 1939 roku, zdążono jeszcze wybudować przy ul. Słowiańskiej następne trzy, ale już o znacznie większej kubaturze. Na zachowanym do dzisiaj planie zagospodarowania, wykonanym przez berlińskie biuro projektów, widnieje data - 6 marzec 1939 r. Wynika z niego, że dwa z trzech bloków mieszkalnych były jeszcze w trakcie budowy, a wzdłuż całej ulicy po przeciwnej stronie koszar planowano postawić jeszcze kilka następnych. Wojna pokrzyżowała plany - może i dobrze - w przeciwnym wypadku dzisiaj ulica przypominałaby raczej wnętrze koszar.

Image

Pierwszą "inwestycją" poczynioną przez czerwonoarmistów po zdobyciu miasta w 1945 roku, było poprzedzielanie całego miasta płotami i bramami z posterunkami. Tak też zrobiono w bezpośrednim sąsiedztwie koszar. Ponad całym typowo wojskowym sektorem, górowała drewniana wieżyczka ustawiona na nieistniejącym już dzisiaj pagórku. Dzisiaj, dokładnie w tym miejscu znajduje się schronisko młodzieżowe przy Zespole Szkół Budowlanych.
Jedna z bram prowadzących do wojskowego sektora znajdowała się na początku ul. Słowiańskiej, zaledwie kilkanaście metrów od skrzyżowania z ul. Armii Krajowej. Jeszcze przez bardzo długie lata jedynym śladem po niej była dziura na środku jezdni. Dodam, że jezdnia była wyłożona kostką asfaltową, stąd świetnie się nadawała do... gry w klipę i palanta dla okolicznej dzieciarni. Ruch kołowy praktycznie nie istniał. Jeśli jechał jakiś samochód, to tylko do koszar. Ulica kończyła się na wysokości ul. Szymanowskiego. Dopiero po wybudowaniu (bodajże w 1961 roku) Szkoły Podstawowej nr 6 tzw. tysiąclatki, (kto pamięta hasło: "Tysiąc szkół na tysiąclecie"?) w miejscu polnej dróżki powstała wyłożona trylinką jezdnia, nazwana później ul. Kopernika. Dalej, aż do podnóża cmentarnego wzgórza, rozciągały się już tylko stawy, wszechobecne błoto i hałdy wywożonych tutaj z całego miasta śmieci.

Po przeciwnej stronie koszar, na terenie dzisiejszego boiska szkolnego, mimo, że teren formalnie do Rosjan nigdy nie należał, aż do lat siedemdziesiątych urządzony był tor przeszkód. Tor zaczynał się od rowu usytuowanego zaledwie kilkanaście metrów od bloku mieszkalnego. Dalej stały drewniane makiety czołgów, ściana, tunele z betonowych kręgów, znowu ściany - tor przekraczał ul. Artyleryjską i kończył się kilkanaście metrów przed skrzyżowaniem z ul. Pomorską. Dzisiaj w tym miejscu sterczy wybudowany przez nieistniejące od dawana Przedsiębiorstwo Budowlane "Pojezierze" - krzywy blok. Betonowy slums, nazwany w epoce socjalizmu Domem Młodego Robotnika, wybudowano nie zważając na warunki geologiczne. Co było do przewidzenia - szkoda, że nie dla fachowców z tej firmy - budynek zaczął wkrótce osiadać i pękać. Krzywą (ale za to zabytkową) wieżę ma Piza, ma i Toruń. Szczecinek zaś ma krzywy czteropiętrowy blok, który zgodnie z opinią rzeczoznawców należy do 2009 roku rozebrać po to, aby nie dopuścić do zbiorowego pogrzebu wszystkich jego lokatorów.
Rosjanie zawsze traktowali przylegające do koszar tereny jak swoje, dlatego wypada jeszcze wspomnieć o autodromie. Urządzono go pomiędzy rowem biegnącym niegdyś wzdłuż Armii Krajowej a koszarowym płotem. Właśnie w tym miejscu żołnierze uczyli się jeździć artyleryjskimi ciągnikami na gąsienicach.
Jak wspomniałem, ruch na ul. Słowiańskiej był niewielki, ograniczał się głównie do wojskowych ciężarówek i odjazdu wojskowego autobusu wożącego rosyjskie dzieci do szkoły w pobliskim Bornem Sulinowie. A skoro o autobusach mowa, to przy skrzyżowaniu Słowiańskiej z Pomorską w latach sześćdziesiątych znajdowała się pętla dwójki. W tym też miejscu stał duży zielony kiosk z artykułami spożywczymi. Autobusowa trasa wiodła dość dziwacznie. Z "miasta" autobus przyjeżdżał od strony ul. Skłodowskiej, skręcał w prawo w Świerczewskiego, potem w lewo na Słowiańską aż do wspomnianej pętli. Wracał ul. Artyleryjską, Świerczewskiego i dalej do Skłodowskiej.

Przez bardzo długi okres prawie wszystkie domy i domki jednorodzinne przy ul. Artyleryjskiej użytkowane były przez Rosjan. Ich charakterystycznym wystrojem były gazety w oknach służące jako firanki.

Okolicznych mieszkańców budził głośnik zainstalowany na dachu żołnierskiej stołówki. Do późnego wieczora po całej okolicy bębniła radiostancja Maskwa. Za płotem uszczelnionym malowanymi co roku na kolor seledynowy deskami, niewiele można było dojrzeć. W niedzielne letnie popołudnia okna zapełniały się ciekawskimi otaczającego ich świata żołnierzami. Zdarzało, że czas umilali sobie śpiewem przy akompaniamencie harmoszki.

Kadra oficerska miała swoją stołówką w domku przy skrzyżowaniu ul. Skłodowskiej i Armii Krajowej. Pamiętam jako dziecko, jak w latach pięćdziesiątych dowożono do niej żywność końskim zaprzęgiem. Był to zielony wóz - rodzaj platformy z bardzo niskimi burtami. Kiedy wracał pusty do koszar, w powożącym żołnierzu odzywała się kawaleryjska fantazja. Stojąc na rozkraczonych nogach batem zmuszał konie do galopu. Wtedy rozpędzony wóz ścinał zakręt przelatując przez szeroki trawnik rozciągający się wzdłuż bloków przy ul. Świerczewskiego.
Pierwsze zmiana nastąpiła chyba w połowie lat sześćdziesiątych. Wówczas to przy ul. Artyleryjskiej wybudowano trzykondygnacyjny blok wojskowy dla Wojska Polskiego. Zanim na początku lat siedemdziesiątych wjechały spychacze "Pojezierza", aby w tym miejscu zbudować swoją zakładową szkołę, okoliczni mieszkańcy mieli tutaj ogrody. Uprawiano tam głównie kartofle. Rajem dla dzieciarni był staw położony w miejscu dzisiejszego szkolnego boiska. Zimą było to jedyne w tej okolicy w miarę bezpieczne lodowisko. Głębość stawu nigdy nie przekraczała jednego metra.

W drugiej połowie 1991 roku koszary opustoszały. Nieco dłużej Rosjanie przytrzymali bazę paliwową przy ul. Pilskiej. Miesiąc lub dwa przed ich wyjazdem, nad koszary nadleciał ciężki śmigłowiec i zdemontował wielką antenę satelitarną, znajdującą się nad jednym z budynków koszarowych. Od tego też czasu ze szczecineckiego eteru znikł program moskiewskiej telewizji.
Pierwszym "osiedleńcem" na terenie byłych koszar była Szkoła Społeczna zajmując budynek, w którym poprzednio znajdowała się szkoła podoficerska. Pozostałe budynki koszarowe zostały w ciągu dwóch - trzech lat zaadaptowane na mieszkania. Dawne zaplecze garażowo - warsztatowe podzielono na działki. Dzisiaj jest tutaj kilkanaście różnego rodzaju firm.

Wypada jeszcze wspomnieć, że tuż przed dawnym przejazdem kolejowym na ul. Armii Krajowej, w latach siedemdziesiątych Rosjanie kazali sobie wybudować duży blok mieszkalny. Tuż za nim, ale już za płotem, usypano czterometrowej wysokości wał ziemny. Za nim, w poniemieckich garażach wyposażonych w ogrzewanie, bieżącą wodę i energię elektryczną, stały rakiety skud. Przypomnę, że tego typu rakiety posłużyły swego czasu Irakowi do bombardowania izraelskich miast. Stacjonująca w Szczecinku armia sowiecka zrobiła więc z jego mieszkańców potencjalną żywą tarczę dla swych śmiercionośnych rakiet.
Teraz, kiedy ul. Słowiańska leży w ciągu drogi krajowej nr 11, trudno ją porównać do tej cichej, ocienionej pachnącymi lipami uliczki. Odeszła na zawsze w przeszłość.

Jerzy Gasiul
Dwutygodnik Szczecinecki TEMAT
2 lutego 2005
www.temat.net