Page 1 of 1

Znane nieznane - Wyspa Mysia.

Posted: 10 Feb 2009, 14:54
by Szczecinek.org
Starsi mieszkańcy pamiętają w tym miejscu szeroki, wygodny pomost, do którego przybijał stateczek "Westerplatte". Przypomnę, stateczek ten kursował po Trzesiecku już od 1908 roku, najpierw jako "Neustettin", potem "Adolf Hitler". Po wojnie przemianowany został najpierw na "Westerplatte", a w końcu na "Danusię". Dzisiaj po pomostach zostały rzędy wystających z wody pali. Jeszcze w latach pięćdziesiątych tam, gdzie widnieją fragmenty betonowych ścian, istniała ocieniana wszędobylskim bluszczem drewniana galeria. To właśnie tutaj stateczkiem w sam środek Klasztornego Lasu przyjeżdżano na jagody, maliny i grzyby. Z dawnych założeń, oprócz licznych śladów po fundamentach, pozostała jedynie mocno rozjeżdżona, obsadzona rzędem olch - sztuczna grobla. Poprowadzona została poprzez mokradła, które w okresie jesiennym i wiosennym zalewane są przez jeziorne wody.

Dobrze się stało, że tak jak przed półwieczem po jeziorze zaczął regularnie kursować stateczek. Problem w tym, że kiedyś przypływało się na Wyspę Mysią. Teraz pasażer wodnego tramwaju, za przyczyną jakiegoś ignoranta, z umieszczonej na przystanku tablicy dowiaduje się, że oto wylądował na... "Grzybku". Miejscowego nazewnictwa powinniśmy strzec jak źrenicy oka. To jest nasza ziemia i z tego chociażby powodu nie powinna być ziemią nieznaną - jak dla twórcy cudacznej nazwy. Nieznajomość dziejów swojej małej Ojczyzny nikogo nie może usprawiedliwiać, zaś próby eliminowania historycznych nazw są co najmniej naganne.
Z pewnością apogeum swojej popularności Mysia Wyspa zawdzięcza niejakiemu Hugo Schumacherowi. To on, nie bez pewnych kłopotów ze strony ówczesnych władz miasta, wpadł na pomysł budowy najpierw taniej tancbudy, a potem wielkiej restauracji. Właściwie można powiedzieć, że był to kompleks rozrywkowy. Oprócz zbiorowego picia piwa i jedzenia, odbywały się tutaj koncerty połączone z tanecznymi zabawami. Na "stałym lądzie" dla najmłodszych urządzony był nawet mały ogród zoologiczny. Cały kompleks restauracyjny jednorazowo mógł przyjąć aż 1200 gości. Tak, to nie pomyłka. Jeśli porównamy wielkość miasta - Neustettin przed wybuchem wojny liczył ok. 19 tys. mieszkańców - to restauracja nawet z dzisiejszej perspektywy wydaje się olbrzymem. Jeśli dzisiaj jedyną atrakcją jest las, to pamiętajmy, że przed sześćdziesięciu laty był to prawdziwy kompleks rozrywkowy. Dlatego trudno się dziwić, że ówczesny tramwaj wodny cieszył się olbrzymim wzięciem, za to dzisiaj wręcz znikomym.
Z dotarciem na Mysią Wyspę większych kłopotów nie było. Do dużego drewnianego pomostu regularnie przybijały dwa wodne tramwaje - wspomniany "Neustettin", zabierający na swój pokład 50 osób i drugi, znacznie od niego większy - "Hindenburg". Ten ostatni zwodowany został w stoczni w Stralsundzie w 1928 roku i mieścił 250 pasażerów. Kompleks rozrywkowy na Mysiej Wyspie w tamtych czasach był miejscowym hitem nie tylko turystycznym.
Do dzisiaj bez większego trudu można dotrzeć do wydanych przed wojną różnego rodzaju folderów i pocztówek. Właśnie na podstawie takiego folderu możemy dowiedzieć się, że jednorazowy bilet z przystanku przy ul. Parkowej (nieistniejąca przystań LOK) do pomostu na Mysiej Wyspie, kosztował 0,15 RM, dla dzieci nieco mniej - 0,10 RM. Bilet tam i z powrotem odpowiednio - 0,25 i 1,15 RM.
Z dawnej świetności Mysiej Wyspy pozostało do dzisiaj jedynie kilkanaście pocztówek, zdziczałe krzewy, zarysy dawnych alejek oraz porastające puszczańskim lasem fundamenty budynków. W centrum wyspy zachowała się zmniejszająca się z roku na rok - polanka. Aż trudno sobie wyobrazić, że w miejscu dzisiejszych potężnych drzew, krzewów i wszędobylskiej pokrzywy, biegła półkolem ażurowa galeria z usytuowaną w centralnym miejscu sceną dla orkiestry. W miejscu gdzie dzisiaj widnieją ślady po schodach, znajdował się duży, mocno przeszkolony parterowy budynek z podcieniem od strony północnej.
Historia obeszła się z Mysią Wyspą okrutnie. Dzisiaj na wyspę mało kto zagląda. Tak na dobrą sprawę, to i nie ma ku temu żadnej potrzeby. Najczęściej trafiają tutaj entuzjaści nadjeziornej ścieżki rowerowej. Nie taką znowu rzadkością jest również widok samochodowego wędkarza, ale o tym nie wypada nawet wspominać...

Image

Pod zadaszeniem galerii, w sali restauracyjnej oraz na wolnym powietrzu było aż 1200 miejsc przy stolikach.
W centralnej części galerii znajdowała się półkoliście przesklepiona muszla koncertowa.
Zdjęcie poniżej - tylko tyle dzisiaj pozostało po muszli koncertowej i estradzie.

Image

Image

Podpis pod zdjęciem z 1928 roku brzmi: Mause - Insel Bad und Luftkurort. Zdjęcie poniżej - do dzisiaj zachowały się jedynie schody z wejścia od szczytu budynku, te same, które widoczne są na zdjęciu archiwalnym.

Image

Image

"Hindenburg" z kompletem pasażerów
- zdjęcie z gazety z lat trzydziestych.

Image

Tak prezentował się widok z Mysiej Wyspy na miasto przed siedemdziesięciu
laty. Dzisaj ten sam widok tyle, że jak wynika z "informacji" zamieszczonej na przystanku... z "Grzybka".

Image

Image

Na zdjęciu archiwalnym przy drewnianym pomoście widać cumującego
"Hindenburga". W stronę przystani wiodła szeroka alejka. Dzisiaj w tym samym miejscu panują puszczańskie warunki, czego dowodem jest powalone drzewo oraz ściana krzewów i pokrzyw.

Image

Image

Tak prezentowała się tancbuda na Mysiej Wyspie, przed jej przebudową
w latach dwudziestych.

Image

Tak się wygladał brzeg Mysiej Wyspy z pomostu. Poniżej, na zdjęciu uchwycono moment przybijania stateczku "Neustettin".

Image

Image

Jedno z najstarszych zdjęć pochodzi z 1900 roku.

Image

Aż trudno uwierzyć, ale zdjęcie wykonano prawie że z tego samego miejsca. Biegnąca w lesie
betonowa ściana wskazuje gdzie znajdowała się galeria.

Image

Zdjęcia: autora i archiwum

Jerzy Gasiul
Dwutygodnik Temat nr 417 z 23.06.2007

Artykuł został skrócony w stosunku do oryginalnego, który ukazał się w gazecie.

www.temat.net