Znane nieznane - okolice placu Sowińskiego.

Archiwalne artykuły historyczne, które pojawiały się na łamach Dwutygodnika Szczecineckiego TEMAT. http://www.temat.net
Post Reply
Szczecinek.org
Posts: 168
Joined: 02 Feb 2009, 21:13

Znane nieznane - okolice placu Sowińskiego.

Post by Szczecinek.org »

To bardzo mało znany widok nieistniejącego już Szczecinka. Wszystko wskazuje na to, że podkolorowana pocztówka - datowana na rok 1910, powstała na podstawie zdjęcia lotniczego. Zrobiono go na wysokości niewiele większej od wieży ówczesnego kościoła św. Mikołaja - obecnego Mariackiego. Na pierwszym planie doskonale prezentuje się dzisiejsza ul. 3. Maja. Za to ścianą zieleni i krzewów ukrywa się Niezdobna.
W skład nadjeziornego bulwaru, który zaczyna się od pl. Sowińskiego i biegnie aż do miejskiego stadionu, od samego początku wchodziły dwie ulice - dzisiejsza ul. 3. Maja i jej przedłużenie - ul. Mickiewicza. Ten dziwny podział ma swój historyczny rodowód, wiążący się z burzliwym rozwojem miasta na przełomie XIX i XX wieku.
W tym czasie dzisiejszy pierwowzór ul. 3. Maja - Lutherstrasse zaczynała się przy Saarplatz - pl. Sowińskiego a kończyła na wysokości mostku zamkowego. Za nim rozciągały się w tym czasie jedynie podmokłe łąki. Przez wieki mostek był częścią przebiegającej półkolem grobli łączącej zamek ze "stałym" lądem. Z czasem w miejscu grobli powstała dz. ul. Limanowskiego.

Image

Zdjęcie z 1910 roku. W tym czasie ul. M. Lutra (dz. ul. 3. Maja) kończyła się na wysokości zamkowego mostu. Na pierwszym planie kościół pw. św. Mikołaja - dz. NNMP. Tuż za nim widać ówczesny Urząd Powiatowy. Po prawej zamek z charakterystyczną wieżyczką na wschodnim skrzydle. W tym czasie dz. ul. Mickiewicza była zwykłą polną dróżką.


Trudno powiedzieć, czy dz. ul. 3. Maja, wówczas najnowszy w mieście trakt komunikacyjny, od samego początku posiadała brukową nawierzchnię. Jedno jest pewne. Sądząc ze zdjęcia, była znacznie szersza od dzisiejszej, ale za to nie miała chodników. Na początku XX wieku miejska zwarta zabudowa kończyła się na gmachu Starostwa (Urzędu) Powiatowego. Dalej zaczynały się już pola i łąki, a wzdłuż jeziornego brzegu biegła zaledwie polna dróżka. Ćwierć wieku potem Lutherstrasse (dz. 3. Maja) została przedłużona, ale już pod nazwą Blücherstrasse (dz. Mickiewicza). Jezdnię nowej ulicy, co w tym czasie było naprawdę luksusem, wyłożono asfaltową kostką. Nadjeziorną aleję obsadzono podwójnym szpalerem czarnej, włoskiej topoli. W ciągu swego istnienia tylko raz topole były wymieniane - stało się to w latach sześćdziesiątych. Dzisiaj są na tyle stare, że zabieg należałoby powtórzyć. Szkoda, że dotychczasowemu burmistrzowi w tej mierze brakowało stanowczości, dlatego od kilku lat jesteśmy świadkami corocznych zabiegów, polegających na bezskutecznym sadzeniu nowych drzewek w cieniu starych.
Jak wspomniałem, przełom XIX i XX wieku, był dla miasta okresem intensywnego rozwoju. Po trzecim (1892 r.) i zarazem ostatnim obniżeniu poziomu okolicznych jezior a więc również Trzesiecka, Szczecinek zyskał nowe tereny budowlane. W tym czasie bezużyteczne stały się również opasujące miasto średniowieczne rowy i wały. W ich miejscu pojawiły się nowe ulice. I tak do historii przeszedł Rów Kiecz (Junkierski) przebiegający niegdyś wzdłuż dz. ul. Junackiej i dalej wzdłuż ul. Podwale i Szkolnej do Niezdobnej. Ten sam los spotkał Rów Młyński (wzdłuż dz. ul. Młynarskiej), który opasywał miasto od południowego - wschodu. W jego miejscu tuż za pierzeją ul. Młynarskiej, powstała Mittelstrasse - po naszemu ul. Środkowa. Nazwa ta funkcjonowała bodajże do początku lat sześćdziesiątych. Prawdopodobnie zmieniono ją na ul. Powstańców Wlkp. po wybudowaniu wojskowego bloku z kawiarnią w kształcie rotundy.
Dwa lata przed wykonaniem tego archiwalnego zdjęcia, oddano do użytku, po zaledwie trzech latach budowy(!), największą szczecinecką świątynię. Zbudowano ją w modnym w tym czasie stylu neogotyckim. Jej konsekracja nastąpiła 28 lutego 1908 roku. Wieża, licząc od powierzchni terenu po podstawę krucyfiksu, ma dokładnie 78 metrów (dane z projektu budowlanego). Do dzisiaj też jest to, nie licząc oczywiście kopcących kominów Kronospanu, najwyższa budowla w mieście.
Kościół św. Mikołaja do 1945 roku miał jeszcze jeden bardzo charakterystyczny element architektoniczny. Była to stosunkowo niewielka, mająca ok. 12 metrów wysokości, sygnaturka. Została umieszczona ma skrzyżowaniu kalenicy transeptu (nawy poprzecznej) z nawą główną. Właściwie do dzisiaj nie wiadomo, z jakiego powodu została rozebrana. Czy zawiniły błędy budowniczych (sądząc po stanie kościoła, wydaje się to raczej mało prawdopodobne) czy raczej do jej likwidacji przyczynili się w 1945 roku zdobywcy miasta?
W każdym razie sygnaturki od półwiecza już nie ma. Dwa lata temu miała się pojawić jej namiastka, tyle, że umieszczona na ziemi, na przykościelnym placu od strony ul. 3. Maja. Miała przybrać formę maryjnej kaplicy. Pod strzelistym dachem wspartym na kolumnach miała być umieszczona naturalnej wielkości figurka Maryi - wszakże jest patronką kościoła. Kształt kapliczki miał nawiązywać do nieistniejącej sygnaturki. Mimo pozytywnej opinii konserwatora, na jej budowę nie zgodził się biskup koszaliński. Stwierdził, że zdominuje (sic!) otoczenie. Uwaga mało odkrywcza - przecież projektantowi właśnie oto chodziło. Zamiast leżącego odłogiem zadeptanego trawnika i prowadzącej na przełaj ścieżki, powstałaby otoczony żywą zielenią ciekawy element architektoniczny, pełniący sakralną funkcję. Cały teren stałby się godnym tego eksponowanego miejsca. Ale skoro jest dobrze tak, jak jest, na nic tu moje dywagacje...
Na archiwalnym zdjęciu za kościelnych murów wyłaniają się czerwone mury ówczesnego Starostwa (Urzędu) Powiatowego. Dzisiaj w jego miejscu znajduje się szacowna Szkoła Muzyczna i siedziba Koszalińskiego Przedsiębiorstwa Przemysłu Drzewnego. Gmach wybudowano w 1902 roku, a więc jeszcze przed rozpoczęciem budowy kościoła. Jego architektura nie ma takiej jednorodności stylistycznej jak kościół, jest właściwie konglomeratem różnych stylów. Jednym z najciekawszych elementów jest sporej wielkości na pierwszym piętrze rozeta z barwnym witrażem przedstawiającym stylizowany herb miasta. Elewację rozrzeźbiają bardzo romantycznie wyglądające wykusze, balkony i tarasy. Przyznać trzeba, że wszystkie te elementy architektoniczne, jak na urzędowy gmach, mają bardzo tajemnicze przeznaczenie.
Na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych siedzibę powiatu przeniesiono na drugą stronę ulicy - do zamku. Z czasem administracja rozrosła się do tego stopnia, że urząd zajął aż dwa zamkowe skrzydła. W 1975 roku powiaty znikły. Zamiast nich pojawiły się miniaturowe księstewka (niby województwa) zarządzane przez sekretarzy wojewódzkich PZPR. Powiaty zostały reaktywowane w 1998 roku, ale to już zupełnie inna historia.
Za dawnym Urzędem Powiatowym na początku XX wieku rozciągały się jedynie podmokłe łąki. W tym czasie nie istniał jeszcze Bank Krajowy (dz. PeKaO) zaprojektowany przez berlińskiego architekta. Oddano go do użytku dokładnie 1 kwietnia 1925 roku. Jego budowniczowie musieli się nieźle napracować przy fundamentach. Wystarczy wspomnieć, że właśnie z powodu mocno nawodnionej pojeziornej kredy i torfu, gmach posadowiono na ponad stu żelbetowych palach. Do dzisiaj z powodu fatalnych warunków gruntowo – wodnych w jego najbliższym otoczeniu nie powstała jeszcze żadna budowla.
Hen w dali, po lewej stronie widoczne dwa pierwsze budynki przy ówczesnej Victoriastrasse (dz. Boh. Stalingradu). Oba zachowały się do dzisiaj, jeden z nich nieco odchylił się od pionu, drugi - dwupiętrowa kamienica, jest w tej chwili w straszliwych liszajach odpadającego tynku. Za nimi na wysokości dzisiejszego pl. Kamińskiego majaczy szczyt niewielkiej kamienicy. Została rozebrana w latach dziewięćdziesiątych. Do jej przedwczesnej śmierci przyczynili się lokatorzy, a dobili pijani menele, którzy pewnej nocy na strychu rozpalili ognisko. Cała dzisiejsza aleja obsadzona włoskimi topolami w tym czasie była polną dróżką wijącą się pośród podmokłych łąk i trzcinowisk.
Zupełnie inaczej niż dzisiaj prezentował się też zamek. Jego północne i wschodnie skrzydła zwieńczone charakterystyczną drewnianą wieży z cebulastą kopułą, zostały w 1936 - 1937 gruntownie przebudowane. Wieżyczkę rozebrano a wnętrza (znajdowała się tam m. in. zamkowa kaplica) dostosowano do potrzeb biurowych. To wtedy na skrzydle północnym w miejsce płaskiego dachu pojawił się stromy dach naczółkowy. Po zakończeniu przebudowy, do zamkowego narożnika północno - zachodniego przeniesiono w tym czasie z wieży św. Mikołaja część muzealnych zbiorów.
W 1910 roku pomiędzy zamkiem a widoczną na pierwszym planie piętrową czynszówką, trudno doszukiwać się jakichkolwiek parkowych założeń. W gęstwinie drzew można jedynie dostrzec równe rzędy krzewów - czyżby plantacja? Za nią doskonale widoczna jest masywna balustrada. Biegła po trasie dawnego drewnianego mostu łączącego zamek z ul. Zamkową. Dzisiaj w tym miejscu prowadzi, wyłożona płytami chodnikowymi spacerowa alejka.
Prezentowane zdjęcie jest bodajże jedynym z najwcześniejszych tego rodzaju dokumentów, obrazujących tereny jeszcze do niedawna znajdujące się pod wodą, pewnie o suchej porze roku pełniących również rolę pastwiska. Za ćwierć wieku to miejsce miało się przeobrazić w Ogród Różany, będący częścią nadjeziornego parku miejskiego. Z jego nazwą jest jednak pewien kłopot. Czy chodzi o (niem.) Rosengarten (Ogród Różany) czy raczej o Roßgarten czyli Ogród Rumaków (a bardziej zwyczajnie - Koński Ogród). Z całą pewnością, zanim na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych pojawiały się tutaj i fontanny, i róże, najpierw na osuszonym dnie dawnej jeziornej zatoczki rozciągała się podmokła łąka, na której pasły się niekoniecznie zamkowe konie, zwane bardziej romantycznie - rumakami.
Wspominania widoczna po prawej czynszówka nazywano willą von Waldowa. "Willę" wkrótce rozebrano. Przeszkadzała, bo stała dokładnie na północnej granicy Końskiego vel Różanego Ogrodu i poprowadzono jezdnię dz. ul. Ordona.

Image

Ogród Różany w 1935 roku. Widok od strony zamku oraz od dz.
ul. J. Ordona.

Image

Image

Tak na początku XX wieku prezentował się widok od strony ujścia Niezdobnej na Urząd Powiatowy i kościół pw. św. Mikołaja.

Image

Widok na kościół z ul. Zamkowej - rok 2006 i 1910.

Image

Jerzy Gasiul
Dwutygodnik Temat nr 415 z 26 maja 2006.
www.temat.net
Post Reply