Wspomnienia zdobywcy.

Archiwalne artykuły historyczne, które pojawiały się na łamach Dwutygodnika Szczecineckiego TEMAT. http://www.temat.net
Post Reply
Szczecinek.org
Posts: 168
Joined: 02 Feb 2009, 21:13

Wspomnienia zdobywcy.

Post by Szczecinek.org »

27 lutego minęła kolejna rocznica zdobycia Szczecinka przez Armię Czerwoną. Udało się nam dotrzeć do niezwykłego, pochodzącego z 1965 roku, dokumentu. Jest to list zaadresowany do kierownictwa miasta Szczecinka (tak to zostało sformułowane), Komitetu Miejskiego PZPR i na końcu - do mieszkańców. Jego nadawcą był generał lejtnant Kałużnyj, były dowódca 32 Smoleńskiej Kawaleryjskiej Dywizji, która 27 lutego 1945 roku zdobywała Szczecinek.
Ze względu na jego wartość historyczną przedstawiamy go w większych fragmentach po wprowadzeniu korekty stylistycznej, ortograficznejatakże nazewnictwa miejscowości.

Image

Drodzy Towarzysze,
Przyjaciele!
Wybaczcie, że swymi wspomnieniami o minionej wojnie i o walkach na Waszej historycznej ziemi, być może odrywamy Was od zadań. My wspominamy o sobie tylko dlatego, że w lutym 1965 roku obchodzone będą jubileuszowe uroczystości XX rocznicy walk o miasto Szczecinek, wyzwolenia go od przeklętego niemieckiego faszyzmu - wroga polskiego i narodów radzieckich.
My, żołnierze tamtych dni przypominamy o tym, ponieważ 20 lat temu za Wasze miasto w ciężkich bojach walczyła i niszczyła wroga, 32 Smoleńska Kawaleryjska Dywizja Sił Zbrojnych ZSRR odznaczona Czerwonym Sztandarem i Orderem Suworowa.
Przypominamy Wam i prosimy Was, w ten uroczysty dzień XX rocznicy wyzwolenia Waszego miasta od hitlerowców, aby na mogiłach radzieckich żołnierzy - kawalerzystów - smoleńców oddać hołd bohaterskim kawalerzystom, którzy zginęli za niezależność naszej wielkiej socjalistycznej Ojczyzny w walkach o miasto Szczecinek.
W walkach brały udział następujące pododdziały: Zwiadowczy Szwadron Dywizji, Wydzielony Dywizjon Artylerii, Niszczycielsko - Przeciwczołgowy Pułk (Dołączony), Samodzielny Szwadron Saperski, Samodzielny Szwadron Łączności. (...)
Mimo ciężkich bojów, w jakich uczestniczyła Dywizja, jej stan osobowy wyglądał dobrze, bez oznak zmęczenia i miał charakterystyczny dla kawalerzystów brawurowy wygląd, wesołość i dobre samopoczucie. (...)
W nocy na 26 lutego smoleńcy działając w składzie korpusu otrzymali ważne bojowe zadanie. Rano 26 lutego 1945 roku z granic Lędyczka, Raciborza (dawna nazwa Okonka - dop. red.) rozbić nieprzyjaciela i atakować w kierunku (...) w celu zdobycia 27 lutego (rano) miejscowości Gwda i miasta Szczecinka.
Zadanie bojowe (...) było bardzo trudne. Do jego wykonania koniecznym było, przede wszystkim, zawładnąć tak ważnym taktyczno - operacyjnym punktem, bardzo dobrze umocnionym i bronionym jakim był Szczecinek. Miasto leżące między jeziorami a przy podejściu do niego na przestrzeni 2-3 km, wznosiły się okopy (...) silnie umocnione i zabezpieczone drutami kolczastymi. Przed okopami były pobudowane potężne rowy przeciwczołgowe. Drogi do miasta były zaminowane. Pola minowe broniły dostępu do miasta nie tylko piechocie, ale również czołgom.
Na ulicach miasta i skrzyżowaniach pobudowane były barykady. Wieże i kościoły oraz kamienice znajdujące się w głównych rejonach miasta, przystosowane były do obrony ulicznej. Ważniejsze obiekty miasta przygotowane były do zniszczenia. (...) Na dalszych podejściach do miasta na linii Węgorzyno, Lotyń, Wilcze Laski wojska niemieckie wcześniej zajęły przygotowane pozycje z silnym umocnieniem i uzbrojeniem do walk typu polowego. (...)
Do godz. 10.00 26. lutego korpus zakończył przegrupowanie dywizji. 32 Dywizja otrzymała rozkaz przerwania obrony przeciwnika na odcinku Lotynia. Rozkaz brzmiał: Atakować w kierunku na Lotyń, Szczecinek z głównym uderzeniem z południowego wschodu i południa. Odczuwało się bliskość Bałtyku. Był luty a już ło cieplej, topniał śnieg i mgła ograniczała widoczność, nie pozwalając korzystać z lotnictwa.. (...)
O 14.00 26. lutego atak mający na celu opanowanie Szczecinka rozpoczął się od silnego ognia artyleryjskiego. Do szturmu poszli spieszeni kawalerzyści i 121 Pułków Kawaleryjskich wspierani czołgami Pułku Czołgów i przeciwczołgową artylerią.
O 15.00 smoleńcy zajęli Lotyń. (...) Pod koniec dnia 26 lutego kawalerzyści wyrzucają przeciwnika z Turowa. Na przedpolach Szczecinka jeden z ważnych odcinków został zdobyty. Rozbite niemieckie pododdziały odchodzą do Szczecinka. Nie dając odpoczynku przeciwnikowi o świcie 27 lutego, szturmowe oddziały kawalerii bezpośrednim atakiem, przerywają umocnione pozycje przeciwnika na południe od miasta i poprzez piaszczyste wzgórza prą do miasta, zajmując pozycje wyjściowe. Kilkakrotne kontruderzenia przeciwnika nie przynoszą skutków. Smoleńcy bronią zajętych pozycji na przedmieściach.
27. lutego o godz. 14.00 silny ogień dywizyjnej i korpusowej artylerii, uderza na przeciwnika, zajmującego południowe dzielnice miasta i na pozycje artylerii znajdujące się w północnej części miasta. (...) We wschodniej części miasta wiódł ciężkie boje, tylko co wprowadzony do boju drugiego rzutu, 65 Pułk Kawalerii ppłk Kostynicza. Szczególnie udane były działania jego pierwszego szwadronu pod dowództwem st. lejtnanta Łazarewa. O 17.00 po ciężkich walkach ulicznych, pokonując barykady, 65 Pułk Kawalerii opanował rejon kolejowy oraz dworzec. O 18.00 szwadron tego pułku rozpoczął boje o północną część miasta.
86 Pułk Kawalerii ppłk Jesionowa i 121 Pułk Kawalerii ppłk Potiomkina, prowadząc ciężkie uliczne walki systematycznie szli naprzód w kierunku południowej części miasta. W walkach ulicznych przechodzono od domu do domu. Należało brać je szturmem lub niszczyć ogniem czołgów i broni pancernej. Specjalnie wydzielone grupy żołnierzy kawalerzystów smoleńców, broniły czołgi od niemieckich pancerfaustów i likwidowały przeciwczołgowe zapory przeciwnika.
W końcu dnia obrona przeciwnika została złamana śmiałym uderzeniem klinowym pułków kawaleryjskich i specjalnymi grupami przystosowanymi do walk ulicznych. Mimo to, bój o miasto trwał nadal. Widać było, że przeciwnik nie posiada już żadnych szans obrony oraz bojowego ducha swoich żołnierzy.
Pod silnym frontalnym uderzeniem smoleńców oraz w związku z wyjściem na drogi wylotowe z miasta 5 Kawaleryjskiej Dywizji, o godz. 20.00 przeciwnik porzuca swoje obronne pozycje rozpoczynając odwrót.
O 21.00 pułki 32 Kawaleryjskiej Dywizji w pełni opanowały miasto Szczecinek i wyszły na jego północne dzielnice. O 22.00 27 lutego wszystko zostało zakończone i zameldowano dowódcy frontu marszałkowi Rokossowskiemu, że Szczecinek – silny punkt oporu przeciwnika w systemie pomorskich umocnień - został wzięty uderzeniem 32 Smoleńskiej Dywizji Kawalerii z południowego wschodu i południa, przy współdziałaniu z jednostkami 5KD, które obchodziły zachodnie części miasta niszcząc cofające się z miasta ostatki wojsk przeciwnika.
W walkach o miasto Szczecinek zniszczono dużą ilość żywej siły przeciwnika a także zdobyto duże trofea.
Nagrodą za przelaną krew w walkach o wyzwolenie miasta, było oswobodzenie kilkuset sowieckich obywateli, których Niemcy nie zdążyli ewakuować. Razem z nimi oswobodzono dużo Polaków, Francuzów, Włochów a nawet jednego Amerykanina i Amerykankę, którzy nie wiadomo jak znaleźli się w mieście. (...)
Pozdrawiamy Was Towarzysze z okazji tej rocznicy i życzymy Wam wszystkim osiągnięć w pracy. Do widzenia Towarzysze, życzę powodzenia.
Były dowódca 32 Smoleńskiej Kawaleryjskiej Dywizji
Generał Lejtnant Kałużnyj
Na ile wspominania gen Kałużnego, zawarte w liście do polskich towarzyszy, zgodne są z faktami, niechaj rozsądzą historycy. Niezupełnie pasuje do szczecineckiego krajobrazu akapit mówiący o kościołach, wieżach i kamienicach, które jakoby trzeba było zdobywać przy pomocy artylerii i czołgów. Po przejściu frontu oprócz trzech miejsc (ul. Wyszyńskiego - okolice dz. "Starych delikatesów", 9. Maja - budynek z drogerią, odzieżą i jubilerem oraz zabudowy przed wieżą św. Mikołaja) nie było najmniejszych zniszczeń. Sądząc po tym, autorowi listu raczej nie chodziło o fakty, ale raczej o efekty propagandowe. Generał Kałużnyj z jakże znaną starszemu pokoleniu sowiecką "kurtuazją", napomina polskich towarzyszy, aby ci przypadkiem nie zapomnieli o oddaniu hołdu poległym żołnierzom. Zdanie o zdobyciu dużych trofeów, jest przewyborne i mówi samo za siebie.

Image

Zdjęcie archiwalne. Przejazd kawalerii przez pl. Wolności.

Image

Zdjęcie archiwalne. Natarcie (a może jest to patrol) z pl. Wolności ul. 9. Maja. Na drugim planie uliczna barykada.

Image

Zdjęcie archiwalne. Przejazd ciężkiego sprzętu ul. Powstańców Wlkp. Na drugim planie kościół Mariacki z istniejącą jeszcze (od strony ul. Wojska Polskiego) sygnaturką
na dachu.

Opracował: (jg)

Dwutygodnik Temat nr 409 z 03.03.2006
www.temat.net


Komentarz do artykułu z Dwutygodnika Temat nr 410.

Jak zwykle w okolicach 27 lutego przypadła kolejna rocznica zdobycia, wyzwolenia, zajęcia (niepotrzebne skreślić według uznania) Szczecinka przez Armię Czerwoną. Jak zwykle też, opisuje się i interpretuje to wydarzenie w zależności od osobistych przekonań i doświadczeń zainteresowanych. Jak zwykle "zdania uczonych" w tym względzie są mocno podzielone. Tym razem jednak, dzięki publikacji w Temacie, mamy rodzynek rzadkiej urody, a mianowicie list człowieka, który dowodził żołnierzami radzieckimi w tamtym okresie i na tym terenie. List ten dawał szanse, że wiele nieznanych epizodów z tamtego okresu będzie wyjaśnionych, a rodzimi badacze tamtych czasów, będą spijać wiedzę podaną im przez człowieka, który był bezpośrednim uczestnikiem tych wydarzeń. Jak zrozumiałem z komentarza redakcyjnego, list dowódcy 32 Smoleńskiej Dywizji Kawalerii, odznaczonej Orderami: Czerwonego Sztandaru i Suworowa, gen. lejtnanta Kałużnego (gen. lejtnant to inaczej gen. porucznik, czyli dwugwiazdkowy generał ), został wysłany w 1965 r. do Władz Szczecinka, Komitetu Miejskiego Partii i "Szarego Obywatela", z okazji 20-tej Rocznicy Wyzwolenia Miasta. Gwoli wyjaśnienia, jestem pełen szacunku dla wszystkich żołnierzy radzieckich, którzy zginęli na tych terenach i którzy nie ponoszą żadnej winy za czyny swoich przywódców. Wszystkie moje komentarze i uwagi nie dotyczą ich zupełnie. Mam jednak jeden, poważny problem, a mianowicie czy wszystkie te nielogiczności, nonsensy i przekłamania, jakie znajdują się w tym liście są tylko skutkiem fatalnego tłumaczenia, czy też świadomą manipulacją człowieka, który chce przedstawić się prawie jako zbawca i dobroczyńca mieszkańców miasta.
Zajmę się najpierw poziomem tłumaczenia. Niestety, nie mam dostępu do tekstu w wersji rosyjskiej, więc trudno mi coś wyrokować, ale znowu nie mogę uwierzyć, że dowódca dywizji,
który ma doświadczenie bojowe i frontowe, pisze takie niedorzeczności jak np. - Mimo ciężkich bojów, w jakich uczestniczyła dywizja, jej stan osobowy wyglądał dobrze, bez oznak zmęczenia i miał charakterystyczny dla kawalerzystów brawurowy wygląd, wesołość i dobre samopoczucie.(...) Uff.
Na temat osoby tłumacza mam na swój prywatny użytek następującą teorię. Otóż po otrzymaniu tego listu, odpowiedzialni towarzysze z KP PZPR, wyznaczyli do jego tłumaczenia jakiegoś czynownika z wydziału propagandy, który miał wpisaną w ankietę personalną znajomość języka gen. Suworowa i Kutuzowa. Niestety, czynownik bał się przyznać, że umiejętności nie takie i uczynił to, co uczynił. Wyszło głupio i straszno.
Teraz co do faktów. Czytając ten list nie mam wątpliwości, że Autor korzystał z Dziennika Działań Bojowych dywizji. Dziennik działań to bardzo ważny dokument. Jest on prowadzony na bieżąco i zapisuje się w nim wszystkie działania bojowe
jednostki, czyli kto, kiedy, gdzie, a także treść rozkazów, map, meldunków itd. Dokumenty te służą do pisania historii wojen i wojskowości, a także do nauki sztuki wojennej oficerów wojska. Znajdują się w muzeach i Izbach Pamięci. Są bezcenne. Jako dowód na prawdziwość moich słów niech posłuży fakt, że gen. Kałuży opisując przebieg działań swojej dywizji, posługuje się nawet godzinami.
Na temat przebiegu działań bojowych opisanych w liście nie będę się wypowiadał. Mam zbyt małą wiedzę na ten temat. Czytając jednak ten dokument, dochodzę do wniosku, że jest tam więcej przechwałek i zwykłego chciejstwa, niż rzetelnego przedstawienia sytuacji, w jakiej 32 Dywizja Kawalerii walczyła o miasto. Przecież opisy wież kościołów i budynków zamienionych w twierdze, a co za tym idzie ciężkich walkach o miasto, nijak się ma do poziomu zniszczeń, które były minimalne. Zdaje się, że zadziałał mechanizm polegający na zwielokrotnianiu sukcesów i umniejszaniu niepowodzeń. Kilka słów na temat literackich aspektów tego listu. Twierdzenia o bliskości Bałtyku, dobrym samopoczuciu i wesołości kawalerzystów są raczej fikcją literacką i figurą retoryczną świadczą o tym, że gen. lejt. Kałużny uprawiał zwykłą propagandę.
Na koniec kilka słów, nazwę to, małej wiarygodności niektórych fragmentów tej relacji. Autor pisze ...o 22.00 (...) zameldowano dowódcy frontu marszałkowi Rokossowskiemu, że Szczecinek został zdobyty. Po pierwsze, skąd Kałużny wie, o której godzinie dowódca armii złożył meldunek dowódcy frontu? Po drugie, jest wielce prawdopodobne, że o tym dla Rokossowskiego marginalnym fakcie dowiedział się on, z dobowego meldunku dowódcy armii w skład, której wchodził korpus, w którego skład wchodziła 32 DKaw gen. Kałużnego. Jak więc widać droga meldunków od szczebla dywizji do szczebla frontu, była długa i wyboista. Na koniec ostatnia uwaga. Zgadzam się z red. Gasiulem, zdanie o zdobyciu dużych trofeów jest przewyborne i wcale nie takie nietrafne.

ppłk. dypl. rez.
Sławomir KONIECKI
Post Reply