Znane nieznane - dawne zabudowania gimnazjum ks. Jadwigi.

Archiwalne artykuły historyczne, które pojawiały się na łamach Dwutygodnika Szczecineckiego TEMAT. http://www.temat.net
Post Reply
Szczecinek.org
Posts: 168
Joined: 02 Feb 2009, 21:13

Znane nieznane - dawne zabudowania gimnazjum ks. Jadwigi.

Post by Szczecinek.org »

Wprawdzie o tym zakątku Szczecinka pisałem już w 2001 roku, ale mam teraz ku temu doskonały pretekst. Całkiem niedawno nadarzyła się mi się znakomita okazja wykonania zdjęcia z okna poddasza kamienicy przy ul. Zamkowej. Roztacza się z niego widok na dawne Gimnazjum ks. Jadwigi a także wieżę św. Mikołaja z przyległościami. Na archiwalnym zdjęciu z połowy lat trzydziestych, prawdopodobnie zrobionym z dachu kamienicy przy ul. Zamkowej, ujęty został ten sam fragment miasta.
Zaledwie kilkanaście kroków dzieli gwarny o każdej porze roku deptak z oazą ciszy i spokoju, jaką są okolice ul. Księdza Piotra Skargi (bardzo dawno temu zwaną Predigerstrasse, czyli po naszemu - Kaznodziejską) i dalej Juliana Ordona oraz ks. Elżbiety. Któż ze szczecinecczan nie zna nieco zwalistego, utrzymanego w neogotyckim stylu, budynku stojącego na skrzyżowaniu ul. ks. Elżbiety i P. Skargi? Właśnie tutaj w cieniu wieży św. Mikołaja, znajduje się kolebka szczecineckiej oświaty.


Przypomnę zatem, że w 1640 roku dzięki finansowemu wsparciu księżnej Jadwigi, wdowy po Urlyku, głównej lokatorki pobliskiego zamku, istniejącą już miejską szkółkę przekształcono w pierwsze na tych ziemiach gimnazjum. Ulokowano je przy ul. Kaznodziejskiej w cieniu parafialnegokościoła.
Ówczesnym wzorem, ważniejsze budynki w biednym i zapuszczonym miasteczku, jakim był Szczecinek, stawiano z tzw. pruskiego muru - mówiąc poprawniej w konstrukcji szkieletowej. Taka ściana składała się z drewnianych słupów, rygli, zastrzałów, oczepów i belek. Wypełnienie takiego nośnego szkieletu stanowiła w tym czasie cegła a najczęściej deski lub glina przemieszana ze słomą lub trzciną. Co oczywiste, po tego rodzaju pierwotnej zabudowie, biorąc pod uwagę niezliczoną ilość pożarów i powodzi, nawet nie miał prawa zachować się najmniejszy ślad. Do naszych czasów przetrwała jedynie dziewiętnastowieczna wersja szkolnego gmachu. Zbudowano go o nieco klasycyzujących cechach, mocno zresztą zdeformowanych po fatalnie przeprowadzonej przebudowie ok. trzydzieści lat temu. To właśnie tutaj do 1913 roku mieściło się Gimnazjum ks. Jadwigi. 3 kwietnia tegoż roku w uroczystym pochodzie nauczycieli i uczniów, szkołę oficjalnie przeniesionodonowego budynku postawionego tuż nad jeziorem.
Po bardzo niedobrych dla miasta czasach wojen napoleońskich, kiedy w szkolnych murach urządzono lazaret, nadszedł nieco lepszy okres. Stało się to dzięki m. in. Janowi Kaulfussowi, dyrektorowi gimnazjum w latach 1824 - 1832. Szkoła, której groziła już likwidacja, dzięki niemu ożyła i wkrótce zasłynęła z wysokiego poziomu nauczania.
Przypomnę, że dr Jan Kaulfuss przed zesłaniem go do Szczecinka, dyrektorował gimnazjum poznańskiemu. Jego nagrobny pomnik niemal cudem uratował się przed jakimś wysoko postawionym tutejszym idiotą, który w latach sześćdziesiątych chciał go koniecznie zrównać z ziemią. Całe szczęście polecenia nie wykonano i pomnik przetrwał. Kaulfussa zwolniono ze szkoły mocą rozkazu gabinetowego Najjaśniejszego Fryderyka III za dążenie do utrzymania polskiego charakteru szkoły. Dzisiaj nazywa się to zwolnieniem z polecenia lub utratą zaufania. Jak się okazało, to co dla jednej osoby było zesłaniem, dla innych stało się zbawienne.
Prestiż i ranga tutejszego gimnazjum wzrosły na tyle, że szkoła stała się znana na całym Pomorzu Zachodnim. Jego zastępcy Benjamin Giesebrecht (1833 - 1842) oraz Fryderyk Rőder (1844 - 1861) przyczynili się do rozbudowy budynku szkolnego i tym samym do zwiększenia liczby uczniów. Wkrótce do szkoły uczęszczało 404 wychowanków. Niestety, tak duża ilość wpłynęła negatywnie na poziom nauczania. Dość powiedzieć, że za dr Hermana Lehmanna (1861 - 1879) tylko, co dziesiąty uczeń kończył szkołę egzaminem maturalnym. Dzisiaj nie zdarza się to w żadnej szkole, no może z wyjątkiem tej, na której zdaje się egzamin na prawo jazdy... Ponieważ stary budynek nawet po rozbudowie nie mógł tak dużej ilości uczniów pomieścić, Lehmann postanowił wybudować na sąsiedniej działce, leżącej już po drugiej stronie ul. Kaznodziejskiej, drugi budynek. Ponieważ był zakochany w epoce gotyku, nowy gmach wybudowano w tym właśnie stylu. Przyznać trzeba, że w swoich gustach nie był odosobniony. W tym czasie, zresztą nie tylko w Prusach, gotyk cieszył się sporym wzięciem. Oprócz kościołów, powstawały w tym stylu dworce kolejowe, poczty, ratusze i inne budynki użyteczności publicznej.
Nowy gamach nazwano wkrótce "domem dyrektorów" a to z tego powodu, że na poddaszu ulokowano służbowe mieszkanie dyrektora szkoły. Na parterze i piętrze mieściła się pracownia rysunku, biblioteka, gabinet fizyczny i dwie klasy. Prawdopodobnie w tym samym czasie wybudowano, położony kilkanaście metrów za nim, dom woźnego szkolnego.
Parterowy domek z czerwonej cegły, nieporównanie znacznie mniej okazały niż szkoła, od strony ulicy miał (i jeszcze ma) wysoki ceglany mur. Za nim, w podwórku, znajdowała się murowana zabudowa gospodarcza (została niedawno rozebrana). Dodać należy, że za służbówką woźnego aż do jeziora rozciągało się szkolne boisko. To właśnie tam z czasem wybudowano salę gimnastyczną (istnieje do dzisiaj) a w 1913 roku nowy gmach (dzisiejsze I LO).
Wszystko wskazuje na to, że stara sala dożywa swoich dni. Jako absolwent tutejszego ogólniaka pamiętam ją z lat sześćdziesiątych. Już wtedy lekcje odbywały się tam we wprost niebywałej ciasnocie. Dodam, że ówczesny ogólniak liczył więcej uczniów niż w tej chwili. Na miejscu starej sali powstać ma teraz nowa. Jak chwalą się w powiecie, będzie piękna i ultranowoczesna. Na razie wszystko jest w powijakach, czyli w fazie koncepcji przedstawionej w postaci komputerowej symulacji. A jakie są możliwości AutoCad-a wie każdy, kto się z tym programem zetknął. Jednak zamiast robić ludziom apetyt, o jej usytuowaniu i kubaturze najpierw powinni wypowiedzieć się ludzie kompetentni - mam na myśli konserwatorów przyrody i zabytków.
W 1882 roku w Gimnazjum podjął pracę jeden z najznamienitszych mieszkańców Szczecinka - Juliusz Tümpel. Napisał szereg dzieł poświęconych historii miasta. Jednym z nich jest "Neustettin in 6 Jahrunderten". Szkoda, że książka nie została nigdy przetłumaczona na język polski. Jeszcze za jego życia (umarł w 20 02 1940 r. w Szczecinku) jego imieniem nazwano jedną z ulic - to dzisiejsza ul. Poniatowskiego. A swoją drogą, czym się przysłużył Polsce a Szczecinkowi w szczególności wasal i kochanek Katarzyny II, aby honorować jego imieniem ulicę?
Po ostatniej wojnie do lat siedemdziesiątych w dawnym "domu dyrektorów", mieścił się internat Liceum Ekonomicznego. Po wybudowaniu nowego kompleksu przy ul. Szczecińskiej, neogotycki budynek przez pewien czas stał pusty. Potem w latach osiemdziesiątych przeszedł gruntowny remont i od tego czasu znajduje się tam przedszkole.
Jeśli chodzi o dom woźnego, to w "polskich" już czasach mieścił się tam internat Liceum Pedagogicznego. Zanim zaadaptowano go na malutką restauracyjkę "Jaspa", przez dłuższy czas służył jako magazyn miejscowemu muzeum. Od kilku ładnych lat budynek stoi opuszczony, ale jest nadzieja, że dzięki nowemu właścicielowi - firmie GData,odzyska swój dawny blask.

Image

Zdjęcie archiwalne pochodzi z lat trzydziestych ubiegłego wieku. Tuż przed "domem dyrektorów" stał niegdyś parterowy budynek z pruskiego muru. Być może mieszał tu któryś z nauczycieli gimnazjum.
Po urokliwym budynku dzisiaj pozostał wyjątkowo obskurny plac. W tym miejscu do połowy lat siedemdziesiątych (zanim przeniesiono
ją na ul. Cieślaka) znajdowała się baza PGK. Wtedy nazywało
się to Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej.

Image

Image

Służbówka woźnego Gimnazjum ks. Jadwigi stała niegdyś na skraju
szkolnego boiska - dzisiaj tuż przy skrzyżowaniu ul. Ordona z ul. ks. Elżbiety.

Jerzy Gasiul
Dwutygodnik Temat nr 407 z 03.02.2006
www.temat.net
Post Reply