Powieść kryminalna, dzieje się w Szczecinku

Dyskusje o aktualnych wydarzeniach odnoszacych się do historii miasta oraz wydarzenia kulturalne. Bez politykowania.
Post Reply
Stach
Posts: 3717
Joined: 28 Jan 2007, 23:31

Powieść kryminalna, dzieje się w Szczecinku

Post by Stach »

Bestia
Piotr Rozmus
Wydawnictwa Videograf SA (2014)

Kojarzy ktoś?

Każde miasto ma swoje mroczne tajemnice… Mieszkańcy Szczecinka zastygli w śmiertelnym przerażeniu. Dwie
brutalnie zamordowane młode kobiety, dwoje porwanych dzieci i oskórowany mężczyzna – to bilans kilku tygodni.
Gdy emerytowany komisarz policji starał się uciec przed zmorami przeszłości, to miejsce wydawało mu się sielską
przystanią. Tymczasem staje on przed podwójnym wyzwaniem. Musi włączyć się w poszukiwania
psychopatycznego mordercy, a także po raz drugi zmierzyć się z niejakim Łezką, szefem szczecińskiej mafii, który
przed laty wydał wyrok na jego córeczkę. Nie wie jednak, że w ukryciu czyha jeszcze jeden przeciwnik, inteligentny i
bardziej niebezpieczny, którego dziedzictwo zła sięga lat wojny…

Prolog
Neustettin, rok 1941
Mercedes Benz typu G4 dzielnie pokonywał wszelkie nierówności. Samochód posiadał aż trzy
osie. Był wręcz stworzony do terenowych wojaży.
Martin Bormann siedział z tyłu, przyglądał się kierowcy, a uśmiech nie znikał mu twarzy. Nie
można było powiedzieć tego samego o Rudolfie Hoessie, siedzącym po prawej stronie Bormanna,
którego mina zdradzała głębokie niezadowolenie.
– Nie podoba się panu przejażdżka, Lagerkommandant Hoess? – zapytał uradowany Bormann,
kiedy samochód podskoczył na kolejnym wyboju. Czerpał przyjemność z widoku naburmuszonego
Hoessa. Nigdy za sobą nie przepadali. Tym większe było zdziwienie Bormanna, gdy dowiedział się,
że Führer nakazał mu właśnie w towarzystwie Hoessa przeprowadzić kontrolę budowy sieci
podziemnych tuneli pod Neustettin.
Hoess puścił to zaczepne pytanie mimo uszu. Był co prawda młodszy od Bormanna. Miał
czterdzieści cztery lata, a generał zdążył już przekroczyć pięćdziesiątkę, nie zamierzał jednak dać mu
się sprowokować. Skoro Hitler nakazał im wspólnie przeprowadzić tę inspekcję, niech tak będzie,
ale nie chciał wdawać się w żadne niepotrzebne dyskusje z tym niewykształconym impertynentem,
za jakiego uważał Bormanna. Ich dialog powinien dotyczyć jedynie spraw zawodowych.
Przez resztę drogi nie zamienili ani słowa. W pewnym momencie Bormann wrzasnął do
kierowcy:
– Gefreiter Braun! Proszę zatrzymać samochód. Jesteśmy na miejscu.
– Jawohl, Herr General!
Braun wysiadł z samochodu i pospiesznie otworzył drzwi po stronie generała. Potem obiegł auto,
aby otworzyć drzwi Hoessowi, ten jednak zdążył już wysiąść.
Znajdowali się u stóp potężnego wzniesienia, u którego szczytu prężyła się monumentalna wieża.
Rosła dumnie ku niebu, ponad koronami drzew. Na prawo ciągnęło się piękne, wielkie jezioro.
Otaczała ich zieleń lasu, a z każdej strony do ich uszu docierał ptasi śpiew. Bormann rozłożył
ramiona, odchylił lekko głowę i ostentacyjnie wciągnął do płuc haust świeżego powietrza. Spojrzał
na Hoessa.
– Oto ona, Lagerkommandant. Wieża Bismarcka. Wzniesiona na jego cześć w tysiąc dziewięćset
dziesiątym roku.
Hoess omiótł budowlę swym ponurym spojrzeniem, od nasady aż po szczyt. Wieża wyglądała jak
ogromny, ścięty ostrosłup zwieńczony u góry szerokim tarasem. W jej środkowej części, jedno pod
drugim, wkomponowane były trzy niezwykle wąskie okna.
– W całości zrobiona jest z granitowych głazów – kontynuował Bormann. – Uwierzyłby pan?
Zbudowanie takiego kolosa to nie lada wyczyn. I to wszystko na cześć naszego pierwszego kanclerza.
Generał ruszył pewnie w stronę wzniesienia z rękoma splecionymi za plecami. Długi zielony
płaszcz tańczył na wietrze. Hoess podążył za Bormannem. Starszy szeregowy Braun starał się
dotrzymać im kroku.
U wejścia do wieży stało dwóch niemieckich żołnierzy. Widok zbliżającego się generała
wyraźnie ich zaskoczył. Przez krótką chwilę sprawiali wrażenie skonsternowanych, nie bardzo
wiedzących, jak powinni się zachować.
Bormanna bardzo zastanowiło ich zachowanie. Każdy niemiecki żołnierz na widok generała
natychmiast okazywał swoje posłuszeństwo i respekt, jak dobrze wyszkolony pies na widok pana.
Ci tutaj wyglądali, jakby rozważali możliwość ucieczki.
Po chwili jednak wartownicy stanęli na baczność, uderzyli podeszwami butów o utwardzoną
powierzchnię i zasalutowali. Wyraz twarzy Bormanna natychmiast złagodniał. Pospiesznie oddał
salut.
– Spocznij, żołnierzu! – rzucił od niechcenia i pchnął lekko uchylone masywne drzwi wieży.
Weszli do środka. Od razu uderzył w nich panujący tam chłód oraz charakterystyczny zapach
stęchlizny i wilgoci. Wiszące na ścianach lampy próbowały, z mizernym skutkiem, rozproszyć
panujący wewnątrz mrok. Dokładnie z samego środka posadzki wyrastały i pięły się ku górze
spiralne schody.
Bormann obszedł je, a jego towarzysze podążali za nim jak cienie. Nagle przyklęknął i zaczął
przesuwać dłonią po zakurzonej posadzce. Dłoń generała zatrzymała się na żeliwnym uchwycie.
– Jest! – wrzasnął podekscytowany i szarpnął z całej siły. Usłyszeli głośne skrzypnięcie i mrok
zaczął powoli ustępować miejsca blademu światłu. Bormann odrzucił ciężki, żeliwny właz, który
z łoskotem opadł na posadzkę, wzbijając w powietrze tumany kurzu.
Ich oczom ukazały się kolejne kręte schody. Tym razem wiodły w dół.
– Oto i nasze wejście, panowie – powiedział Bormann. – Pozwólcie, że pójdę przodem.
Uważajcie na głowy. – Zaczął schodzić, pochylając się przy tym nieznacznie. Hoess i Braun
wymienili pospieszne spojrzenia i ruszyli jego śladem. Z każdym krokiem robiło się coraz jaśniej.
Kiedy byli już na dole, Hoess zauważył, że również i tu na ścianach pod sufitem zamontowano
szeregi zbrojonych lamp.
Podążali wąskim, krętym korytarzem. Pokonali znowu kilka stopni i znaleźli się w tunelu
o owalnym sklepieniu. Tutaj mogli się już całkowicie wyprostować. Hoess westchnął głośno,
wyraźnie odczuwając ulgę.
Szli szybko, a odgłos ich kroków odbijał się echem od ścian schronu. Bormann od czasu do czasu
rzucał przez ramię przelotne spojrzenie, jakby chciał się upewnić, że Hoess i Braun nadal są tuż za
nim.
– Führer zlecił budowę schronu Organizacji Todt – odezwał się Bormann.
– Słyszałem o tym, generale. – Hoess odezwał się wreszcie, ale tylko dlatego, by poinformować
Bormanna, że doskonale o tym wie.
Bormann nagle zwolnił kroku. Jego oczom ukazało się kilka żołnierskich sylwetek. Jeden
z żołnierzy wyszedł mu naprzeciw.
– Chyba o wilku mowa, Lagerkommandant – powiedział. Kiedy jednak ów żołnierz podszedł
bliżej, okazało się, że nie był tym, za kogo wziął go Bormann. Człowiek, który się do niego zbliżał,
na pewno nie był Fridtem Todtem.
– Generał Bormann? – odezwał się tamten, uśmiechając się szeroko i salutując z daleka. – Co za
niespodzianka!
Bormann oddał salut, jednak był szalenie zaskoczony i nie zamierzał tego ukrywać. Nie znał tego
człowieka, jednak tamten znał jego. No ale w końcu był generałem, jednym z najbardziej zaufanych
ludzi Führera, jego znali wszyscy.
– Kim jesteście, żołnierzu? – Podchodząc bliżej, przyjrzał się nieznajomemu. Tamten miał na
sobie długi płaszcz podobny do tego, jaki nosili Bormann i Hoess, nie zielony jednak, lecz czarny
i chyba skórzany. Czapka na głowie obcego również zrobiona była z czarnej skóry, zdobiło ją dobrze
znane godło III Rzeszy – czarny orzeł trzymający w szponach wieniec ze swastyką. Takie samo godło
widniało na ramieniu żołnierza i na jego prawej piersi.
– Jestem Oberleutnant Hannes Runge – przedstawił się i wyciągnął w stronę Bormanna dłoń
ukrytą w skórzanej rękawicy. Ten jednak z typowym dla siebie sceptycyzmem zwlekał z uściśnięciem
dłoni obcego. Uważał fakt podania ręki przez niższego stopniem żołnierza, bez wcześniejszego
zdjęcia rękawicy, za nietakt.
Uważnie przyjrzał się pagonom Rungego. Widniała na nich szóstka i odwrócony diament.
Rzeczywiście wyglądało na to, że jest porucznikiem. Po krótkiej chwili Bormann zdecydował się
uścisnąć jego dłoń, lecz wyraz twarzy generała zdradzał wyjątkową czujność.
Porucznik był wysokim i niezwykle chudym mężczyzną o orlim nosie. Bormann nie znał go,
jednak po chwili refleksji doszedł do wniosku, że nie może znać osobiście wszystkich żołnierzy
Wehrmachtu. Potem Hannes Runge przywitał się z Hoessem i Braunem.
– Co tu robicie, poruczniku? – zapytał Bormann.
– Śmiem twierdzić, generale, że moja obecność musiała pana zaskoczyć w równej mierze, jak
pańska zaskoczyłaby inżyniera Todta.
– W rzeczy samej, Oberleutnant Runge. A gdzie podział się Herr Todt?
– Führer nakazał mu natychmiast wracać do Berlina i przysłał mnie, abym chwilowo go zastąpił.
– Nic mi na ten temat nie wiadomo.
– Nie dziwi mnie to, generale, bowiem stało się to zaledwie przed dwiema godzinami.
Bormann zmarszczył brwi. Zastanawiał się, czy to możliwie, aby Hitler go o tym nie
poinformował. Z drugiej jednak strony wiadomość od Führera mogła nadejść w każdej chwili.
– A więc dobrze, Oberleutnant Runge. Myślę, że sytuacja powinna się wyklarować
w najbliższym czasie – przemówił wreszcie, dając do zrozumienia porucznikowi zarówno tonem, jak
i treścią swej wypowiedzi, że mu nie ufa. – Domyśla się pan, z jakiego powodu ja
i Lagerkommandant Hoess tu jesteśmy?
– Tylko jeden przychodzi mi do głowy, generale.
– A mianowicie?
– Kontrola obiektu, generale.
– Zgadza się, Oberleutnant. I mieliśmy przeprowadzić ją w obecności inżyniera Todta. Ale jeżeli
pod jego nieobecność, jak sam pan wspomniał, na panu spoczęły obowiązki nadzoru prac, oczekuję,
że to pan nas oprowadzi i zrelacjonuje nam ich przebieg.
– Z ochotą, generale. Chciałbym jednak, aby wziął pan pod uwagę, że przybyłem niedawno i duża
część schronu w dalszym ciągu stanowi dla mnie tajemnicę.
– Zatem zgłębimy ją razem. Pan prowadzi, Oberleutnant Runge – nakazał Bormann.
– Jawohl, General!
Ruszyli. Najpierw Runge, za nim Bormann, na końcu Hoess i Braun. Po krótkim marszu na
spotkanie wyszło im kilku innych żołnierzy. Ci ubrani już byli w typowe dla niemieckiej armii
uniformy. Na widok generała wymienili wystraszone spojrzenia, by po chwili zasalutować.
Bormann oddał salut i minął ich, nie poświęcając im większej uwagi. Zostawieni z tyłu żołnierze
dołączyli do szeregu, maszerując za Braunem. Starszy szeregowy spoglądał na nich przez chwilę, po
czym uświadomiwszy sobie, że odstęp między nim a Hoessem wzrósł do kilku metrów, natychmiast
przyspieszył kroku.
– Proszę się zatrzymać, Oberleutnant Runge! – wrzasnął nagle Bormann, spoglądając na lewo.
User avatar
LUCEK
Posts: 332
Joined: 04 Mar 2005, 13:57
Contact:

Re: Powieść kryminalna, dzieje się w Szczecinku

Post by LUCEK »

Coś mi to trąci lekko Krajewskim, a z opisem "znajdowali się u stóp potężnego wzniesienia" to już przesadził. Ale kupię i przeczytam :)
https://www.facebook.com/neustettiner/" onclick="window.open(this.href);return false;
https://dolny-slask.org.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
User avatar
robot humano
Posts: 1047
Joined: 09 Oct 2006, 11:18

Re: Powieść kryminalna, dzieje się w Szczecinku

Post by robot humano »

Ponad korony drzew (70 lat temu stała na łące), wielkiego jeziora (nawet duże nie jest), cała zbudowana z granitowych bloków (gasiulowe ziarno kiełkuje)...Przesadza i to nie raz ale jak ktoś nie zna realiów to może się dobrze czytać.
Stach
Posts: 3717
Joined: 28 Jan 2007, 23:31

Re: Powieść kryminalna, dzieje się w Szczecinku

Post by Stach »

"Generał" Bormann :-)
User avatar
bronx
Site Admin
Posts: 5469
Joined: 25 Feb 2005, 10:18
Location: Nstn in Pomm.
Contact:

Re: Powieść kryminalna, dzieje się w Szczecinku

Post by bronx »

Więcej o książce i autorze na temat.net:
http://temat.net/aktualnosci/17787/Best ... Szczecinka" onclick="window.open(this.href);return false;
Zico
Posts: 85
Joined: 11 Mar 2014, 10:11
Location: Stetinek

Re: Powieść kryminalna, dzieje się w Szczecinku

Post by Zico »

Nie ma to tamto!
Trza zakupić i przeczytać. I puścić w obieg :D
Stach
Posts: 3717
Joined: 28 Jan 2007, 23:31

Re: Powieść kryminalna, dzieje się w Szczecinku

Post by Stach »

bronx wrote:Więcej o książce i autorze na temat.net:
http://temat.net/aktualnosci/17787/Best ... Szczecinka" onclick="window.open(this.href);return false;
szczecinek.org był pierwszy!
gorkiorki
Posts: 1
Joined: 27 Mar 2014, 11:02

Re: Powieść kryminalna, dzieje się w Szczecinku

Post by gorkiorki »

Witam Wszystkich. Ksiązka jest już do kupienia w księgarni w Szczecinku. A nie wiem czy mogę podawać nazwę aby nie bylo kryptreklamy :) Prowadzę stronę na fb poświęconą literaturze i niedługo będę organizował konkurs. do wygrania będą dwie sztuki BESTI. Ale też nie wiem, czy moge powiedzieć na jakiej stronie :)
Pytanie będzie z historii miasta -zawsze to jakaś reklama dla Szczecinka. Może macie pomysł na pytanie. To chętnie poproszę :)
Gorkiorki
User avatar
bronx
Site Admin
Posts: 5469
Joined: 25 Feb 2005, 10:18
Location: Nstn in Pomm.
Contact:

Re: Powieść kryminalna, dzieje się w Szczecinku

Post by bronx »

Śmiało można podać adres księgarni i strony w tym przypadku. A co do pytania, przejrzyj kilka wątków tu na forum, to pytań będziesz miał na kilka setek konkursów :)
User avatar
bronx
Site Admin
Posts: 5469
Joined: 25 Feb 2005, 10:18
Location: Nstn in Pomm.
Contact:

Re: Powieść kryminalna, dzieje się w Szczecinku

Post by bronx »

Rozmowa z autorem:
http://www.gawex.pl/wiadomosci/programy ... /gosc_dnia" onclick="window.open(this.href);return false;
Post Reply