Polemika z Panem Dudziem

Dyskusje o aktualnych wydarzeniach odnoszacych się do historii miasta oraz wydarzenia kulturalne. Bez politykowania.
User avatar
ziom
Posts: 1431
Joined: 11 Dec 2006, 19:29
Location: z dworca

Polemika z Panem Dudziem

Post by ziom »

Pozwoliłem sobie na polemikę z panem dyrektorem Dudziem w związku z jego artykułem "Mroczna tajemnica batalionu RAD", który pojawił się w 484 numerze dwutygodnika Temat.
To list, który wysłałem do redaktora Gasiula i jak poinformował mnie bronx zostanie opublikowany w jutrzejszym numerze Tematu jako odpowiedz na ww. artykuł. List został przez Redakcje przekazany również panu dyrektorowi Dudziowi.


Szanowny Panie Redaktorze,
z zainteresowaniem i sporym zdziwieniem przeczytałem na łamach Pana dwutygodnika artykuł p. Jerzego Dudzia pt. Mroczna tajemnica batalionu RAD, Temat nr. 484.

W wielu przeczytanych przeze mnie polskich i niemieckich publikacjach dotyczących powiatu szczecineckiego z okresu 1939/1945 nigdzie nie spotkałem się z taką liczba ofiar, do tego zamordowanych w takich okolicznościach. Ani w dysetaracji doktorskiej Die Flucht und die Ausweisung aus dem deutschen Osten Hansa- Joachima Falka z 1952 roku, której fragmenty, jako przedruki z Pommersche Zeitung, publikuje Pan w ostatnich numerach Tematu, ani wydana w 1964 roku książka byłego mieszkańca Szczecinka dr. Hansa Edgara Jahna „Pommersche Passion“ Kriegsende-Flucht-Vertreibung, ani w „Pommern 1945. Die letzten Kämpfe im Kreis Neustettin“ Helmuta Lindenblatta (Oldenburg 1981), nawet w „Maluśkim“ Tadeusza Łoszewskiego, który od czerwca 1941 do wyzwolenia był robotnikiem przymusowym w Gwdzie Wielkiej nie ma ani słowa o tak dużym obozie.

Postanowiłem to sprawdzić.

Zacząłem od zapytania paru kolegów posiadających bardzo dużą wiedzę na temat obozów RAD-u, wielkie zdziwienie, pierwszy raz słyszą.
Zadzwoniłem do kilku byłych mieszkańców Szczecinka, Niemców. To ludzie osiemdziesięcioletni i starsi, ale ciągle jeszcze w świetnej kondycji umysłowej. Nigdy nie słyszeli o obozach w okolicy Wielimia, nigdy nie słyszeli również o takiej liczbie zamordowanych, musieliby coś widzieć, zaobserwować. Ktoś (pewnie oni) musialiby te dwa tysiące zwłok gdzieś pochować, przecież „Ivan“ sam by dołów w ziemi nie kopał…

Nie mogąc znaleźć jakiegokolwiek punktu zaczepienia zacząłem szukać w internecie informacji na temat autora książki „Round One to the Barbarians, Michaela Walsha oraz wydawcy książki, na którą powołuje się pan dyrektor Dudź, Instytutu w Adelajdzie.

Michael Walsh jest jednym z rewizjonistycznych historyków zrzeszonych w instytucie Neonazi Adelaida Instytute. Juz sama nazwa mówi za siebie, pod podanym adresem internetowym jest lista współpracowników Instytutu Adelajdy. Przez Le Pena do Irvinga, same znane nazwiska: http://www.nntpnews.net/f5031/neo-nazi- ... st-285213/" onclick="window.open(this.href);return false;
Sam instytut powołał doktor Gerald Toben, kłamca oświęcimski zatrzymany na londyńskim lotnisku na podstawie europejskiego nakazu aresztowania wydanego przez prokuraturę niemiecka. Toben był już wcześniej skazany przez niemiecki sąd za podżeganie do nienawiści na tle rasowym. Niedługo odbędzie się jego kolejna rozprawa przed sądem w Londynie.
Michael Walsh pisze o Polsce m.in., że to wersalski sztuczny twór, który od 1920 roku bez przerwy prowokował sąsiadów zbrojąc się, mordując Niemców, fałszując referenda itp. Według niego wojny nie rozpoczął Hitler - był to akt odwetowy (Vergeltungsakt) na agresywnym, prowokującym, podstępnie mordującym Niemców, uzbrojonym po zęby państwie Polskim.

Postanowiłem jeszcze poszukać chociaż fragmentów książki „Round One to the Barbarians”. Nie szukając zbyt długo komputer wypluł artykuł w neonazistowskim szmatławcu z południa Niemiec: http://patriotischesforumsueddeutschlan ... tigkeiten/" onclick="window.open(this.href);return false;

Według Walsha i „wspomnień“ mieszkającej obecnie w Brazylii niejakiej Leonory Geier, Rosjanie zajęli obóz RAD-u nad Wielimiem 16 lutego! Gwdę oraz Spore zdobyli 26/27 lutego, 16 lutego byli pewnie gdzieś miedzy Chojnicami, Okonkiem, ale nie u nas! Dalej następuje opisywanie makabrycznych scen, których chciałbym Panu darować. Najważniejsze, że rozkazy wydawali Sowieci, a chętnymi wykonawcami byli Polacy. Ważne jest również, że bohaterka po tych dramatycznych przeżyciach straciła przytomność, którą odzyskała dopiero następnego dnia w wojskowym lazarecie. Bohaterskie oddziały niemieckie odbiły Neustettin z rąk Sowietów!
To skandal, że dyrektor polskiego muzeum podaje w swoich publikacjach informacje pochodzące od kłamców!
To niedopuszczalne żeby pan dyrektor Dudź powoływał się na autorów, którzy w większości demokratycznych krajów są ścigani z urzędu przez prokuraturę za treści, które głoszą w swoich książkach. Pan dyrektor Dudź wspomina wprawdzie, ze jest to trudne do zweryfikowania, ale o ile weryfikacja wspomnień mieszkańców Ameryki Południowej jest rzeczywiście bardzo trudna, to zweryfikowanie postaci Washa w czasach internetu nie zajmie więcej jak kwadrans.Jestem szczerze oburzony treścią tego artykułu.
Pozdrawiam Ireneusz Nowakowski

Szczecinecki Portal Historyczny


PS. To nie jest nagonka na dyrektora muzeum, proszę wyłącznie o merytoryczne odpowiedzi!
User avatar
ziom
Posts: 1431
Joined: 11 Dec 2006, 19:29
Location: z dworca

Re: Polemika z Panem Dudziem

Post by ziom »

I wrzuce jeszcze "wspomnienia", nie tlumacze, bo szkoda czasu, ale jak ktos lubi histoie sadystyczne bedzie zadowolony:

Am Morgen des 16. Februar (1945) besetzte eine russische Abteilung das RAD-Lager Vilmsee bei Neustettin. Der Kommissar bedeutete mir in gutem Deutsch, daß das Lager aufgelöst sei und daß wir als uniformierte Einheit sofort in ein Sammellager transportiert würden. Da ich als Brasilianerin Angehörige einer verbündeten Nation der Alliierten war, betreute er mich mit der Führung des Transportes, der nach Neustettin in den Hof einer ehemaligen Eisengießerei ging. Wir waren etwa 500 Maiden des weiblichen RAD. Der Kommissar behandelte uns sehr höflich und wies uns die Fremdarbeiter-Baracken des Werkes zu. Der angewiesene Platz war jedoch für alle zu eng, weshalb ich bei dem Kommissar vorstellig wurde. Er sagte, daß es ja nur vorübergehend sei, und daß ich in die Schreibstube kommen könnte, wenn es für mich zu eng wäre, was ich gerne annahm. Sofort bedeutete er mir, keinen Kontakt mehr mit den anderen aufzunehmen, da diese Angehörige einer illegalen Armee wären. Meine Vorhaltung, daß dies nicht den Tatsachen entspräche, schnitt er mit der Bemerkung ab, daß ich erschossen würde, wenn ich in irgendeiner Form nochmals etwas ähnliches wiederhole. Ich hörte plötzlich lautes Geschrei und schon brachten zwei Rotarmisten fünf Mädchen herein. Der Kommissar befahl ihnen, die Kleider abzulegen. Als diese sich aus Scham widersetzten, hieß er mich, es ihnen zu tun, und mit ihnen ihm zu folgen. Wir schritten über den Hof zur ehemaligen Werksküche, die man völlig ausgeräumt hatte, bis auf ein paar Tische an der Fensterseite. Es war entsetzlich kalt und die Bedauernswerten zitterten. In dem großen, gekachelten Raume erwarteten uns einige Russen, die anscheinend sehr obszöne Bemerkungen machten; denn jedes Wort wurde mit lautem Lachen quittiert. Der Kommissar bedeutete mir, hinzusehen, wie man aus Herrenmenschen Jammerlappen mache. Nun kamen zwei Polen, nur mit einer Hose bekleidet herein, bei deren Anblick die Mädchen aufschrien. Rasch hatten sie die erste ergriffen und mit dem Rücken über die Tischkate gebogen, bis ihre Gelenke knackten. Ich war fast einer Ohnmacht nahe, als der eine das Messer zog und ihr die rechte Brust vor den Augen der anderen herunterschnitt. Dann hielt er einen Augenblick inne und schnitt die andere Seite ab. Ich habe noch nie einen Menschen so verzweifelt schreien hören wie dieses Mädchen. Nach dieser Operation stach er mehrmals das Messer in den Unterleib, was wiederum vom Johlen der Russen begleitet war. Die Nächste schrie um Gnade, doch vergebens, da sie besonders hübsch war, hatte ich den Eindruck, man tat das schaurige Werk sehr langsam. Die anderen drei waren ganz zusammengebrochen, sie schrien nach ihrer Mutter und bettelten um einen raschen Tod, doch auch sie ereilte das Schicksal. Die Letzte war noch ein halbes Kind mit einer kaum entwickelten Brust, ihr riß man buchstäblich das Fleisch von den Rippen, bis der weiße Knochen zum Vorschein kam. Wieder brachte man fünf Mädchen herein, diesmal hatte man genaue Auslese getroffen, alle waren gut entwickelt und hübsch. Als sie die Leiber der Vorgängerinnen sahen, begannen sie zu weinen und zu schreien. Mit schwacher Kraft versuchten sie verzweifelt sich zu wehren. Doch es half ihnen nichts, die Polen wurden immer grausamer. Der einen schnitten sie den Leib der Länge nach auf und gossen eine Dose Maschinenöl hinein, das sie zu entzünden versuchten. Die andere schoß ein Russe in das Geschlechtsteil, bevor sie ihr die Brüste abschnitten. Ein großes Gejohle begann, als aus einer Werkzeugkiste eine Säge gebracht wurde. Jetzt zerriß man den übrigen Mädchen die Brüste damit, was in kurzem den Boden in Blut schwimmen ließ. Ein Blutrausch packte die Russen. Laufend brachte man Mädchen.

Wie in einem roten Nebel sah ich das schreckliche Geschehen, immer wieder vernahm ich den unmenschlichen Aufschrei beim Martern der Brüste und das laute Aufstöhnen beim Verstümmeln der Schamteile. Als mir die Knie versagten, zwang man mich auf einen Stuhl, der Kommissar achtete stets darauf, daß ich hinblickte, ja, als ich mich erbrechen mußte, hielten sie sogar inne bei der Marterung. Ein Mädchen hatte sich nicht ganz entkleidet, es mochte auch etwas älter als die übrigen sein, deren Alter um siebzehn Jahren lag. Man tränkte ihren Büstenhalter mit Öl und entzündete dies, was gelang, und während sie aufschrie, trieb man ihr einen dünnen Eisenstab in die Scheide, bis dieser am Nabel heraustrat. Auf dem Hofe liquidierte man mit Knüppeln ganze Gruppen von Mädchen, nachdem man die hübschesten für diesen Marterraum ausgesondert hatte. Die Luft war erfüllt vom Todesgeschrei vieler hundert Mädchen. Doch angesichts dessen, was sich hier abspielte, war der Totschlag draußen geradezu human. Es war eine furchtbare Tatsache, daß keines der hier verstümmelten Mädchen die Besinnung verlor. Jede erlitt die Verstümmelung bei vollem Bewußtsein. Im Entsetzen waren alle gleich in ihren Äußerungen, stets war es das Gleiche, das Betteln um Gnade, der hohe Schrei beim Schneiden der Brust und das Stöhnen beim Verletzen der Geschlechtsteile. Mehrmals unterbrach man das morden, um das Blut herauszukehren und die Leichen wegzuschaffen. Am Abend fiel ich in ein starkes Nervenfieber. Von da an fehlt mir jede Erinnerung bis zu dem Zeitpunkt, in dem ich in einem Lazarett erwachte. Deutsche Truppen hatten vorübergehend Neustettin zurückerobert und somit uns befreit. Wie ich später erfuhr, wurden in den drei Tagen der ersten russischen Besetzung etwa 2000 Mädchen ermordet, die sich in der Umgegend in RAD-, BDM- und sonstigen Lagern befanden.”
GIZIO

Re: Polemika z Panem Dudziem

Post by GIZIO »

Z panem Dudźiem nie raz sobie pogadaliśmy.Facet nie ma zielonego pojęcia na temat wydarzeń z czasów II wojny światowej naszych terenów i zawsze opiera się na relacjach i wspomnieniach innych.Także temat niby RAD z Wielimia uważam za zamknięty.Tym bardziej,bo jestem odkrywcą stacjonowania RAD-Kucharowo,gdzie pan dyrektor nie miał zielonego pojęcia o istnieniu obozu.Ale pare nieśmierteli zakupił. :wink: :mrgreen: Pozdro. 8)
User avatar
LUCEK
Posts: 332
Joined: 04 Mar 2005, 13:57
Contact:

Re: Polemika z Panem Dudziem

Post by LUCEK »

Można prosić o info jaki był ciąg dalszy polemiki :) Nie mam dostępu do Tematu, a odpowiedz p. dyrektora może być interesująca :!:
https://www.facebook.com/neustettiner/" onclick="window.open(this.href);return false;
https://dolny-slask.org.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
User avatar
ziom
Posts: 1431
Joined: 11 Dec 2006, 19:29
Location: z dworca

Re: Polemika z Panem Dudziem

Post by ziom »

List do Tematu wyslalem chyba w poprzedni piatek, krotko przed zamknieciem numeru(nie bylo to zamierzone) i rowniez czekam z niecierpliwoscia na stanowisko pana Dudzia.
User avatar
bronx
Site Admin
Posts: 5471
Joined: 25 Feb 2005, 10:18
Location: Nstn in Pomm.
Contact:

Re: Polemika z Panem Dudziem

Post by bronx »

To może jeszcze dla porządku rzeczony artykuł.
Temat nr 484 wrote:Ze wspomnień Leonory Geier: - Przeszliśmy podwórko i weszliśmy do dużego pomieszczenia, które było kiedyś częścią kuchni. Wyniesiono z niego całe wyposażenie z wyjątkiem kilku stołów, które stały teraz pod oknami. Temperatura była bardzo niska, więc biedne dziewczyny trzęsły się z zimna. Rosjanie już na nas czekali. (...) Komisarz powiedział mi abym patrzyła i uczyła się jak zmienić rasę panów w skamlące o litość kawałki mięsa...

Mroczna tajemnica batalionu RAD

Przez wiele powojennych lat w na Świątkach, na terenie Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego stała wkopana w ziemię kamienna płaskorzeźba przedstawiająca młodego mężczyznę. Kilka miesięcy temu za zgodą dyrekcji ośrodka została przeniesiona na plac przy Muzeum Regionalnym. Płaskorzeźba została wykonana w kamieniu, którego kształt zbliżony jest do wydłużonego trójkąta o przybliżonych wymiarach 150 cm wysokości, 100 cm szerokości i 70 cm grubości. Przedstawia mężczyznę stojącego w lekkim rozkroku i trzymającego przed sobą szpadel. Na dole z jego prawej strony umieszczono dwa kłosy zboża tworzące literę „V” a między nimi odwróconą do góry metalową część szpadla. Nieco powyżej „Abt.” - skrót niemieckiego słowa Abteilung tzn. oddział. Płaskorzeźba jest nieco uszkodzona. Zbita została częściowo głowa robotnika ręce i szpadel – jednak nie na, tyle aby nie zostały rozpoznane. Podobnie po skrócie „Abt.” odłamano część napisu, być może cyfry z oznaczeniem jednostki.
Mimo tych uszkodzeń nie ulega wątpliwości, że płaskorzeźbę należy wiązać z tzw. Reichsarbeitsdienst (w skrócie RAD) tj. Służbą Pracy Rzeszy. Była to masowa, początkowo ochotnicza organizacja, powołana na wzór istniejących wcześniej w Bułga¬rii, a mająca za zadanie wychowanie obywatelskie i wojskowe młodzieży. Po dojściu Hitlera do władzy od 26 czerwca 1935 r. stała się obowiązkową 6 miesięczną służbą dla młodych mężczyzn w wieku od 18 do 25 lat. Z chwilą wybuchu II wojny światowej natomiast, obowiązkiem tym objęto także młode kobiety.
Służba Pracy Rzeszy była zorganizowana na wzór wojskowy i składała się z dwóch pionów: dla mężczyzn – Reichsarbeitsdienst Männer (RAD/M) i kobiet – Reichsarbeitdienst der weiblichen Jugend (RAD/wJ). Terytorialnie w zasadzie każdy land miał własne dowództwo krajowe (Arbeitsgau). Bywały jednak od tej zasady odstępstwa. Obszar Pomorza (Pommern) podzielono na dwie części: Pomorze Wschodnie z siedzibą dowództwa w Słupsku i Pomorze Zachodnie z dowództwem w Szczecinie. Na obszarach landów stacjonowało od 6 do 8 batalionów czy jak kto woli grup roboczych (Arbeitsgruppen) liczących około 1200 do 1800 ludzi, a każdy batalion składał się z 6 kompanii. Członkowie RAD byli skoszarowani i nosili mundury w kolorze brązowym. Na czapkach i rękawach mieli symbole Służby Pracy Rzeszy: łopatę i kłosy zboża ze swastyką.
Początkowo członkowie Służby Pracy Rzeszy wykonywali prace w różnych dziedzinach gospodarki wyznaczone przez Ministerstwo Pracy. Po 1 września 1939 były to już tylko prace na rzecz Werhmachtu np. budowa umocnień wojskowych, lotnisk, dróg itp. Sama organizacja stała się de facto formacją pomocniczą armii. W miarę zwiększania się trudności w uzupełnieniu strat ludzkich w oddziałach frontowych, coraz częściej członków RAD wykorzystywano bezpośrednio w walce np. przy obsłudze dział przeciwlotniczych.
Liczebność RAD była znaczna. W końcu 1939 roku wynosiła ponad 300 tys. osób. Wszyscy członkowie formacji otrzymywali – tak jak żołnierze frontowi – tzw. nieśmiertelniki. Były to metalowe blachy noszone na szyi umożliwiające w razie śmierci identyfikację, dzięki wytłoczonym liczbom i literom. Przykładowo nieśmiertelnik z napisem: „M 18 RAD 6/43 M 127” oznaczał urząd meldunkowy w Szczecinku rejestrujący członka RAD, 6 batalion, 43 kompanię, mężczyznę i 127 numer odpowiadający konkretnej osobie. Każde miasto prowadzące takie rejestry miało własny symbol: Koszalin – M17, Słupsk - M16, Wałcz - M19, Piła - M23.
brew pozorom służba w tej formacji należała do bardzo ciężkich. W każdym razie wspomnienia jej członków do jakich można dotrzeć, wyraźnie na to wskazują. W czasie agonii III Rzeszy 30 marca 1945 r. część oddziałów włączono do Volsksturmu a z pozostałych utworzono 4 dywizje piechoty, które w kwietniu i maju 1945 roku walczyły w składzie 12 Armii i 3 Armii Pancernej. Dywizje te poniosły ogromne straty, ponieważ brak im było należytego przeszkolenia, ale także dlatego, że były wyjątkowo zaciekle przez Rosjan zwalczane, bo nie uznawano ich członków za żołnierzy regularnej armii.
Do roku 1938 na terenie powiatu szczecineckiego było 18 męskich obozów RAD liczących ogółem ok. 800 członków m.in. w Szczecinku (z siedzibą na Świątkach) – nr 2/43, Czechach – nr 6/43, Mosinie – nr 7/43, Czaplinku – nr 3/43, Kucharowie – nr 6/43, Wierzchowie – nr 8/43. Powiatowym szefem Służby Pracy w Szczecinku był Arbeitsführer Block. Oczywiście po wybuchu wojny we wrześniu 1939 roku, kiedy służba w tej formacji stała się obowiązkowa, jej liczebność znacznie wzrosła.
Członkowie RAD początkowo zbierali w lesie żywicę, karczowali lasy a przede wszystkim przeprowadzali regulację rowów melioracyjnych na okolicznych polach. Od września 1939 pracowali na rzecz armii m.in. budując umocnienia, czy służąc np. w artylerii przeciwlotniczej. Możliwe, że niektóre kompanie zostały włączone do miejscowego Volksturmu i walczyły w Szczecinku lub jego okolicach.
Nieco inne zadania miały oddziały kobiece RAD. Ich praca związana była bezpośrednio z gospodarką rolną na tym terenie, co oczywiście zmieniło się po 1.IX.1939. Na obszarze naszego powiatu do 1938 roku istniał tylko jeden obóz kobiecy w Kiełpinie (nr 1/23) liczący zaledwie 40 dziewcząt. W lutym 1945 r. duży obóz kobiecy miał się znajdować w rejonie jeziora Wielim koło Szczecinka. Z tego właśnie obozu zachowała się trudna do zweryfikowania relacja Leonory Geier obywatelki brazylijskiej, która miała być świadkiem dantejskich scen, jakie miały rozegrać się w Szczecinku.
Po zajęciu tych terenów przez wojska sowieckie, wszystkie młode kobiety z tego batalionu w liczbie około 2000, zostały przewiezione do Szczecinka prawdopodobnie na teren zakładów Brandenburga (rejon dzisiejszych hal targowych przy ul. Wiśniowej) i tam w bestialski sposób zamordowane. Informacja o tym znalazła się w książce Michael’a Walsh’a: Round One To The Barbarians. Nuggets of Inconvenient History. 2005, na stronach Instytutu w Adelajdzie, a także na internetowej stronie (http://www.biblebelievers.org.au/roundone.htm" onclick="window.open(this.href);return false;.)
Zachowanie wojsk sowieckich na zdobytych terenach Rzeszy z reguły bywało skandaliczne. Zresztą prości żołnierze otrzymywali do tego zachętę nie tylko od swoich bezpośrednich dowódców, ale od najwyższych czynników politycznych państwa. Powszechnie znany był wiersz Ilji Ehrenburga, szeroko kolportowany w wojsku sowieckim i czytany przez politruków na froncie, który przetłumaczony na polski brzmi następująco:

Jeśli w ciągu dnia nie zabiłeś chociażby jednego Niemca, zmarnowałeś ten dzień.
Jeśli nie potrafisz zabić Niemca kulą zabij go bagnetem.
Jeśli żyjesz spokojnie i czekasz na walkę zabij Niemca przed walką.
Jeśli zostawisz Niemca żywego on powiesi Rosjanina.
Jeśli zabiłeś jednego Niemca, zabij drugiego.–
Nie ma dla nas lepszych wiadomości od tych o niemieckich trupach.
Nie licz dni. Licz jedno: Niemców których zabiłeś.
Zabij Niemca! – o to prosi cię matka – staruszka,
Zabij Niemca! – o to błagają Cię dzieci
Zabij Niemca! – tak krzyczy twoja ziemia ojczysta.


Jerzy Dudź
Autor jest dyrektorem Muzeum Regionalnego w Szczecinku. Wprowadzenie oraz tytuł pochodzą od redakcji

rad.jpg
rad.jpg (26.05 KiB) Viewed 9194 times
Płaskorzeźba ze Świątek została wykonana w kamieniu, którego kształt zbliżony jest do wydłużonego trójkąta o przybliżonych wymiarach 150 cm wysokości, 100 cm szerokości. Przedstawia mężczyznę stojącego w lekkim rozkroku i trzymającego przed sobą szpadel.
rad2.jpg
rad2.jpg (66.83 KiB) Viewed 9207 times
Prace przy karczowaniu lasu - okolice Szczecinka.
rad3.jpg
rad3.jpg (5.64 KiB) Viewed 9328 times
Flaga RAD-u.
GIZIO

Re: Polemika z Panem Dudziem

Post by GIZIO »

A swoją drogą,to dlaczego ta pani(Leonora Geier) akurat znalazła się w Brazyli? Ziom masz dojścia do źródeł niemieckich,to Ci się chwali,że starasz się wyjaśniać zagadki z przeszłości stawiając na rzetelność informacji.Sam jestem ciekaw odpowiedzi na twój list wysłany do Tematu. 8)
User avatar
ziom
Posts: 1431
Joined: 11 Dec 2006, 19:29
Location: z dworca

Re: Polemika z Panem Dudziem

Post by ziom »

GIZIO wrote:A swoją drogą,to dlaczego ta pani(Leonora Geier) akurat znalazła się w Brazyli?
ziom wrote:Da ich als Brasilianerin Angehörige einer verbündeten Nation der Alliierten war, betreute er mich mit der Führung des Transportes, der nach Neustettin in den Hof einer ehemaligen Eisengießerei ging.
"Ponieważ jako obywatelka brazylijska, pochodziłam z kraju sprzymierzonego z aliantami, opiekował się mną (rosyjski komendant) w drodze transportu do Szczecinka na podwórze byłej odlewni żeliwa."

Skąd wzięła się na Pomorzu w batalionie Rad-u zima 1945 roku obywatelka brazylijska, tego tez nie wiem. W tych relacjach nic nie trzyma się kupy, chociaż jak wyczytałem w necie, krążą one po Niemczech już od polowy lat pięćdziesiątych wzbudzając każdorazowo oburzenie. Szczególnie wśród brunatnych kamratów.
GIZIO

Re: Polemika z Panem Dudziem

Post by GIZIO »

To może odkryjemy pare sparaw organizacji OdeSSa i wtedy nie będzie takich zagadek. :mrgreen:Może ta pani raczyła się pomocą tej organizacji,a wcześniej nazywała się wogle inaczej.I wtedy sprawa nabierze innych rumieńców. :twisted:
User avatar
bronx
Site Admin
Posts: 5471
Joined: 25 Feb 2005, 10:18
Location: Nstn in Pomm.
Contact:

Re: Polemika z Panem Dudziem

Post by bronx »

W najnowszym numerze Tematu nr 487, została opublikowana odpwiedź:
Jerzy Dudź wrote:W numerze 486 Tematu p. Ireneusz Nowakowski odniósł się krytycznie do części mojego artykułu dotyczącego RAD-u w powiecie szczecineckim opublikowanym w numerze 484. Krytykę budzi w szczególności ta część artykułu w której przytoczyłem "trudną do zweryfikowania" informację Leonory Geier – obywatelki brazylijskiej – na temat wymordowania kobiecego batalionu RAD-u przez armię sowiecką w Szczecinku.
Mój adwersarz założył, że taka zbrodnia nie mogła mieć miejsca, ponieważ w dostępnej mu literaturze nie ma o tym żadnej wzmianki. Innym dowodem na nieprawdziwość relacji jest wymieniona w niej data zbrodni 16 luty 1945 r. Tymczasem jak wiadomo Szczecinek został zdobyty 10 dni później. Prowadzona też przez autora kwerenda wśród znajomych Niemców nie potwierdziła relacji Leonory Geier. Wreszcie wydawcą książki jest „nazistowska” oficynaipowoływanie się na nią – jak twierdzi - jest skandalem.
Możliwe, że autor listu p. Ireneusz Nowakowski ma rację, i że cała relacja została wymyślona z nienawiści do Rosjan i Polaków, aby ukazać ich w jak najgorszym świetle. Możliwy jest też jednak inny scenariusz, że przytoczona relacja obywatelki brazylijskiej jest w całości lub w części prawdziwa. Dlaczego tak sądzę? Ponieważ realia tamtej okrutnej wojny toczącej się na Pomorzu Zachodnim dopuszczają i taką możliwość. Zbrodnie dokonywali wówczas nie tylko Niemcy, ale także sprzymierzeni w tym szczególnie Rosjanie, głównie na zajętych terenach dawnej Rzeszy. Francuski autor Philippe Masson tak o tym pisze: „Kolumny uciekinierów ostrzeliwano z broni maszynowej i miażdżono gąsienicami czołgów. Całe rodziny palono żywcem w ich domach. Kobiety gwałcono i krzyżowano na drzwiach stodół. Dzieci wrzucano do świńskich koryt. Od czasów Attyli Europa nie doświadczyła podobnego barbarzyństwa” (por.: Armia Hitlera 1939-1945. Kraków 2008, s. 379-380).
Gwałty zdarzały się we wszystkich armiach, ale to co wyprawiali czerwonoarmiści przechodziło wszelkie wyobrażenie (por.: Norman Davies: Europa walczy 1939-1945. Nie takie proste zwycięstwo. Kraków 2008, s. 430-436).
Wydana jeszcze w 1946 w języku angielskim książka „Gwałt na kobietach podbitej Europy” szacuje, że zgwałcono 2 miliony kobiet. Dziesiątki jeśli nie setki tysięcy kobiet zginęło broniąc się przed gwałtem lub popełniając samobójstwo nie mogąc znieść tej traumy. Książkę tą wówczas mocno atakowano „za branie strony wroga”(za Norman Davies … s. 436).
Jak wyglądały te zbiorowe gwałty opisał po latach skruszony oficerrosyjski: „Kobiety, matki i ich córki, leżą z lewej i z prawej wzdłuż drogi, a przed każdą z nich stoi hałaśliwa gromada mężczyzn ze spuszczonymi spodniami. (…..) Kobiety, które krwawiły albo traciły przytomność, odciągano na bok a żołnierze strzelali do tych, które próbowały ratować swe dzieci” (por.: Catherine Merridale: Wojna Iwana. Armia Czerwona 1939-1945. Poznań 2007 s. 330-331; a także przejmujące wspomnienia wielokrotnie gwałconej Niemki, por.: Dziennik śląski (1944–46) – wstrząsający zapis dziennika Helene Plüschke (w): Karta nr 57).
Oczywiście to szalone ogarniające setki tysiące, jeśli nie miliony, okrucieństwo żołnierzy sowieckich można tłumaczyć pragnieniem zemsty za zniszczenia i gwałty popełniane przez Niemców w Związku Sowieckim. Widząc ogrom mordów i gwałtów jedna z Niemek zastanawiała gorzko się: Jak w Rosji zachowywali się nasi synowie i ojcowie, że Sowieci nas tak nienawidzą? Oczywiście, trzeba pamiętać o tym kto wywołał wojnę? Kto rozpętał do niebotycznych rozmiarów spiralę nienawiści? Trzeba też jednak pamiętać, że jesteśmy ludźmi. Szczecinek jak wiadomo został zdobyty przez jednostki 32 Dywizji Kawalerii Gwardii ze składu 3 Korpusu Kawalerii Gwardii wchodzące w skład II Frontu Białoruskiego pod dowództwem marszałka Konstantego Rokossowskiego. Właśnie wojska Rokossowskiego słynęły z niebywałej brutalności wobec jeńców i ludności cywilnej. Pojmani żołnierze Volksturmu traktowani byli jak partyzanci i najczęściej rozstrzeliwali, podobnie traktowano oddziały RAD-u. (por.: J. Thorwald: Wielka ucieczka. Kraków 1995 s.155). W ostatnich dniach wojny między 1 a 3 maja 1945 roku w niewielkim miasteczku meklemburskim Demmin, setki, jeśli nie tysiące ludzi, całymi rodzinami w obawie przed wojskami sowieckimi wybrało samobójczą śmierć (por.: Laurence Rees: Kaci i ofiary.OkrucieństwaIIwojny światowej i ich sprawcy. Warszawa 2008, s.177-180.).
Mieszkańcy Neubrandenburga wpadli w popłoch gdy zorientowali się, że na miasto nacierają oddziały 3 Korpusu Kawalerii Gwardii. Faktycznie ludność zdobytego miasta przeżyła gehennę. Według relacji francuskiego księdza zgwałcono i zabito wiele niemieckich dziewcząt. Kilka z nich powieszono za nogi i rozpruto im brzuchy. Koledzy – jak wspomina - już wcześniej mówili mi o podobnych rzeczach, ale nie chciałem im wierzyć. Zatrzymaliśmy się i odmówili modlitwę. Neubrandenburg, małe śliczne miasteczko teraz było w ruinie, większość domów paliła się jeszcze, na ulicach piętrzyły się gruzy. Duża grupa Niemców uprzątała główną ulicę pilnowana przez sołdata. Jeśli leżące ciała nie przeszkadzały w ruchu nie zwracano na nie uwagi (...) Plebania była częściowo spalona i groziła zawaleniem. Obie siostry proboszcza siedziały na schodach. Ksiądz i jego ojciec przykucnęli tuż obok. Trzy kobiety siedziały skulone na kanapie. Horda Rosjan zgwałciła kobiety a księdza i jego ojca zmusiła, by przyglądał się temu. Kobiety były bliskie obłędu” (por.: J. Thorwald: Wielka ucieczka. Kraków 1995 s.246 -248).
Iwan Jakuszyn - dawny żołnierz elitarnej 5 Gwardyjskiej Dywizji Kawalerii wchodzącej w skład 3 Korpusu Kawalerii Gwardii, której jednostki uderzyły na północ od Szczecinka napisał pamiętnik wojenny. O walkach w rejonie Szczecinka nie pisze nic, ponieważ leczył wówczas ranę odniesioną na froncie. Wspomina jednakże i to bardzo oględnie o gwałtach dokonywanych przez żołnierzy Korpusu: „Obowiązuje niepisany rozkaz, że na terytorium nieprzyjaciela każdy żołnierz kieruje się własnym sumieniem. Jeśli ktoś pragnie się mścić, niechaj się mści.” I dalej: „Okrucieństwa popełnione przez Armię Czerwoną, która wkroczyła do Prus Wschodnich, były więc aktem zemsty. Nie trwało to jednak długo, gdyż wkrótce nadszedł rozkaz, by dobrze traktować miejscową ludność.” (por.: Iwan Jakuszyn: Czerwony kawalerzysta. Warszawa 2007, s.141.).
Wieś Spore niedaleko Szczecinka została zdobyta przez wojska 3 Korpusu Kawalerii Gwardii. W tej właśnie wsi zamordowano Lohrke Lisabrth o czym z powodu cenzury w sposób zawoalowany pisze „Maluśki”: „Zginęła dlatego, że była młodą, ładną kobietą, a do tego wyznającą zasadę, że jest wyłącznie dla tego, komu ślubowała wierność małżeńską.” (por.: Tadeusz Łoszewski: „Maluśki”. Warszawa 1988, s. 195).
Prawdą jest, że w dostępnej literaturze nie ma potwierdzenia relacji Leonory Geier, ale posiadamy informacje o zachowaniu się wojsk sowieckich na Pomorzu Zachodnim i traktowaniu niemieckich cywilów na zdobytych terenach, także przez oddziały 3 Korpusu Kawalerii Gwardii, którego wojska brały udział w walkach o Szczecinek. Błędne datowanie relacji o zagładzie kobiecego batalionu RAD, niekoniecznie świadczy o jej niewiarygodności. W warunkach wojny, w dużym stresie łatwo o taką pomyłkę.
Autor polemiki pominął wspomnienia Tadeusza Czajkowskiego, który jako jeden z nielicznych Polaków przeżył zdobycie Szczecinka, ale i on także nic nie wspomina o wydarzeniach opisywanych przez Leonorę Geier. ( por.: [T. Czajkowski]: W niewoli. Z pamiętnika Tadeusza Czajkowskiego z lat 1940 - 45 z pobytu na robotach przymusowych w Szczecinku. Temat nr 89 z 24.02.1995 s. 4-8). Natomiast całkowity brak relacji niemieckich z pierwszych dni po zdobyciu Szczecinka, należy tłumaczyć ewakuacją ludności niemieckiej z miasta tuż przed rozpoczęciem o nie walk. Dopiero później ludność ta została zawrócona z dróg ewakuacji do Szczecinka.
Reasumując nie wiem czy relacja Leonory Geier jest prawdziwa czy też zmyślona – ale też nigdy nie twierdziłem, że jest inaczej. Wiem natomiast, że w warunkach walk na Pomorzu Zachodnim w 1945 roku, gdzie doszło do strasznych nadużyć taka zbrodnia mogła się zdarzyć. Niemal nigdy o takich wydarzeniach nie znajdziemy informacji w archiwach. Potwierdzenia lub zaprzeczenia można szukać jedynie w relacjach świadków. Myślę, że jest to obowiązek historyka. Dlatego dziękuję panu Ireneuszowi Nowakowskiemu za próbę wyjaśnienia tej wstrząsającej relacji.
Z wyrazami szacunku
Jerzy Dudź

No nie wiem... jak dla mnie odpowiedź jest jakaś zupełnie z czapki i nie na temat, ale może dłuży komentarz dam innym razem bo teraz późna pora.
Waldek

Re: Polemika z Panem Dudziem

Post by Waldek »

Nawet słowem nie wspomniał na temat gdzie orientacyjnie jest ta mogiła zbiorowa, takie rzeczy zawsze wypływają w jakimś wątku.
User avatar
robot humano
Posts: 1047
Joined: 09 Oct 2006, 11:18

Re: Polemika z Panem Dudziem

Post by robot humano »

bronx wrote: No nie wiem... jak dla mnie odpowiedź jest jakaś zupełnie z czapki i nie na temat, ale może dłuży komentarz dam innym razem bo teraz późna pora.
Bo to nie jest odpowiedź tylko przydługawy wykład o tym że każdy krasnoarmiejec to bandyta podobnie jak każdy pijak to złodziej. Pan Dudź się wygłupił i próbuje to zatuszować strzelając na prawo i lewo cytatami, by pokazać że literaturę zna. Nawet tę która nic nie wnosi do sprawy -"Autor polemiki pominął wspomnienia Tadeusza Czajkowskiego, który jako jeden z nielicznych Polaków przeżył zdobycie Szczecinka, ale i on także nic nie wspomina o wydarzeniach opisywanych przez Leonorę Geier." Książkę kucharską też pominął. Pisze dalej pan Dudź: "Potwierdzenia lub zaprzeczenia można szukać jedynie w relacjach świadków. Myślę, że jest to obowiązek historyka." Obowiązkiem historyka (poza tymi z IPNu) jest sprawdzać wiarygodność źródeł. Szkoda że dyrektorowi muzeum trzeba o tym przypominać.
GIZIO

Re: Polemika z Panem Dudziem

Post by GIZIO »

Także mord kobiet z RAD-u można włożyć między bajki.Zresztą cała ta historia od samego początku była nieprawdopodobna.Ziom brawo za czujność.No tak!Robot ma dużo racji pisząc o wiedzy i nie wiedzy naszego dyrektora. :mrgreen: 8)
User avatar
Łukasz
Posts: 315
Joined: 07 Mar 2005, 20:48
Location: Sz-ek/Sz-n

Re: Polemika z Panem Dudziem

Post by Łukasz »

Wydaje się że taka historia mogła mieć miejsce tylko jak to często bywa została znacznie zniekształcona i przerysowana i był obóz np. 20 kobiet a nie 2000 i nie nad Wielimiem ale gdzieś indziej.
Rozstrzelali może parę kobiet osób i tyle.
Posiadasz ciekawe namiary GPS ? Wymieńmy się.
User avatar
robot humano
Posts: 1047
Joined: 09 Oct 2006, 11:18

Re: Polemika z Panem Dudziem

Post by robot humano »

Łukasz wrote:Wydaje się że taka historia mogła mieć miejsce tylko jak to często bywa została znacznie zniekształcona i przerysowana i był obóz np. 20 kobiet a nie 2000 i nie nad Wielimiem ale gdzieś indziej.
Rozstrzelali może parę kobiet osób i tyle.
I nie było by z tym żadnego problemu, w końcu wiadomo nie od dziś, że w każdej rzeczce zatopiony Tygrys a w każdej stodole BMW Sahara. Fajne się słucha takich opowieści ale przy piwie z rolnikiem pod GSem, a nie w artykule dyrektora lokalnego muzeum. Najsmutniejsze , że zamiast przyznać , ze dał ciała wypisuje jakieś głupoty celem zaciemnienia.
Post Reply