Tak, ja byłem na obydwóch konferencjach na majami w internacie jak i w ratuszu. I konferencja poświęcona była przedwojennemu Szczecinkowi. Wykłady w większości prowadzili niemieccy goście. Zarówno im jak i polskojęzycznym gościom tematyka przypadła do gustu. Wykłady nie były długie i słuchało się naprawdę z wielka przyjemnością. A w szczególności wykładu Pana Raddatz-a i Pana Ramelow-a. Jedynym błędem było to iż obiad przygotowany w sali obok był tylko dla gości z Polski a nie z Niemiec. Oni mieli iść sobie na miasto i poszukać sobie knajpy albo wrócić do hotelu na obiad i to w 45 min bo tyle trwała przerwa obiadowa. II konferencja która odbywała się na drugi dzień była totalna klapa i jakimś wielkim nieporozumieniem. Miejscy radni i Temat afiszują się, że to była wielka konferencja po polsku i niemiecku, a prawda jest taka, że Niemcy opuścili salę obrad już po 2 wykładzie w pierwszej części konferencji. Mi też by nie chciało się słuchać jakichś bufonów, dziennikarzy z tytułem doktora, których wykłady trwały od 1 godz do 1 godz 30 min, którzy w swoich wykładach nic nowego nie wnieśli nie odkryli, a wykładają o rzeczach które są oczywiste i na porządku dziennym. To wyglądało tak jak by im powiedzieć " Ej słuchajcie Kolumb odkrył Amerykę". Cała konferencja była poświęcona archiwom. Jak zmienić wizerunek archiwów? Jak to zrobić aby dostęp do materiałów archiwalnych był łatwiejszy?? Umieszczać materiały w sieci i postawić na młodych. I o tym całą godzinę. Rzecz tak oczywista jak to, że aby zrobić rosół potrzebna jest kura. Tłumaczenie było klapą. Tłumaczenie polegało na tym, że po godzinnym orędziu prelegenta tłumacz miał podsumować w 5 minutach cały wykład. Rozmawiając z tłumaczem dowiedziałem się, że skrócone teksty wykładów dostał dzień przed o 19. To 10 stron a4. Na dodatek to co miał na kartkach nie zgadzało sie z tym o czym była mowa na wykładach. Monotonia sprawiła że wszyscy Niemcy co do jednego łącznie z Radaczem opuścili salę i poszli na kawę bądź do ekonoma na 2 panel. Obiad przygotowany w ZS na maja, też nie był dla Niemców tylko dla prelegentów. Ja sam w domu miałem na obiedzie 6 obcokrajowców. Bo cóż mieli głodni począć. Potem o 17 występ grupy tanecznej z Miastka, no tutaj już wodzirej zespołu łamanym niemieckim zabłysnął. I goście byli zadowoleni. Niestety do końca nie zostali, i na następny dzień rano większość odjechała rozczarowana całym wydarzeniem, że ów nic nie wniosło do Heimat-u. Nie zostali na otwarciu zamku ani na akcji przed ratuszem o 13 00. Na otarcie łez zaproponowałem im 30 minutowy koncert organowy we Gwdzie Wielkiej. Przybyło 8 osób z Radaczem na czele. Nabożeństwo ekumeniczne też było w swoim znaczeniu w połowie klapą. Odbyło się bez katolickiego księdza. Przy ołtarzu stał tylko pastor. Wielką klasą natomiast i plusem było pojawienie się organisty Marcina i odegranie pieśni na mszy na w pół gotowych organach. Trochę poburczał w telefonie ale przyszedł. W środę konferencję poprzedził wernisaż w muzeum poświęcony Powstaniu Styczniowemu. Otwarcie wystawy jak i wykład Pana dr. Lizaka odbyło się również bez tłumaczenia. I tak to było. Może to my powinniśmy sie zastanowić jak polepszyć wizerunek i reputację nie archiwów tylko naszej małej ojczyzny - Szczecinka. Bo ostatnie wydarzenia i nie chodzi mi tutaj tylko o konferencję na pewno nie wpłynęły na jej chlubę. I nie należy tu myśleć że była to wina tłumaczy, to organizacja całego przedsięwzięcia była zła. Tłumaczom nie można nic zarzucić. Dali sobie świetnie radę. Niestety z gów** bicza nie ukręcisz, a tu się ukręcił. Przynajmniej tak to wyglądało. Wracając do minionych wydarzeń z udziałem obcokrajowców widać, że przy organizacji czegoś większego w Szczecinku, tłumaczenie odsuwane jest na koniec na ostatnią chwilę a potem kuleje jak pies z połamaną nogą. I wychodzą takie buble i tłumaczenia typu; że my się Niemców nie spodziewaliśmy. A dobrze wiedzieli od tygodni, że goście z zagranicy przyjdą. Ale na tym świecie są jeszcze inne rzeczy które się, fizjologom nawet nie śniły i nad którymi będziemy się jeszcze zastanawiać i śmiać z nich. Po koncercie we Gwdzie odprawiłem Niemców i sam wziąłem wędkę i pojechałem na szczupaka. I tak zakończyłem całą konferencję.
|